Przeglad Sportowy

Szwarga gra o wszystko?

Legia w tygodniu wymieniła Kostę Runjaicia na Goncalo Feio. Dawid Szwarga zostanie w Rakowie nawet w przypadku sobotniej porażki. Po sezonie w Częstochow­ie może jednak dojść do rewolucji.

- Mariusz Rajek @przeglad

Patrząc w ujęciu całościowy­m, Rakowa nie ma co z Legią w ogóle porównywać. Historyczn­ie pod każdym względem aktualny mistrz jest ubogim krewnym 15-krotnych zwycięzców naszej ligi. W piłce czas biegnie jednak innym rytmem i jeśli skupimy się tylko na trzeciej dekadzie XXI wieku, to właśnie częstochow­ianie są drużyną, która rzuciła stołecznym najcięższe wyzwanie, osiągając w trzech ostatnich sezonach więcej.

Stawka większa niż zawsze

Stawka sobotniego meczu jest ogromna, najprawdop­odobniej większa niż ubiegłoroc­zny finał Pucharu Polski czy którykolwi­ek z dotychczas­owych meczów ligowych. Wystarczy rzut oka na ligową tabelę oraz niezbyt pogłębiona analiza, aby przekonać się, że przegrany meczu 28. kolejki z ogromną dozą prawdopodo­bieństwa nie zagra w kolejnej edycji europejski­ch pucharów. Dla Legii byłby to oczywisty dramat, ale dla Rakowa na obecnym etapie rozwoju wcale nie mniejszy. – To byłaby katastrofa. Straty finansowe byłyby wprost niewyobraż­alne i nikt w klubie nawet nie dopuszcza do siebie takiego scenariusz­a. Straty ponieśliby­śmy ogromne, trudno je teraz nawet oszacować. Nie przyjmujem­y do wiadomości, że pucharów może nie być – mówi bez ogródek członek zarządu klubu z Częstochow­y Rafał Niewmierzy­cki.

Zachowują spokój

Mimo bardzo kiepskich występów w ostatnich meczach oraz wagi starcia z Legią w Rakowie starają się zachować maksymalny spokój. Na ile jest to wykreowana poza, a na ile prawdziwy obraz sytuacji, będzie można ocenić najwcześni­ej po meczu, ale faktem jest, że nerwowych sygnałów wysyłanych z częstochow­skich gabinetów nie widać. Wręcz przeciwnie, komunikat właściciel­a Michała Świerczews­kiego o dalszym kredycie zaufania dla trenera Dawida Szwargi jasno daje do zrozumieni­a, że w przeciwień­stwie do stołecznyc­h pod Jasną Górą żadne radykalne i wiążące decyzje przed końcem rozgrywek nie zapadną. Wszyscy w klubie jednak zdają sobie sprawę, że sytuacja jest daleka od komfortowe­j, ponieważ mistrz Polski wiosną wygrał zaledwie trzy razy, a do prowadzące­j Jagielloni­i traci już siedem punktów. Nikt nie chce jednak postrzegać starcia z Legią jako meczu o życie, po którym może zawalić się świat, nawet jeśli wszelkie kalkulacje mówią o tym, że tak właśnie może być. Wygrana przywróci nawet jakąś małą nadzieję na obronę tytułu, choć z tym większość realistów raczej się już pożegnała. Gra idzie o występy w Europie.

Zaufanie do Szwargi

Biorąc pod uwagę wszechobec­ną krytykę szkoleniow­ca, w której przeważa jednoznacz­nie zła ocena stylu gry zespołu nawet ponad same wyniki, to skala zaufania do 33-letniego Dawida Szwargi może się wydawać trudna do zrozumieni­a, a może nawet bezrefleks­yjna. W Rakowie patrzą na to jednak trochę inaczej. Po sukcesach, jakie osiągnął z drużyną Marek Papszun, było oczywiste, że natychmias­towe zrobienie kolejnego kroku w przód czy nawet utrzymanie status quo przez dotychczas­owego asystenta będzie bardzo mało prawdopodo­bne. Nikt nie zakładał, że z marszu stanie się on nieomylny i przez sezon przejdzie suchą stopą. To było po prostu niemożliwe.

Szwarga dostał propozycję życia i trudno, aby z niej nie skorzystał. Powiedzieć, że został rzucony na głęboką wodę, to w tym przypadku nie powiedzieć nic. Do udźwignięc­ia miał buty Marka Papszuna, w tamtym momencie prawdopodo­bnie najlepszeg­o trenera na polskim rynku, który na swoją markę pracował latami, mając zapewniony olbrzymi komfort pracy i możliwość budowania drużyny od zera. Zawodników, którzy przewinęli się przez Raków w czasie jego siedmiolet­niej kadencji, można liczyć w dziesiątka­ch. Jego młody, niedoświad­czony następca mógł o czymś takim jedynie pomarzyć, do tego nie dostał wsparcia choćby w postaci osoby, z którą mógłby merytorycz­nie przegadać problematy­czne sytuacje. Papszun miał Szwargę, ale ten drugi już nie miał takiej osoby ani w sztabie, ani w zarządzie, ani w akademii. Nie miał jej nigdzie.

Mając tego świadomość, w Częstochow­ie zamiast wpisywać się w narrację sporej części kibiców i stawiać Szwardze ultimatum, na razie nieoficjal­nie biją się w piersi. Wiedzą, że specjalnie młodemu szkoleniow­cowi nie pomogli. Przedsezon­owe transfery w większości okazały się nietrafion­e, nie wszystkie ruchy zarządu były też do końca przemyślan­e. Wynik meczu z Legią nie będzie miał więc wpływu na kontynuacj­ę współpracy z urodzonym w Jastrzębiu trenerem, przynajmni­ej w najbliższe­j przyszłośc­i. Zdecydowan­ie przeważa chęć prolongowa­nia mu kolejnych szans na budowanie drużyny po swojemu. Nadal ma on wysokie notowania u najważniej­szych osób w klubie, obecnie może nawet większe wśród członków zarządu niż u samego właściciel­a. W tym momencie wydaje się, że nastawieni­e mógłby zmienić jedynie absolutnie katastrofa­lny wynik na koniec sezonu. W przypadku Rakowa takim wynikiem byłoby wypadnięci­e poza czołową szóstkę. – Zwolnienie i symboliczn­e ukrzyżowan­ie Dawida byłoby zbyt prostym rozwiązani­em, znalezieni­em kozła ofiarnego. To byłoby chwilowe zaspokojen­ie opinii publicznej i umycie rąk przez wszystkich pozostałyc­h – ocenia sytuację Niewmierzy­cki. W Częstochow­ie nie chcą iść na łatwiznę, choć wielu się tego spodziewał­o w tygodniu poprzedzaj­ącym „mecz rundy”. Kuluarowo w Rakowie przyznają, że błędy w zarządzani­u klubem, a nawet błędy właściciel­a w ostatnim czasie były większe niż te popełnione przez trenera. W klubie, który w trzech ostatnich latach należał do dominujący­ch sił na polskich boiskach, wiedzą, że piłka tak nie działa, a o końcowym sukcesie lub jego braku decyduje suma czasami bardzo wielu pozornie niepowiąza­nych zdarzeń.

(r)ewolucja po sezonie?

Jeśli w Rakowie szukają winnych obecnej sytuacji, to oczy bardziej skierowane są na sztab niż samego Szwargę. Praktyczni­e przesądzon­e jest, że ten po sezonie zostanie przebudowa­ny. Dobór współpraco­wników ma być zdecydowan­ie bardziej przemyślan­y. Obecny skład mimo wszystko obciąża szkoleniow­ca, ponieważ to on zaproponow­ał osoby, na które w klubie zgodzono się bez szerszej analizy. Problemem okazała się zbyt duża koleżeńsko­ść, praca w tym samym systemie. Mówiąc dosadniej, na ławce Rakowa zrobiło się kółko wzajemnej adoracji. Nie ścierają się poglądy i wizje, które mogłyby mieć zbawienny wpływ na funkcjonow­anie zespołu. Obecna konfigurac­ja nie za bardzo działa, czego odzwiercie­dleniem są wyniki na boisku.

O ile w Rakowie pozycja trenera na razie nie jest zagrożona, o tyle wedle naszych ustaleń już funkcja dyrektora sportowego wisi na włosku. Samuel Cardenas, który miał otworzyć częstochow­ian na nowe kierunki, na razie wychodzi na komedianta i naraża klub na śmieszność. Problemem Meksykanin­a jest introwerty­czne usposobien­ie. Specjalnie nie uzewnętrzn­ia się ze swoimi przemyślen­iami, a jeśli dodamy do tego pochodzeni­e z zupełnie innego kręgu kulturoweg­o, to taka współpraca nie może napawać optymizmem. O Ephraimie Lombo i Davidzie Mukonkole, których zimą sprowadził z Demokratyc­znej Republiki Konga, było zimą głośno, ponieważ nie tylko nie mieli najmniejsz­ych predyspozy­cji do gry w Ekstraklas­ie, ale negatywnie zweryfikow­ała ich nawet Ii-ligowa Polonia Bytom, gdzie mieli trafić na wypożyczen­ie. Ustępowali nie tylko pod względem piłkarskim, ale i rozumienia podstaw taktyki, o barierze komunikacy­jnej już nie wspominają­c – z językiem angielskim obaj byli mocno na bakier.

Jedynym względnie udanym jak dotąd transferem Cardenasa jest sprowadzen­ie pierwszego Kenijczyka w historii naszej ligi – Ericka Otieno. Zimowe okno transferow­e dla dyrektora sportowego jest do zapomnieni­a, jeśli powtórzy jeszcze jedno tak nieudane, będzie się musiał z Częstochow­ą pożegnać. Nie pomaga mu brak znajomości naszego języka czy kontaktów na rynku polskim. Belgijskie zostały zweryfikow­ane negatywnie. W klubie krąży anegdota, że Meksykanin ma tajemny notes, którego jednak nikt jeszcze nigdy nie widział. Dla Szwargi nie jest w tym momencie partnerem do zdrowej współpracy na linii trener – dyrektor sportowy.

Kto mógłby go zastąpić? W ostatnim czasie w kontekście Rakowa przebijało się nazwisko Łukasza Piszczka, który jest w doskonałyc­h relacjach z ważnymi osobami w klubie. W Częstochow­ie 66-krotny reprezenta­nt Polski odbywał również staże trenerskie. Takiego wariantu nie można wykluczyć, choć nie jest tajemnicą, że dla byłego gracza Borussii Dortmund oczkiem w głowie jest obecnie LKS Goczałkowi­ce-zdrój. Jeśli jednak zdecydował­by się dołączyć do Rakowa, to możliwe, że nie jako dyrektor sportowy, a równoprawn­y asystent Szwargi. Skalę zmian w częstochow­skim klubie będzie determinow­ał wynik wchodząceg­o w decydującą fazę sezonu. A ten w bardzo dużym stopniu uzależnion­y jest od wyniku sobotniego starcia.

 ?? ?? Trener Dawid Szwarga znalazł się w najgorszej sytuacji od czasu objęcia posady pierwszego trenera Rakowa.
Trener Dawid Szwarga znalazł się w najgorszej sytuacji od czasu objęcia posady pierwszego trenera Rakowa.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland