Kuzera zwyciężył i uratował stanowisko Korona Kielce zatrzymała czarną serię siedmiu z rzędu spotkań bez zwycięstwa i wydostała się ze strefy spadkowej. To jednak nie koniec zmartwień.
Największym wygranym spotkania ze Stalą Mielec jest Kamil Kuzera. I choć podczas rozmowy z Łukaszem Jabłońskim, która ukazała się w piątek w „PS”, prezes klubu podkreślał, że wierzy w Kuzerę, to jednocześnie stwierdził, że nie będzie już nigdy składał żadnych deklaracji. A to mogło oznaczać, że każda kolejna wpadka, taka jak przed tygodniem w Łodzi, może grozić zwolnieniem szkoleniowca. – Z tyłu głowy jest jednak bardzo duży niepokój związany z wynikami i miejscem w tabeli. Sytuacja wygląda bardzo źle, ale w futbolu wszystko dzieje się dynamicznie. Coś, co dziś jest tragiczne, za tydzień może okazać się drogą do upragnionego celu.
Albo w drugą stronę – może się kryzys pogłębić. Jakiekolwiek deklaracje w piłce nożnej są absurdem. Ja ich na pewno już nigdy nie złożę – przekonywał na łamach „PS” prezes Korony.
Dalej szpital w Kielcach
Kuzera musiał wyjść z bardzo trudnej sytuacji i poradzić sobie z problemami kadrowymi. Poprzednik Leszek Ojrzyński na decydujący o jego losie mecz z Piastem Gliwice nie mógł desygnować w pełni podstawowego składu. Wręcz przeciwnie – musiał skrupulatnie „szyć”, bo oprócz kontuzji nowe wzmocnienia miały przyjść dopiero zimą. Skończyło się remisem i odsunięciem od prowadzenia zespołu. Co ciekawe, Ojrzyński nadal widnieje na liście płac w klubie, ponieważ wraz z utrzymaniem się Korony w Ekstraklasie w poprzednim sezonie umowa została automatycznie przedłużona. Kuzera w przypadku przegranej ze Stalą mógł do niego dołączyć. Ale Korona wygrała, a trzy punkty zapewnił jej Bartosz Kwiecień, który po przedwczesnym zejściu z boiska Miłosza Trojaka przejął od niego opaskę kapitańską. I swoim występem zaskoczył wszystkich, choć nadal chwilami gra zbyt agresywnie i łapie niepotrzebne kartki. Po wyrzuceniu z boiska Yoava Hofmeistera Kuzera musiał uspokoić sytuację i Kwiecień wylądował na ławce. Żółto-czerwoni upragnione zwycięstwo okupili kolejnymi absencjami. Mimo że do składu wrócili Marius Briceag, Marcus Godinho oraz Jakub Łukowski, już po kilku minutach spotkania w Kielcach z boiska zszedł wspomniany Trojak, który odczuwa dyskomfort w okolicy żeber i przejdzie badania. Nie wiadomo, czy lider zespołu zagra w piątek przeciwko Warcie Poznań. Jak poinformował po meczu Kuzera, Piotr Malarczyk od trzech tygodni zmaga się z pękniętą kością w ręce i musi uważać, aby nie doszło do operacji. Mariusz Fornalczyk, Nono, Kyryło Petrow oraz Miłosz Strzeboński są nadal niedysponowani. Jakby tego było mało, Hofmeister, Jacek Podgórski i Dalibor Takač przez kartki nie będą mogli zagrać w Grodzisku Wielkopolskim.
Bura od trenera
Danny Trejo, styczniowy nabytek prosto z Phoenix, może spodziewać się poważnej rozmowy. Kuzera nie był zadowolony z jego dyspozycji w meczu przeciwko Stali. Trejo wrócił przed tygodniem po kontuzji, ale nie pokazał się z dobrej strony w sobotę. – Jutro musimy z Dannym porozmawiać. To fajny chłopak, ma duży potencjał. Liczę, iż ten mecz pokazał, że jeśli nie biegasz intensywnie, nie walczysz, to nic nie zdziałasz w Ekstraklasie. Mówiłem już wcześniej, że ten chłopak potrzebuje czasu i mam nadzieję, że to dziś dla niego sygnał ostrzegawczy. Nie ma zmiłuj. Jeśli chcemy się utrzymać, nie możemy sobie pozwolić na chwilę słabości – podkreślał na pomeczowej konferencji 41-latek.
CEZARY KOLASA