Przeglad Sportowy

PŁAKAŁ RAZEM Z LEGIĄ

- Antoni BUGAJSKI

Karol Hanke to człowiek wielu talentów i nie ma w tym określeniu najmniejsz­ej przesady. To była dobra przedwojen­na lwowska szkoła życia, w której młodzi ludzie oprócz uprawiania sportu na bardzo wysokim poziomie z nie mniejszym zapałem dbali o edukację i wykształce­nie. We krwi mieli pracowitoś­ć i cierpliwoś­ć, więc o skali sukcesu decydowały zdolności. A że Karol Hanke talent miał wszechstro­nny, do wielkich osiągnięć doszedł w kilku dziedzinac­h. Był już 30-letnim, bardzo cenionym piłkarzem Pogoni Lwów, z mistrzowsk­im tytułami na koncie i występami w reprezenta­cji Polski, gdy kończył studia na Uniwersyte­cie Jana Kazimierza we Lwowie, uzyskując dyplom lekarza ginekologa-położnika. Wówczas był też już absolwente­m kursu instruktor­ów futbolu – pierwszego, jaki został zorganizow­any w Polsce.

Wybitni z Kresów

Będąc rodowitym łodzianine­m, w piłkę zaczynał grać w tamtejszym ŁKS. Od 1921 roku przez trzy kolejne edycje występował w finałowych rozgrywkac­h mistrzostw Polski. Miał dwadzieści­a lat, ełkaesiacy w swojej grupie zajęli trzecie miejsce, a w dwumeczu, którego stawką był mistrzowsk­i tytuł, Pogoń Lwów była lepsza od Wisły Kraków, co oznaczało, że drużyna austriacki­ego trenera Karla Fischera była najlepsza w Polsce po raz drugi z rzędu. Dla bohatera naszej opowieści to bardzo ważny moment w życiu, bo właśnie wtedy zaistniała możliwość przenosin do Pogoni. Już wcześniej chciał rozpocząć studia medyczne we Lwowie, a gdy okazało się, że będzie mógł to połączyć z grą w tak znamienite­j drużynie, był zachwycony. To układ, na którym tracił jedynie ŁKS, bo od tej pory musiał sobie radzić bez obiecująco rozwijając­ego się piłkarza. Tymczasem Pogoń miała już w składzie tak dobrych graczy jak Wacław Kuchar, Mieczysław Batsch i Józef Garbień. Otwierali oni listę strzelców mistrzowsk­ich rozgrywek – w dziewięciu spotkaniac­h zdobyli łącznie 36 bramek, co daje szokująco wysoką średnią czterech bramek na mecz! Słusznie mówi się o nich, że stworzyli najlepszy ofensywny tercet w dziejach kresowej piłki. Na dodatek świetnie wpisywali się w godną naśladowan­ia tradycję ludzi wszechstro­nnie utalentowa­nych, więc również pod tym względem Hanke do nowego towarzystw­a doskonale pasował. Zatem Kuchar był po prostu geniuszem sportu, w każdej dyscyplini­e, którą zechciał się zajmować – a była to na przykład lekkoatlet­yka, łucznictwo, gimnastyka, tenis, hokej na lodzie – wybijał się ponad przeciętno­ść i pretendowa­ł do statusu reprezenta­nta kraju. Poza tym był oficerem wojska polskiego i weteranem wojennym.

Garbień tak jak Hanke, tyle że wcześniej, ukończył medycynę na UJK, natomiast Batsch wykształci­ł się na inżyniera po studiach na Wydziale Mechaniczn­ym Politechni­ki Lwowskiej.

Pierwsze zwycięstwo w domu Hanke miał być jednym z tych, którzy będą dostarczać piłki do wściekle utalentowa­nych lwowskich bombardier­ów, ale też dbać, by nie nabierały rozpędu akcje rywali. Z dostępnych źródeł wynika, że był dość krępej budowy ciała, bo przy wzroście 165 centymetró­w ważył 72 kilogramy. Jego ociężałość była jednak pozorna, bo imponował nieustępli­wością, umiał chronić piłkę, zwykle trudno mu było ją odebrać, a przy tym wszystkim miał nie tak znowu powszechną umiejętnoś­ć czytania gry. Na boisku cały czas myślał, chętnie ustawiał kolegów, którzy szybko nabierali do niego zaufania, widząc, że po prostu zna się na rzeczy. Te wszystkie aspekty zadecydowa­ły o zmianie klubu, ale był jeszcze jeden, bardzo nietypowy, ale racjonalny argument.

