POLONIA WARSZAWA JUŻ BEZ PEKINA
Dobre ćwierć wieku temu przedsiębiorczy proboszcz parafii św. Kazimierza Królewicza w Radziejowicach – Waldemar Okurowski – zaprosił mnie na uroczyste podsumowanie piłkarskiego turnieju uczniowskiego. Sam zorganizował te rozgrywki na przykościelnym terenie, który udostępnił lokalnej gminie pod budowę kilku boisk. Ks. Okurowski, jako magister polonistyki, a także praktykujący nauczyciel języka polskiego, wstąpił do seminarium duchownego, no i został duszpasterzem, który cieszył się ogromnym szacunkiem wiernych. Dziś, już w randze prałata, zażywa zasłużonej emerytury, ale w czasie mojej wizyty zbierał rzęsiste brawa w kościele jako propagator nie tylko wiary w Boga, lecz również wiary w sport.
Głównym gościem wspomnianego podsumowania turnieju był prezes Polonii Warszawa Jerzy Piekarzewski, który przywiózł wtedy w prezencie od klubu kilkadziesiąt piłek. Ułożono je przed ołtarzem. Zaraz po mszy świętej rozpoczęło się rozdawanie nagród oraz przemówienia, z których jedno wygłosił właśnie ten legendarny działacz sportowy, kustosz pamięci owianego legendą klubu, przede wszystkim zaś sekcji piłkarzy, którzy w 1946 roku zdobyli dla zrujnowanej Warszawy pierwszy po wojnie tytuł mistrza Polski, a w 1952 Puchar Polski, pamiętając, że już w 1921 roku zostali wicemistrzami kraju, ustępując tylko Cracovii.
Piekarzewski, noszący nieoficjalne pseudo „Pekin” (z uwagi na przeludniony blok, w którym przyszło mu mieszkać na Woli), zmarł – niestety – w Wielką Sobotę w wieku 90 lat, niejako osierocając klub, z którym był związany od 1945 roku. Po raz ostatni miałem możliwość sfotografowania pana Jerzego podczas jubileuszowej fety zorganizowanej w 2021 roku w dawnym kinie Wars z okazji 100-lecia Warszawianki i…110-lecia Polonii, która była poniekąd jej starszą siostrą. Powstała bowiem na skutek buntu polonijnej młodzieży piłkarskiej.
Piekarzewskiego traktowano najpierw jako klubową maskotkę, z czasem jednak został w Polonii bokserem, a w końcu działaczem, kierownikiem sekcji piłkarskiej, wreszcie prezesem i na koniec prezesem honorowym. Kibice są mu do dzisiaj wdzięczni za wprowadzenie drużyny w 1991 do drugiej, a w 1992 do pierwszej ligi (ówczesnej ekstraklasy). Na tym najwyższym szczeblu poloniści grali (z krótką przerwą) aż do wiosny 2013 roku. Uwielbiany przez publiczność z Konwiktorskiej entuzjasta założył Fundację na Rzecz Rozwoju i Promocji Sportu Młodzieżowego, będąc też inicjatorem Międzynarodowego Turnieju Piłkarskiego o Puchar Pamięci Małego Powstańca, bo Powstanie Warszawskie 1944 było dlań może najważniejszym przeżyciem. Przetrzymał czasy stalinowskie, gdy Polonia musiała przyjąć na polityczny rozkaz nazwę Kolejarz nawiązującą do finansujących klub Polskich Kolei Państwowych (PKP). Zniósł też trwającą 41 lat upokarzającą sytuację, jaką było pozostawanie polonistów poza najwyższym szczeblem piłkarskich rozgrywek. Mógł być w końcu usatysfakcjonowany, gdy po dekadach dołowania Czarne Koszule zdobyły w 1998 wicemistrzostwo, a w 2000 roku drugie w swojej historii mistrzostwo Polski (wygrana z Legią na Łazienkowskiej 3:0), dokładając do tego Puchar Ligi i Superpuchar po zwycięstwie nad zdobywcą Pucharu Polski Amicą Wronki. Gwiazdą drużyny był wtedy bramkostrzelny Nigeryjczyk Emmanuel Olisadebe, który po uzyskaniu obywatelstwa RP stał się podporą reprezentacji naszego kraju. Ważną rolę w dojściu do tak wielkich sukcesów odegrał trener Jerzy Engel. Rok później wszystko w Polonii zaczęło się znowu walić i na osłodę pozostał piłkarzom tylko wywalczony ponownie Puchar Polski.
Pamiętam, jak przed zbliżającymi się piłkarskimi mistrzostwami Europy 2012, których organizację powierzono Polsce i Ukrainie, wraz z budowniczym Stadionu Olimpijskiego w Sydney Edmundem Obiałą doradzaliśmy ministrowi sportu i turystyki Mirosławowi Drzewieckiemu, żeby Stadion Narodowy, budowany na miejscu Stadionu Dziesięciolecia, od razu zaplanował rozsądnie pod względem ekonomicznym. Naszym zdaniem na co dzień powinny były rozgrywać tam na zmianę mecze ligowe warszawska Legia i pozostająca wciąż w Ekstraklasie Polonia. Położony znakomicie pod względem komunikacyjnym nowy obiekt przyciągałby kibiców z całego Mazowsza z uwagi na dogodny dojazd pociągiem. Koncepcja ta wszakże nie została zrealizowana. Stało się wprost przeciwnie, bo w tym samym czasie miasto zbudowało Legii osobny nowoczesny stadion przy Łazienkowskiej, a teraz taki będzie również budować Polonii.
No cóż, Narodowy jest własnością państwową, a stadion zbudowany dla legionistów – miejską… Poza wszystkim zaś Polonia wciąż pozostaje w stosunku do byłego klubu wojskowego li tylko ubogim krewnym. Gdy w stanie wojennym nastroje w społeczeństwie były ponure, a kibice Czarnych Koszul martwili się, że ich ukochana drużyna plącze się bodaj na poziomie III ligi, udało mi się zorganizować imprezę ku pokrzepieniu serc. Na stadionie przy Konwiktorskiej zagrali historyczny mecz oldboye Polonii i Legii, jednocześnie zaś odbyły się trzy konkurencje lekkoatletyczne, w tym bieg na 200 m wygrany przez dawnego mistrza Europy na 400 m Jana Wernera. W loży honorowej zasiadł oczywiście Jerzy Piekarzewski, a obok niego dwie legendarne olimpijki – Maria Kwaśniewska-maleszewska i Irena Szewińska. W zespole polonistów wystąpili między innymi lubiany nadzwyczajnie przez publiczność Leonard „Lolek” Szczawiński i Henryk Misiak, którego bombowy strzał omal nie dał prowadzenia gospodarzom, piłka jednak trafiła tylko w poprzeczkę. Wygraną 1:0, jak na ironię, zapewnił legionistom Waldemar Skorupka wypożyczony z prowadzonej przeze mnie dziennikarskiej drużyny FC Publikator.
Dziś piłkarze z Konwiktorskiej – czekający na nowy stadion, który ma być budowany w trybie partnerstwa publiczno-prywatnego – tułają się w dolnej strefie tabeli zespołów pierwszoligowych bez nadziei na awans do Ekstraklasy. Piękne tradycje próbują natomiast kontynuować polonijni koszykarze, a przede wszystkim koszykarki, które już po raz drugi zwyciężyły w rozgrywkach LOTTO 3×3 Ligi Kobiet. Na dodatek aż trzy polonistki – Martyna Leszczyńska, Anna Pawłowska i Klaudia Sosnowska – zostały powołane do koszykarskiej reprezentacji Polski 3×3 przygotowującej się do turniejów kwalifikacyjnych przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Polonijną sekcję lekkoatletyczną, której gwiazdą była kiedyś najlepsza sportsmenka świata 1974 Irena Szewińska, utrzymują w stanie szczątkowym ostatni dwaj trenerzy – Andrzej Jobt i Paweł Tarasiuk. I mało kto już pamięta o wielkich sukcesach motorowodnego gwiazdora Waldemara Marszałka… Odejście Jerzego Piekarzewskiego do lepszego ze światów zamyka zatem całą epokę – nie tylko w historii klubu Polonia lecz również całego sportu w Warszawie.