Szokujący triumf w Odense
W pierwszych meczach 1/8 finału Ligi Mistrzów Industria Kielce pokonała w Danii GOG Gudme 33:25, a Orlen Wisła przegrała w Płocku z Paris Saint-germain 26:30.
Jeśli w przyszłym tygodniu w Hali Legionów piłkarze ręczni Industrii nie przegrają z samymi sobą, awans do ćwierćfinału mają w kieszeni. A tam czeka już obrońca tytułu i najlepsza drużyna świata – SC Magdeburg. Z kolei zwycięzcy z dwumeczu Wisły z PSG wypatrują już wbarcelonie,alepatrzącnawynik z Orlen Areny, samolot przywiezie do Katalonii rywali raczej z północy niż ze wschodu.
Koncert braci
I jak tu nie wierzyć, że kielczanie lubią Danię. To była 19. konfrontacja z zespołem z tego kraju w Lidze Mistrzów i już 13. zwycięstwo. Z GOG Gudme Industria jeszcze nigdy nie rywalizowała. Do tej pory kielczanie spotykali się z Aalborgiem (bilans 6–1–1), Bjerringbro (4–0–0), Koldingiem (2–0–2) i Skjern (0–1–1). Za tydzień jubileuszowa, 20. potyczka Industrii z duńskim handballem w klubowym wydaniu i szansa na podniesienie procentu wygranych do 70.
Zwycięstwo w Odense przyszło kielczanom łatwo. Szokująco łatwo. Zupełnie jakby to nie było spotkanie Champions League, w której przecież „nie ma słabych drużyn”, tylko Orlen Superligi. I to wcale nie z rywalem z górnej części tabeli.
W całym meczu GOG prowadziło dwa razy – 1:0 i 2:1. A potem zaczął się „Dujszebajew show”. W programie były piękne gole i błyskotliwe asysty. Przed przerwą Alex trafił pięć, jego brat Daniel dwa razy. Obaj Hiszpanie spisywali się znakomicie, zwłaszcza Alex rozgrywał fenomenalne spotkanie, ale główną rolę w tej duńskiej tragedii (oczywiście tragedii z punktu widzenia Duńczyków) odegrał Niemiec. Andreas Wolff odbił w pierwszej połowie aż 52 procent rzutów (10/19).
Wolff ostatnio w kilku meczach pauzował, ale kiedy nadszedł czas próby, stanął na wysokości zadania. Zresztą nie tylko on. Trener Talant Dujszebajew miał w Danii do dyspozycji już wszystkich krótkoterminowo kontuzjowanych do niedawna graczy. Artem Karalek i Tomasz Gębala mieli już za sobą przetarcie w Orlen Superlidze, ale dla Nicolasa Tournata to był pierwszy mecz po blisko półtoramiesięcznej przerwie. Francuski kołowy na trzy rzuty zdobył z GOG trzy bramki, więc ze skuteczności może być stuprocentowo zadowolony.
Nic nie jest rozstrzygnięte
Mistrzowie Polski wycisnęli z tego meczu prawie maksimum, bo wygrali ośmioma bramkami, a w całym spotkaniu tylko dwa razy prowadzili wyżej (27:18 i 29:20). Takie rozmiary zwycięstwa praktycznie zamykają kwestię awansu do najlepszej ósemki. W rewanżu właściwie jedynym groźnym rywalem Industrii może być… Industria. Jeśli bowiem kielczanie uwierzą przed meczem, że już są w ćwierćfinale, mogą zostać zaskoczeni. Tak samo jak oni zaskoczyli niedawno Wisłę, która myślała, że tak osłabione Kielce położą się na boisku najpóźniej w drugiej połowie, a tymczasem to oni zostali rzuceni przez grającego w 12-osobowym składzie mistrza. Dlatego w kieleckim obozie już zaczęło się studzenie głów. – Zagraliśmy niesamowicie, ale jeszcze nie awansowaliśmy – podkreślał Alex Dujszebajew. – Zrobiliśmy duży krok do awansu do ćwierćfinału, ale została druga część rywalizacji. Nic nie jest rozstrzygnięte – wtórował mu drugi trener Krzysztof Lijewski.
Jeśli zachować podobne podejście w przypadku konfrontacji Wisły z PSG, kibice Nafciarzy również nie powinni tracić nadziei. Tym bardziej że trener płocczan Xavier Sabate przed meczem powiedział w Eurosporcie: – Z pewnością po pierwszym spotkaniu nic jeszcze nie będzie przesądzone. Celem jego ekipy w czwartek było właśnie pozostawienie kwestii awansu za tydzień otwartą. Realnie rzecz biorąc, oznaczało to porażkę maksymalnie jedną bramką i do przerwy takie założenie udawało się spełnić, bo goście prowadzili tylko 13:12. Ale w drugiej połowie PSG już rządziło, zwłaszcza w obronie, przez którą trudno było się przebić niewysokim płockim rozgrywającym. Z drugiej strony płocką bramkę raz po raz razili Elohim Prandi i Kamil Syprzak. Przy wyniku 26:30 awans Nafciarzy trzeba traktować w kategoriach cudu.