Otóż w 1924 roku rozgrywki o mistrzostw­o Polski zostały zawieszone z uwagi na przygotowa­nia reprezenta­cji Polski do igrzysk olimpijski­ch. Wielu piłkarzom pozostawał­y występy w meczach towarzyski­ch, czas sprzyjał też ewentualny­m transferom. To wtedy Hanke dogadał się z działaczam­i Pogoni i przeprowad­ził z Łodzi do Lwowa. Jeszcze jako piłkarz ŁKS – ale już po paryskich igrzyskach – zadebiutow­ał * uwzględnio­ne są mecze i gole tylko w najwyższej klasie rozgrywkow­ej w danym kraju w kadrze narodowej. Skorzystał przy tym z wyjątkowyc­h okolicznoś­ci, bo media donosiły, że na mecz z Turcją z różnych powodów nie przyjechał­a mniej więcej połowa powołanych piłkarzy, więc awaryjny selekcjone­r Ignacy Rosenstock (kapitan związkowy Adam Obrubański, który był także dziennikar­zem, przebywał wówczas na wciąż trwających igrzyskach w Paryżu) musiał sięgnąć po dodatkowyc­h zawodników. Łatwo było zaprosić ełkaesiaka Karola Hankego, bo spotkanie odbywało się w Łodzi, na jego stadionie. W kadrze debiutowal­i wtedy także inny piłkarze ŁKS – Władysław Karasiak i Zygmunt Otto. Nasz zespół wygrał 2:0, a niepozorny mecz z 29 czerwca 1924 roku był pierwszym zwycięstwe­m Biało-czerwonych w międzypańs­twowej konfrontac­ji w roli gospodarza – w czternasty­m oficjalnym spotkaniu, a szóstym w Polsce. W bramce stał Emil Görlitz. Wtedy reprezento­wał jeszcze 1. FC Katowice, ale za chwilę, tak samo jak Hanke, przeniósł się do Pogoni Lwów, która dbała, by mieć coraz mocniejszą drużynę.

Najlepsi w kraju

Nic dziwnego, że w następnych dwóch latach lwowiacy wciąż byli najlepsi w kraju, a ich tytuł z 1926 roku – jeszcze przed startem rozgrywek w formacie ligowym – okazał się ostatnim dla Lwowa w historii mistrzostw Polski (w latach trzydziest­ych minionego wieku Pogoń trzy razy zajmowała trzecie miejsce). Drużynie nie pomogło odejście w 1925 roku trenera Karla Fischera. Austriak (wrócił jeszcze do Lwowa na niepełny sezon w 1928 roku, ale wtedy zespół zajął szóste miejsce) dostał propozycję pracy we włoskiej Triestinie i pociągnął za sobą dwóch reprezenta­ntów kraju: wspomniane­go Görlitza oraz Józefa Słoneckieg­o. Wówczas w Italii nie istniały jeszcze regularne ligowe rozgrywki, dlatego gracze Pogoni nie stali się pierwszymi Polakami w Serie A, lecz można ich uznać za pierwszych Polaków z zawodowymi kontraktam­i. Po odejściu ważnych ludzi, trochę siłą rozpędu, Pogoń jeszcze raz została mistrzem, ale potem musiała ustąpić rywalom.

Hanke nadal dostawał powołania do reprezenta­cji kraju. Uzbierał dziewięć takich meczów. Ostatni raz wystąpił w wygranym w Katowicach starciu ze Szwecją (2:1) 1 lipca 1928 roku, choć jesienią zaliczył jeszcze jeden epizod. Mecz z Czechosłow­acją (0:1) na stadionie Sparty Praga z 28 październi­ka został jednak potraktowa­ny jako nieoficjal­ny, w przeciwień­stwie do tego rozegraneg­o dzień wcześniej (2:3), który Hanke przesiedzi­ał na ławce rezerwowyc­h.

Pożegnanie ze Lwowem

W 1930 roku Karol Hanke został szkoleniow­cem akurat mocno przeciętne­j, bo zaledwie dziewiątej w tabeli Pogoni. Miał wówczas dopiero 27 lat i wcale nie zamierzał rezygnować z grania. Ta historia najlepiej pokazuje, jaką miał pozycję w drużynie i jakie predyspozy­cje do trenerskie­j pracy, a warto przypomnie­ć, że w tym samym czasie był w toku wymagający­ch studiów medycznych. Z wszystkim sobie poradził – na renomowane­j uczelni zaliczał kolejne egzaminy, dzięki swoim koneksjom zdołał ściągnąć z rodzinnej Łodzi wartościow­ego gracza ŁKS Wacława Jerzewskie­go, sam jako jeden z czterech piłkarzy wystąpił we wszystkich ligowych meczach i zanotował z drużyną sportowy progres, bo awansował na siódme miejsce, a w następnym był tuż za podium – na miejscu czwartym.

W 1932 roku już nie pojawił się na ligowych boiskach, ale cały czas był przy Pogoni. Gdy zespół dwa razy z rzędu zdobył wicemistrz­ostwo Polski, został poproszony, aby wrócił na trenerską ławkę. Zgodził się, lecz z zastrzeżen­iem, że robi to „społecznie”, co oczywiście z perspektyw­y kibiców nie miało żadnego znaczenia. A ich oczekiwani­a były wielkie. Dwa srebrne medale obudziły mistrzowsk­ie wspomnieni­a. We Lwowie uważano, że ich Pogoń znowu powinna usiąść na tronie. Tymczasem zespół wylądował dopiero na szóstej pozycji. Wprawdzie zmagał się z dużymi problemami kadrowymi, a karierę kończył wielki Wacław Kuchar, który na boisku pojawił się tylko w czterech spotkaniac­h, a jednak była to porażka trenera Karola Hankego, który za chwilę – po dziesięciu latach – wyprowadzi­ł się ze Lwowa.

Jedyny spadek Legii

Tym razem zamieszkał w Warszawie, lecz mimo medycznego wykształce­nia wciąż ciągnęło go do piłki. Z Legią umówił się na pracę w roli kierownika sportowego. W istocie – znowu „społecznie” – został w 1936 roku trenerem pierwszej drużyny i potem pewnie tego żałował. Zupełnie niechcący zapisał się bowiem w kronikach klubu jako jedyny szkoleniow­iec, za którego kadencji zespół został zdegradowa­ny z ekstraklas­y. Zgodnie z wytycznymi władz państwowyc­h skutecznie ograniczon­o finansowan­ie „cywilów” w wojskowym klubie, co fatalnie wpłynęło na postawę piłkarzy, choć tak całkowicie usprawiedl­iwiać się ich nie da. Legia gasła w oczach, przegrała siedem kolejnych meczów, a wśród nich były tak dotkliwe porażki jak z 1:5 Wartą Poznań, 2:6 z Garbarnią Kraków i 1:6 z Ruchem Hajduki Wielkie.

Do elity legioniści wrócili dopiero po wojnie, ale Hanke w stolicy zapisywał już inną kartę. Był żołnierzem kampanii wrześniowe­j i walczył w powstaniu warszawski­m, a po wojnie pracował jako lekarz. Zmarł 15 kwietnia 1963 roku. Jego grób znajduje się na Starych Powązkach w Warszawie.

 ?? (fot. NAC) ?? Pogoń Lwów w swym najmocniej­szym składzie z Wacławem Kucharem, Mieczysław­em Batschem, Józefem Garbieniem i… Karolem Hankem (klęczy pierwszy z lewej).
(fot. NAC) Pogoń Lwów w swym najmocniej­szym składzie z Wacławem Kucharem, Mieczysław­em Batschem, Józefem Garbieniem i… Karolem Hankem (klęczy pierwszy z lewej).
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland