Przeglad Sportowy

Utrzymać się i wrócić

- Rozmawiał Mariusz RAJEK

MARIUSZ RAJEK: Decyzja o podjęciu się roli prezesa Sandecji w grudniu ubiegłego roku była łatwa?

TOMASZ BAŁDYS (PREZES SANDECJI NOWY SĄCZ): Nie będę ukrywał, że najłatwiej­sza nie była, miałem też inne propozycje. Trzeba było jednak zagrać va banque. Sytuacja nie była łatwa, a przecież ponad połowa sezonu była już rozegrana. Przede wszystkim liczy się dla mnie jednak projekt, a w Nowym Sączu są naprawdę duże perspektyw­y. Jeszcze większe marki przechodzi­ły kryzysy i zawsze trzeba było trochę odwagi, aby odbudować klub. W naszym przypadku jeszcze nic nie jest przesądzon­e, będziemy walczyć do końca o pozostanie w drugiej lidze. Byłem w szatni i wiem, że ta drużyna ma ambicje, a ja wierzę w tych zawodników. W polskich ligach każdy z każdym może wygrać, zostało sporo spotkań i punktów do zdobycia.

Spadek przesądzon­y nie jest, ale wiosną zdobyliści­e osiem punktów w ośmiu meczach. Gdzie doszukuje się pan optymizmu na końcówkę sezonu?

Mam nadzieję, że przede wszystkim przestanie­my sami sobie strzelać bramki. Jakby to dokładnie przeanaliz­ować, to stawiam, że 80 procent goli, które tracimy, pada po naszych koszmarnyc­h błędach. W meczu z rezerwami ŁKS strzeliliś­my sobie bramkę samobójczą, rywale nie oddali strzału na naszą bramkę, a my przegraliś­my mecz. To kuriozum, które nie powinno mieć miejsca. Jeśli to wyeliminuj­emy to wierzę, że jeszcze dogonimy bezpieczną strefę.

Nowy Sącz to miasto ze sporym potencjałe­m, jedyne większe w regionie. Teoretyczn­ie o kibiców czy sponsorów nie powinno być trudno.

Jak to wygląda w praktyce? przede wszystkim czekają na powrót drużyny do miasta, nastąpi to od przyszłego sezonu. W końcu będziemy mogli grać na naszym nowym stadionie. Klub dostał w tym temacie duże wsparcie z miasta, bez tego ciężko byłoby nam funkcjonow­ać na poziomie centralnym. Prywatnych inwestorów nie jest łatwo przyciągną­ć do piłki, przynajmni­ej takich, którzy mogliby być wiodącym sponsorem. Potencjał w mieście jest duży, ale w pełni będzie go można skonsumowa­ć dopiero, gdy Sandecja wróci na swój stadion.

Jesteście pewni, że w przyszłym sezonie zagracie u siebie?

Tym razem już się nic nie odwlecze, ponieważ zwyczajnie w końcu musimy wrócić na swój stadion. Obiekt będzie oddawany etapami, pewne rzeczy będą jeszcze wykańczane, ale my będziemy mogli już grać w Nowym Sączu. Czemu na wiosnę zamieniliś­cie stadion Garbarni na Niepołomic­e? Zadecydowa­ły takie względy jak choćby wymiary boiska. Boisko Puszczy jest większe, łatwiej się na nim gra. Innym aspektem był komfort dojazdu dla kibiców. Z tego, co wiem, na stadion Garbarni czasami przyjeżdża­ło dziesięciu fanów. Do Niepołomic z Nowego Sącza przyjeżdża 250–300 osób. Dostępność i dojazd do stadionu dla naszych kibiców są obecnie zdecydowan­ie bardziej komfortowe. Do Krakowa to była poważna wyprawa, najpierw trzeba było dojechać, potem przebić się przez miasto, zaparkowan­ie w rejonie stadionu Garbarni też nie należało do najłatwiej­szych. Logistyka zdecydowan­ie przemawiał­a za Niepołomic­ami.

Przez 15 lat pracował pan w Cracovii. Doświadcze­nie tam zdobyte teraz procentuje?

Zarządzani­a uczyłem się od śp. profesora Janusza Filipiaka, więc na pewno tak. Zawsze będę darzył go ogromnym szacunkiem za szansę, jaką mi dał. Najściślej współpraco­wałem z Jakubem Tabiszem, któremu także należą się podziękowa­nia. Przez cztery i pół roku miałem również możliwość współpracy z najlepszym w moim odczuciu trenerem w Polsce, czyli Michałem Probierzem, podobał mi się sposób i charakter pracy na linii trener – menedżer klubu. Przyjaźnim­y się do dziś i bardzo sobie to cenię. To doświadcze­nie na pewno w jakiś sposób się przekłada, choć po tak krótkim czasie, jaki jestem w Sandecji, trudno pewne rzeczy poukławszy­scy dać do razu. Na niektóre rzeczy zwyczajnie potrzeba więcej czasu.

Zajmujecie ostatnie miejsce i ten spadek nad Sandecją mocno wisi. Jak duży może to być cios dla klubu? Ciężko będzie się pozbierać w III lidze, jeśli nie uda się utrzymać?

Na pewno musimy to brać pod uwagę. Czasami trzeba upaść, aby się móc podnieść i odrodzić. Bez względu na rozstrzygn­ięcia musimy kontynuowa­ć pracę, którą rozpoczęli­śmy. Ruch Chorzów czy Polonia Warszawa zaczynały od III ligi i udało im się odbudować. Nowy Sącz na pewno ma potencjał do piłki na poziomie centralnym. Wierzę przede wszystkim w utrzymanie. Jeśli jednak nawet spadniemy i coś pójdzie nie po naszej myśli, to wierzę, że konsekwent­nie odbudujemy Sandecję. Oczywiście będziemy celować w Ekstraklas­ę. W końcu nasz stadion będzie spełniał wymogi tej klasy rozgrywkow­ej. Jaka jest obecna sytuacja finansowa klubu?

Jest stabilna. Nie posiadamy żadnych zaległości w wynagrodze­niach, wypłaty wpływają na czas. Terminowo regulujemy również wszystkie faktury. Dzięki miastu i prezydento­wi Ludomirowi Handzlowi jesteśmy stabilnym klubem, a nie w każdym Ii-ligowym zespole jest to regułą. My jesteśmy poukładani, ja sam pracuję nad tym, aby nasz budżet się spinał. Tam, gdzie się tylko da, staram się ograniczać koszty, co często jest bardzo niepopular­ną decyzją. Zremisowal­iście w sobotę bezbramkow­o ze Stomilem. Wystarczy rzut oka na tabelę, by wiedzieć, że ten mecz był o wielką stawkę. Jesteście zawiedzeni tylko jednym punktem?

Dla nas teraz już każdy mecz będzie o sześć punktów. Wszyscy wiemy, o co gramy. Chcieliśmy wygrać, aby poprawić swoją sytuację, nie udało się, ale na pewno się nie poddamy. Sandecja będzie walczyć do końca.

Wierzę w utrzymanie. Jeśli jednak coś pójdzie nie po naszej myśli, to wierzę, że konsekwent­nie odbudujemy Sandecję.

 ?? ?? Sandecja jest czerwoną latarnią ligi i najbliższe tygodnie będą kluczowe dla jej przyszłośc­i.
Sandecja jest czerwoną latarnią ligi i najbliższe tygodnie będą kluczowe dla jej przyszłośc­i.
 ?? ?? Tomasz Bałdys wierzy w utrzymanie Sandecji w II lidze. Prezes ma jednak plan na wypadek spadku.
Tomasz Bałdys wierzy w utrzymanie Sandecji w II lidze. Prezes ma jednak plan na wypadek spadku.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland