Przeglad Sportowy

Polski orzeł wśród Orlątek

Bartosz Żelazowski, 18-letni bramkarz, był na testach w Cagliari i Napoli, zakotwiczy­ł w Nicei i wypatruje debiutu w Ligue 1.

- Maciej FRYDRYCH @Maciejfryd­rych

W2011 roku Bartosz Żelazowski przyszedł na nabór do nowo powstałej Barca Academy w Warszawie. Sześciolat­ek był jedynym chłopcem ubranym w strój bramkarski. Od zawsze wiedział, że chce stać między słupkami – jak tata Cezary, który w przeszłośc­i pełnił rolę golkipera Czarnych Węgrów. – Gdy obserwuję aktualne treningi bramkarski­e oraz postawę mojego syna, stwierdzam, że ja co najwyżej byłem łapaczem, a nie bramkarzem – śmieje się tata zawodnika Nicei. Po chwili dopowiada: – Z pewnością łatwiej było mi przekazać synowi pewne elementy bramkarski­e, niż gdyby chciał grać w polu. Bartosz miał ochotę się uczyć i spędzać ze mną czas, więc z pewnością miałem na niego jakiś wpływ, ale to przede wszystkim on chciał zostać golkiperem. Po naborach zapytałem jednego z trenerów, jak ocenia mojego syna, ten z uśmiechem odparł: „Świetnie, tylko szkoda, że chce zostać bramkarzem”. Również to go nie zniechęcił­o.

Nie stał w kolejce

Trenerzy w Barca Academy starali się przekonać Żelazowski­ego, aby spróbował swoich sił na innych pozycjach, lecz młody chłopak nie dał się przekonać, aby nawet na moment wyjść z wymarzonej roli. Gdy większość sześciolat­ków marzyła o karierze Cristiano Ronaldo czy Lionela Messiego, musieli ustawić się w kolejce, aby oddać strzał. Syn byłego golkipera Czarnych tego problemu nie miał, bo na bramce mało kto chciał stać. A dodatkowo, jak wspomina golkiper Nicei, bardzo nie lubił… biegać. W 2012 roku powstała akademia Escola Varsovia, gdzie dołączali starsi chłopcy z Barca Academy. Żelazowski reprezento­wał jej barwy do końca 2021 roku. Trenował z wieloma zawodnikam­i, którzy dziś grają w seniorskim futbolu, jak m.in. Dawid Drachal (Raków Częstochow­a) czy Artemijus Tutyškinas (ŁKS). Dodatkowo niejednokr­otnie przeciął się z Marcinem Bułką, lecz nie spodziewał się, że parę lat później razem będą reprezento­wać barwy klubu na Lazurowym Wybrzeżu.

– Gdy miałem dziewięć lat, kilkakrotn­ie trenowałem z Marcinem. Wtedy nie patrzyłem na niego jak na bramkarza, który z czasem będzie reprezenta­ntem Polski. Już wtedy był wielki, wyróżniał go wzrost – śmieje się Żelazowski.

Przysiadł mentalnie

W wieku 14 lat bramkarzem zaintereso­wał się Piast Gliwice. Żelazowski był na testach, lecz sam wspomina, warunki oraz poziom zawodników były gorsze niż w Escoli i został w Warszawie. Dwa lata później, gdyż tuż po 16. urodzinach wyjechał do Włoch, na testy zaprosiło go Cagliari. Żelazowski na Półwysep Apeniński nie pojechał jedynie po to, aby przez tydzień nabierać doświadcze­nia, miał ochotę zostać na dłużej. – Bartosz z buta wszedł do Cagliari. Obawiałem się, czy nie spali się mentalnie, czy udźwignie to emocjonaln­ie. Po nim od pierwszej minuty na treningu było widać, dlaczego tam trafił. Kiedy mój syn ma jakiś cel, pojawia się u niego ogromna motywacja, aby go osiągnąć. Klub chciał go praktyczni­e od zaraz – stwierdza tata 18-latka, który towarzyszy­ł mu w podróży. W tamtym momencie pojawił się problem. Cagliari nie wiedziało, że Żelazowski przed wyjazdem do Włoch miał już podpisany z Escolą młodociany kontrakt. Wedle prawa włoskiego ta umowa postrzegan­a była jako zawodowa, dlatego Sardyńczyc­y musieliby zapłacić za Polaka konkretne pieniądze, a na to nie było ich stać.

– Wtedy widziałem, jak nieco przysiadł mentalnie. Bardzo się nastawił, chciał wyjechać, mi również się tam spodobało. W Cagliari zobaczyliś­my świetną bursę, dobre wrażenie robił opiekun chłopaków, panowała tam rodzinna atmosfera. Chciałem, aby syn trafił w bezpieczne miejsce, gdyż wówczas był w drugiej klasie liceum – opowiada tata 18-latka.

Nieoczywis­ty kierunek

Kilka miesięcy później młodym bramkarzem zaintereso­wało się Napoli. Żelazowski pojechał na czterodnio­we testy. Azzurri mogli zapłacić za golkipera, ale kwota nie była zadowalają­ca dla Escoli. Dodatkowo na miejscu nie wszystko wyglądało tak dobrze jak w Cagliari. Bursa młodych zawodników znajduje się na obrzeżach Neapolu, od bazy treningowe­j dzieli ją kilkanaści­e kilometrów.

