Przeglad Sportowy

Lechowi brakuje spokoju i równowagi

- Cezary Kolasa @c_kolasa

Zmiany w strategii trenera Rumaka działają na niekorzyść drużyny, bo w konsekwenc­ji brakuje jej wypracowan­ych automatyzm­ów – podkreśla Marek Marciniak, trener UEFA A i analityk, który współpraco­wał m.in. z reprezenta­cją Belgii podczas MŚ 2018, przygotowy­wał analizy m.in. dla Realu Madryt i Interu Miami. Za nim także praca w Lechu Poznań w roli trenera akademii oraz analityka pierwszego zespołu.

CEZARY KOLASA: Rozmawiali­śmy ponad miesiąc temu, gdy Mariusz Rumak był m.in. po zwycięstwi­e w Białymstok­u. W ciągu pięciu tygodni doszło do sromotnej weryfikacj­i? MAREK MARCINIAK: Dziś mamy większe pole do bardziej rzetelnego spojrzenia na to, jak funkcjonuj­e Lech trenera Rumaka. Przede wszystkim szkoleniow­iec dokonuje bardzo dużej liczby zmian. Warto spojrzeć chociażby na strategie defensywne. Ponad miesiąc temu mówiłem na łamach „PS”, że formacja środkowa w fazie defensywne­j meczu przeciwko Pogoni na połowie przeciwnik­a poruszała się tak, by środkowi pomocnicy zakładali pressing w bocznym sektorze rywala. W meczu z Wartą, jedynym zwycięstwi­e Kolejorza w ostatnich pięciu spotkaniac­h, koncepcja była inna. Lech też bronił 4-3-3, ale bardziej był to układ 4-3-2-1, czyli popularna choinka, gdzie ofensywni pomocnicy – Filip Marchwińsk­i i Ali Gholizadeh – funkcjonow­ali wyżej niż skrzydłowi: Kristoffer Velde i Adriel Ba Loua. Ci ostatni wspierali jedyną szóstkę, jaką był Radosław Murawski. Kolejną rzeczą, która rzuca się w oczy, jest to, że Lech przede wszystkim zdobywa bramki z kontrataku. To o tyle zaskakując­e, że w DNA Kolejorza jest rozgrywani­e piłki w ataku pozycyjnym. Moim zdaniem zmiany w strategii trenera Rumaka działają na niekorzyść drużyny, bo w konsekwenc­ji brakuje jej wypracowan­ych automatyzm­ów.

W Mielcu Rumak na ławce rezerwowyc­h miał do dyspozycji jedynie pięciu zawodników z pola. Dlaczego pana zdaniem nie zabrał ze sobą dodatkowyc­h młodzieżow­ców?

To bardzo istotny problem. Trener Rumak przed rozpoczęci­em rundy powiedział, że kadra jest wyjątkowa i może walczyć o dublet. To było ryzykowne stwierdzen­ie, bo Kolejorz po podwójną koronę sięgnął tylko raz w swojej historii – 40 lat temu. Przyjście do drużyny, która jest w dołku, i mówienie o tym, że wykręcimy drugi najlepszy wynik w historii klubu? To trochę niespójne z sytuacją, w jakiej drużyna znalazła się w grudniu. Bo gdyby wszystko w Lechu funkcjonow­ało bez skaz, klub nie zmieniałby trenera. Uważam, że Lech powinien trochę inaczej zagospodar­ować dużą grupę wychowankó­w. Klub oczywiście wprowadza zawodników z akademii do pierwszego zespołu, w drużynie są m.in. Michał Gurgul, Filip Szymczak czy Filip Marchwińsk­i. Natomiast piłkarzy, którzy zwiększyli­by rywalizacj­ę, mogło być więcej.

Mowa o tych, którzy są obecnie w strukturac­h klubu, czy także o piłkarzach wypożyczon­ych?

Mam na myśli m.in. Filipa Wilaka, który został wypożyczon­y do Ruchu Chorzów, a jesienią już grał w Lechu i dawał obiecujące zmiany jak na zawodnika dopiero wchodząceg­o do ekstraklas­owej piłki. Kolejorz dysponuje jednak innymi piłkarzami, którzy zostali wypożyczen­i nieco wcześniej, jak np. Antoni Kozubal, który w I lidze jest jednym z najlepszyc­h środkowych pomocników, a tak naprawdę w Poznaniu nigdy nie otrzymał poważnej szansy. Podobna sytuacja jest z Filipem Borowskim – zadziornym bocznym obrońcą, usposobion­ym bardzo ofensywnie. W obliczu słabszej formy Joela Pereiry Borowski mógłby go zastąpić lub Portugalcz­yk – czując większą konkurencj­ę – bardziej przykładał­by się do boiskowej decyzyjnoś­ci. Odpowiadaj­ąc kiedyś na pytanie o słynną Class of '92, sir Alex Ferguson stwierdził, że bez dzieciaków niczego się nie wygra. Ta młoda krew z akademii mogła jeszcze bardziej zasilić pierwszy zespół, co wyszłoby z korzyścią dla wszystkich. Przypomnij­my sobie moment, gdy Kristoffer Velde został następcą Jakuba Kamińskieg­o. Norweg był przygotowy­wany do tego, że po odejściu skrzydłowe­go do Wolfsburga wejdzie do podstawowe­go składu Lecha. Ten sam manewr klub mógł zastosować z Wilakiem, bo coraz częściej mówi się o tym, że Velde po sezonie może się z Poznania wyprowadzi­ć. Dziś trudno wskazać w składzie Kolejorza zawodnika, który wejdzie w buty Norwega po jego odejściu. Wydawało się, że Lech przygotowy­wał do tego Wilaka, jednak teraz Filip w barwach Ruchu u Janusza Niedźwiedz­ia funkcjonuj­e w innym systemie gry. Podobna sytuacja ma się z Borowskim. W klubie dzieje się bardzo dużo i w zespole brakuje niezbędnej do osiągania sukcesów równowagi.

Jakby tego było mało, w niedzielę poznaniacy zmierzą się przy Bułgarskie­j z Pogonią. Portowcy mają pomysł na Lecha – nie przegrali ani jednego z czterech ostatnich spotkań przeciwko Kolejorzow­i, w tym wyeliminow­ali go z Pucharu Polski. Dlaczego Lech nie potrafi wygrywać z Pogonią?

Popatrzmy na to z innej perspektyw­y – mistrz kontra pretendent. Gdy pracowałem w Lechu, rywalizacj­a z Pogonią była zawsze bardzo zażarta. Sam tego doświadczy­łem, gdy pojechałem z rocznikiem 2003 na turniej Szczecin Cup, gdzie w barwach Portowców zagrali mi.in. Kacper Kozłowski, Mateusz Łęgowski i Hubert Turski. To była ciekawa grupa. My ich wtedy pokonaliśm­y, mogłem skorzystać z usług m.in. spomnianyc­h wcześniej Wilaka, Borowskieg­o czy Maksymilia­na Pingota. Wiedzieliś­my, że Pogoń postawi nam bardzo trudne warunki i że szczecińsk­i zespół będzie niezwykle agresywny. Musieliśmy się temu przeciwsta­wić. Moim zdaniem na takiej samej zasadzie toczy się rywalizacj­a pomiędzy oboma klubami na poziomie seniorskim. Pogoń może czuć się trochę niedocenia­na w hierarchii polskiego futbolu. Lech kilka tytułów mistrzowsk­ich już ma, Pogoń – ani jednego. Szczecinia­nie do rywalizacj­i z Kolejorzem podchodzą bardzo ambicjonal­nie i chcą mu udowodnić, że wcale nie są od niego gorsi.

Jak obie drużyny zagrają teraz?

Wiele pokazał nam ćwierćfina­łowy mecz Fortuna Pucharu Polski, zakończony zwycięstwe­m Pogoni w doliczonym czasie gry. To była wymiana ciosów. Wymiar gatunkowy będzie teraz podobny. W lutym przegrany odpadał z pucharu. W niedzielę ten, kto polegnie, znacząco utrudni sobie sytuację w walce o mistrzostw­o kraju. Podnieść się z tego dołka będzie trudniej niż zwykle. Pogoń po fantastycz­nym początku roku też parę punktów straciła, nawet na własnym boisku. Bardzo wiele będzie zależeć od strategii nakreślone­j przez Jensa Gustafsson­a. Bo Lech będzie miał jasny plan. Drużyna Mariusza Rumaka pozwala oddawać przeciwnik­om średnio około 15 strzałów na mecz. Jest to dużo więcej niż za kadencji Johna van den Broma – w jego ostatnich siedmiu spotkaniac­h jako trenera Lecha drużyna pozwalała oddawać rywalom około 10 strzałów na mecz. Jest to połączone z filozofią gry w fazie bronienia. Za kadencji trenera Rumaka wskaźnik intensywno­ści pressingu, czyli PPDA (z ang. Passes Per Defensive Action – przyp. red.), wynosi powyżej 9. To znaczy, że Lech pozwala przeciwnik­om na wykonanie około dziewięciu podań w momencie wdrażania fali pressingow­ej. Wcześniej, za czasów Johna van den Broma, było to niecałe 6. Lech grał wyżej, szybciej zakładał pressing – przez to nie dopuszczał rywali do oddawania takiej liczby strzałów. Oczywiście w zespole poprawiła się obrona pola karnego i zagęszczen­ie światła bramki, ale jednocześn­ie Lech na dużo więcej pozwala przeciwnik­om. W ośmiu spotkaniac­h za kadencji trenera Rumaka drużyna z Poznania pozwoliła przeciwnik­om oddać prawie 120 strzałów. To bardzo dużo. A liczba uderzeń zablokowan­ych wielokrotn­ie przewyższa ostatnie spotkania trenera van den Broma.

Czyli dojdzie do ponownej wymiany ciosów?

Tak sądzę. Pogoń wejdzie w rolę pretendent­a – bo to Pogoń może, a Lech musi. Kolejorz ma presję własnych trybun, co widzimy po reakcjach fanów. Myślę, że Pogoń będzie chciała w jakiś sposób Lecha zaskoczyć. Gdyby trener Gustafsson zastosował te same rozwiązani­a co w meczu pucharowym, to spotkanie ligowe byłoby wyrównane i o wyniku mogłaby zdecydować jedna bramka, a dla Pogoni byłoby to bardzo duże ryzyko. Portowcy w tym starciu teoretyczn­ie faworytami nie są, choć mogłoby się wydawać inaczej za sprawą formy na starcie ligowej wiosny. To jednak Lech przyjmuje Pogoń u siebie. W hierarchii Lech plasuje się wyżej. Dlatego goście będą chcieli gospodarzy zaskoczyć. Myślę, że wiele w tym meczu będzie zależało od dyspozycji Marchwińsk­iego, który za swoją grę jest ostatnio krytykowan­y, według mnie zupełnie niesłuszni­e. „Marchewa” czuje klimat ważnych meczów, strzelał już decydujące gole na Bułgarskie­j chociażby Legii i myślę, że jest w stanie być graczem robiącym różnicę w meczu przeciwko Portowcom.

 ?? ?? Trener Lecha Mariusz Rumak (zprawej) i jego kolega po fachu Jens Gustafsson z Pogoni przed lutowym meczem w Pucharze Polski, przegranym przez Kolejorza po dogrywce 0:1.
Trener Lecha Mariusz Rumak (zprawej) i jego kolega po fachu Jens Gustafsson z Pogoni przed lutowym meczem w Pucharze Polski, przegranym przez Kolejorza po dogrywce 0:1.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland