Przeglad Sportowy

UZNANY ZA WINNEGO

- ANTONI BUGAJSKI

Biedny ten Kacper Bieszczad. Musiał go frustrować fakt, że od niemal półtora roku tylko raz wystąpił w ekstraklas­owym meczu, a gdy nagle stanął w bramce Rakowa, korzystają­c z kontuzji Vladana Kovacˇevic­ia, szansy nie wykorzysta­ł. Przyłożył się do kolejnej wpadki mistrza Polski i przy nawet maksymalne­j sympatii dla młodego golkipera trudno mu wróżyć dobrą przyszłość akurat w tym klubie. Gdy sezon 2022/23 zaczynał jako podstawowy bramkarz Zagłębia Lubin, ogłosił, że za każdy ligowy występ, w którym zachowa czyste konto, będzie wpłacał tysiąc złotych na cele charytatyw­ne. Specjalnie się nie wykosztowa­ł, bo miał raptem trzy takie spotkania. To był bardzo zły czas dla Miedziowyc­h. Zespół Piotra Stokowca wpadł w spiralę nieudanych meczów i jeszcze przed końcem jesieni trener stracił pracę. Nowy szkoleniow­iec Waldemar Fornalik wolał stawiać na sprowadzon­ego Greka Sokratisa Dioudisa, bardziej cenił też Jasmina Buricia. A Bieszczad do końca sezonu bronił co najwyżej w drugoligow­ych rezerwach i nawet tam zdarzył mu się tylko jeden występ na zero z tyłu.

Przed obecnymi rozgrywkam­i został wypożyczon­y do Rakowa i była to informacja zaskakując­a. Częstochow­ianie poszukiwal­i wartościow­ych młodzieżow­ców, bo ciągle zależy im na wypłacaniu jak najniższyc­h „mandatów” za niewypełni­anie regulamino­wego limitu, lecz zasadne stało się pytanie, czy akurat Bieszczad jest odpowiedni­m kandydatem. Z jednej strony chodziło o bramkarza z kadry narodowej U-21, ale z drugiej nie dało się pomijać faktu, że w Zagłębiu stracił miejsce w składzie. Znaczy, w Lubinie uznali, że na poziom Ekstraklas­y potrzebują kogoś lepszego. Tymczasem Raków zdobył mistrzostw­o Polski, musiał się więc szykować nie tylko do obrony tytułu, ale też do gry w Europie. No i na odległość było widać, że choć biorą Bieszczada, to nie mają do niego specjalneg­o zaufania, bo zarazem zatrudnili Antoniosa Tsiftsisa. Grek co prawda już zimą został odesłany do domu, lecz w jego miejsce pojawił się Muhamed Šahinović. A więc przed wznowienie­m rozgrywek w lutym w klubie wcale nie było myślenia, że teraz więcej szans zacznie dostawać Bieszczad.

Wiosną Šahinović dwa razy pojawił się na boisku – w meczach Iii-ligowych rezerw – a miła odmiana dla Bieszczada była taka, że to on zaczął przesiadyw­ać na ławce rezerwowyc­h, będąc bezpośredn­im zmiennikie­m Kovacˇevic­ia. I gdy Bośniak musiał wypaść ze składu, młody Polak doczekał się występu. Na pewno nie zakładał, że na gorącym boisku w Radomiu będzie miał łatwo, ale i tak rzeczywist­ość brutalnie go zaskoczyła. Nie dość, że Raków przegrał (1:2), to on do porażki dorzucił ciężką cegłę. Stwierdzen­ie, że mistrzowie Polski sami sobie strzelali gole, nie jest publicysty­czną złośliwośc­ią. O ile pierwszorz­ędny „swojak” nie obciąża Bieszczada, o tyle gol numer dwa całkowicie idzie na jego konto. Nie tylko wtedy Kacper – mimo że w kilku sytuacjach stawał na wysokości zadania – reagował nerwowo, na granicy ryzyka, źle grał nogami. W sytuacji, w której niefortunn­ie interwenio­wał, nie ma dla niego usprawiedl­iwienia. Brakowało mu spokoju, czucia piłki, cotygodnio­wego otrzaskani­a na ligowym poziomie. W efekcie ten mecz mu kompletnie nie wyszedł. Dodajmy, że na początku sierpnia, w spotkaniu trzeciej kolejki zagrał z Wartą Poznań (2:2) i przy obu straconych golach mógł, a nawet powinien był zachować się lepiej. Teraz zawiódł po raz drugi i trudno się spodziewać, że w Rakowie machną na to ręką i wystąpi w następnym meczu, bo jeśli nawet Kovacˇević nie byłby gotowy do gry, bezpieczni­ej jej postawić na Šahinovici­a. Rzecz jasna Bieszczad nie jest ani największy­m, ani trochę mniejszym problemem Rakowa. Warto jednak zauważyć, że taki transferow­y wybór wskazywał, iż w pewnym momencie sezonu mogą pojawić się dodatkowe kłopoty – właśnie wtedy, gdy między słupkami stanie bramkarz, dla którego wcześniej nie było miejsca w przeciętny­m ligowym zespole. On potrzebowa­ł jeszcze regularneg­o grania w drużynie o mniejszych ambicjach, niż w ostatnim czasie ma Raków, choćby miał to być pierwszoli­gowy Chrobry Głogów. Do tego klubu swego czasu został wypożyczon­y i wszyscy byli zadowoleni, począwszy od samego bramkarza, który zbierał bardzo dobre recenzje.

Na obecnym etapie gra w Rakowie to dla niego poprzeczka zawieszona zbyt wysoko. Spróbował i boleśnie się sparzył. Co innego, gdyby zespół Dawida Szwargi grał tak jak przed rokiem ekipa Marka Papszuna. Wypracował­a wtedy wyraźną przewagę punktową, a w końcówce, kiedy mistrzostw­o było przesądzon­e, można było budować młodego bramkarza, który nie miałby na swoich barkach takiego balastu. Ten dzisiejszy Raków jest inny – rozregulow­any i nieoblicza­lny w złym znaczeniu. A gdy już wydaje się, że powolutku zacznie odbudowywa­ć pewność i wracać do swojego grania (takie wrażenie było po zwycięstwa­ch nad Lechem i Koroną), nagle następuje brutalne zderzenie z faktami. Raków coraz częściej pokazuje bezsilność, a nerwowe interwencj­e Kacpra Bieszczada tylko obrazują chorobę, na którą zapadł znany do niedawna z imponujące­j solidności zespół.

 ?? ?? Ta niefortunn­a interwencj­a Kacpra Bieszczada skończyła się golem na 2:0 i wkonsekwen­cji porażką z Radomiakie­m.
Ta niefortunn­a interwencj­a Kacpra Bieszczada skończyła się golem na 2:0 i wkonsekwen­cji porażką z Radomiakie­m.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland