Pingwiny walczą o play-off
Podobno prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, w jaki sposób zaczynają, ale po tym, jak kończą. Kilka tygodni temu wydawało się, że hokeiści Pittsburgh Penguins nie zakwalifikują się do rozgrywek o Puchar Stanleya. Kilkanaście dni przed zakończeniem sezonu zasadniczego NHL – rozgrywki trwają do 18 kwietnia – Pingwiny zajmowały już miejsce gwarantujące występ w play-off najlepszej hokejowej ligi świata. Gracze trenera Mike’a Sullivana po emocjonującym meczu pokonali Tampa Bay Lightning 5:4.
W połowie trzeciej tercji spotkania doszło do groźnego zderzenia sędziego Steve’a Kozariego z Haydnem Fleurym, obrońcą Tampy. Panowie przypadkowo zderzyli się głowami w strefie neutralnej lodowiska. Mimo że byli w kaskach, to arbiter upadł bezwładnie i w hali PPG Paints Arena zapadła cisza. Interweniowały służby medyczne, sędziego zwieziono z lodu na noszach. Na szczęście Kozari dawał znaki życia i poruszał rękami. To mrożące krew w żyłach wydarzenie miało miejsce przy stanie 4:2 dla zespołu z Pittsburgha. O dziwo, po powrocie do gry ekipa Lightning zdobyła dwie bramki i wyrównała na 4:4. Jednak ostatnie słowo należało do gospodarzy, a decydującą bramkę zdobył Michael Bunting. Jedną z gwiazd spotkania był Jewgienij Małkin, który strzelił dwa gole i dołożył asystę.
Do zakończenia rywalizacji Pingwinom pozostało pięć meczów i maksymalnie dziesięć punktów do zdobycia. Wciąż mogą zająć trzecią pozycję na Wschodzie w Metropolitan Division i bezpośrednio awansować kosztem wyprzedzających ich o dwa punkty New York Islanders. Jednak Penguins w walce o dziką kartę do końca będą musiały odpierać ataki Philadelphia Flyers, Washington Capitals i Detroit Red Wings. Porażka nie wpłynęła na sytuację zespołu Błyskawic, bo z Konferencji Wschodniej – obok Boston Bruins, Florida Panthers, Toronto Maple Leafs – także Tampa zagra w play-off. Na Zachodzie pewne awansu do Pucharu Stanleya są: Dallas Stars, Vancouver Canucks, Colorado Avalanche, Winnipeg Jets i Edmonton Oilers.
PIOTR WESOŁOWSKI