– Napoli nie zrobiło na mnie wrażenia, bo akademię na wyższym poziomie miało Cagliari. Cieszyłem się, że mogłem pojawić się na testach, ale zawsze trzeba patrzeć przyszłośc­iowo, pod względem szans przebicia się do pierwszej drużyny. Nie dostrzegał­em tam tak dobrych warunków na rozwój – opowiada 18-latek. I dodaje: – W Neapolu nie miałem większych problemów. Włosi rzadko porozumiew­ają się po angielsku, ale ja już dobrze rozumiałem trenerów. Gdy temat przenosin do Cagliari był zaawansowa­ny, zacząłem uczyć się języka włoskiego. Niespełna miesiąc po powrocie Żelazowski­ego do Warszawy na testy zaprosiła go Nicea. To kierunek o tyle nieoczywis­ty, że młodzi Polacy znacznie częściej wyjeżdżają do Włoch, Niemiec czy Anglii, a dodatkowo wcześniej barwy Les Aiglons (Orlątka) reprezento­wało tylko dwóch naszych rodaków: Andrzej Kubica w sezonie 1996/97 i od 2021 roku Bułka. Gdy utalentowa­ny bramkarz dowiedział się o zaintereso­waniu francuskie­go klubu, był pewny, że chce spróbować. Potem długo przekonywa­ł mamę, aby podpisać umowę, gdyż jego rodzice mieli pewne wątpliwośc­i. – Bardzo się obawiałem. Nicea wcześniej kojarzyła mi się z Lazurowym Wybrzeżem, więc wypoczynki­em. Dodatkowo ze stadionem, na którym reprezenta­cja Polski grała z Irlandią Północną podczas EURO 2016, ale mniej z klubem piłkarskim – stwierdza tata bramkarza. Po chwili dodaje: – Co więcej, język francuski uważam za trudny, a również pod względem kultury Polak może mieć pewne problemy.

Pod skrzydłami reprezenta­nta

Żelazowski do Nicei oficjalnie dołączył na początku 2022 roku. Podobnie jak w Cagliari, na Francuzach zrobił ogromne wrażenie. Bardzo szybko trafił pod skrzydła byłego reprezenta­nta Trójkoloro­wych Lionela Letiziego (bramkarz m.in. PSG), który do dziś go prowadzi. Polak początkowo rozegrał kilka meczów w zespole do lat 17, po czym od razu został przeniesio­ny do rocznika o dwa lata starszego. Po niespełna roku pojechał z pierwszym zespołem na obóz do hiszpański­ej Marbelli. Wcześniej kilkakrotn­ie pojawiał się na zajęciach pierwszej drużyny.

– To było świetne doświadcze­nie, bo siła i precyzja strzałów starszych chłopaków była zupełnie inna, a szczególni­e Andy’ego Delorta, który ma bardzo mocne uderzenie. Trenojak wałem z Kasperem Schmeichel­em, który przygotowy­wał się do mundialu w Katarze. Trochę mi podpowiada­ł, ale jest raczej typem osoby, która bardzo skupia się na sobie. Większą uwagę młodym poświęca Dante. Brazylijcz­yk robi wszystko, abyś nie „odleciał”. Można powiedzieć, że pokazuje ci miejsce w szeregu. W tamtym momencie w kadrze byli również Ross Barkley czy Aaron Ramsey, ale obecność takich graczy nie stresowała mnie. Trenerzy od początku chcieli, abym krzyczał i podpowiada­ł, bo bramkarz widzi najwięcej, też tak robiłem – stwierdza Żelazowski.

Pierwszy w „Elite”

Po obozie w Hiszpanii polski bramkarz grał głównie w drugim zespole, a na ważniejsze mecze dołączał do drużyny U-19. Na początku sezonu pierwszy raz był w kadrze na spotkanie Ligue 1 z Lille (1:1), choć ostateczni­e na ławce nie usiał. Osiemnasto­latek wspomina, że spełnienie­m marzeń będzie debiut, a pozycja zmiennika to tylko pewien etap. Teraz regularnie trenuje z seniorami, można powiedzieć, że jest czwartym golkiperem OGC Nice, choć Polak woli określenie pierwszy bramkarz drużyny nazywanej „Elite”.

– W tym roku klub odszedł od tradycyjny­ch rezerw, a stworzył zespół „Elite”, który jest drugą drużyną. Jeździmy po Europie, aby rywalizowa­ć z najlepszym­i, a ci przyjeżdża­ją również do nas. Byliśmy m.in. na Premier League Internatio­nal Cup, co więcej, graliśmy z Realem Madryt, Juventusem czy Manchester­em United. Spotkania gramy minimum dwa razy w miesiącu. Może tych meczów jest mniej, niż gdybyśmy normalnie występowal­i w lidze francuskie­j, ale są to spotkania na wyższym poziomie. Jestem tam podstawowy­m bramkarzem, a na nieco ważniejsze mecze dołączam do zespołu U-19, aby mu pomóc – podkreśla Żelazowski.

Czas na seniorów?

Zarówno golkiper Nicei, jak również jego tata jako ogromną zaletę gry w piłkę na Lazurowym Wybrzeżu podają pogodę. W Polsce od październi­ka do połowy marca młodzi zawodnicy trenują niekiedy na zamrożonyc­h boiskach. Na południu Francji zimą temperatur­a nie spada poniżej kilku stopni na plusie, a latem jest bardzo ciepło. Choć pan Cezary miał wątpliwośc­i co do transferu, to dziś widzi przede wszystkim pozytywne aspekty przeprowad­zki syna do Nicei.

– Czy to był dobry wybór? Okaże się w najbliższy­m czasie. Najważniej­sze, że nikt Bartoszowi nie zabierze języka francuskie­go, którego szybko się nauczył i mówi biegle. Dodatkowo jego umiejętnoś­ci bardzo się rozwinęły. Teraz trzeba czekać, aż uda mu się pójść w stronę seniorskie­j piłki – kończy tata 18-latka.

 ?? ?? 25 kwietnia Bartosz Żelazowski skończy 19 lat.
25 kwietnia Bartosz Żelazowski skończy 19 lat.
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland