Pamiętam takie zdjęcie…
napisy reklamowe, na trybunach pokazało się mnóstwo znanych osób. Tuż przed rozpoczęciem gonitwy piękna reporterka „Telewizyjnego Kuriera Warszawskiego” uklękła przede mną, błagając, bym przyspieszył rozpoczęcie wyścigu chociaż o pół godziny, bo szef jej powiedział, że jeśli nie będzie miała relacji z imprezy, to ją biedaczkę wyrzuci z pracy. Uległem prośbom dziennikarki – i przyspieszyłem start, za co była mi niepomiernie wdzięczna. Nawiasem mówiąc, w wieczornym wydaniu wiadomości TVP o 19.30 sprawozdanie z „mojej” gonitwy potraktowano jako główną wiadomość sportową. Wszystkie gazety centralne zamieściły w poniedziałek obszerne sprawozdania z tej sensacyjnej imprezy. Najbardziej mnie zdziwiło, że żadne medium nie chciało pieniędzy za reklamę, którą stanowiły już obszerne zapowiedzi (np. jedna czwarta strony w „Gazecie Wyborczej”). Dziś byłaby to sytuacja nie do pomyślenia.
Gonitwę powtórzyłem w 1999 roku, mając za każdym razem atrakcyjną obsadę. Z namówioną do jazdy przez Kasię Dowbor jej serdeczną przyjaciółką, córką sławnego reżysera Karoliną Wajdą pogadaliśmy przy okazji o sprawach filmowych. Jednym z uczestników gonitwy był mający wkrótce rozpocząć zdjęcia do serialu „Plebania” długowłosy aktor January Brunov, który stanął na starcie, prezentując na poły indiański wizerunek. Na służewieckim torze pojechało również sportowe małżeństwo pięcioboistów nowoczesnych – mistrzyni świata 1988 Dorota Idzi i Jarosław Idzi, wtedy jeszcze dziennikarz Polskiego Radia (obecnie TVP). Oboje potraktowali gonitwę rozrywkowo, nie chcąc się ścigać z mniej wprawnymi jeźdźcami i wpadli na metę jednocześnie, trzymając się za ręce.
Dziś w środowisku wyścigowym trwają gorące dyskusje na temat przyszłości Służewca, który mimo walnej pomocy Totalizatora Sportowego wciąż pozostaje niedoinwestowany. A warto byłoby w pełni wyremontować różne urządzenia na tym pięknym, zabytkowym torze oddanym do użytku w 1939 roku. Lepiej bowiem, żeby tor pozostał obiektem sportowym, niż miałby wpaść w ręce deweloperów, którzy już od wielu lat mają chrapkę na zabetonowanie tego zielonego terenu. Może prezydent miasta Rafał Trzaskowski w porozumieniu z premierem Donaldem Tuskiem pójdą po rozum do głowy i uratują historyczny salon Warszawy przed zakusami tych, którzy zabudowali już apartamentowcami niejeden obiekt sportowy.
Oto jedno z moich najświeższych wspomnień – z niedawnego meczu piłkarskiej Ligi Mistrzów w Madrycie (Real Madryt – Manchester City 3:3). Zaraz po utracie pierwszej bramki ukraiński golkiper Realu – Andrij Łunin – miał pretensje do kolegów grających w polu i wprost błagał, by sami zaczęli strzelać gole.
WARSZAWA, 20.8. – Obóz treningowy dla najmłodszych graczy tenisowych w wieku od lat 14 do 16 został zakończony. Dziś ostatni uczestnicy czternastodniowego kursu rozjechali się do domów. Pojechali jako tenisiści poprawni, potrzebujący jeszcze rutyny, no i sił. Od wtorku do soboty kursiści rozegrali między sobą mistrzostwa. 15-tu juniorów podzielono na dwie grupy, w których każdy grał z każdym. (…) W turnieju pierwsze miejsce zajął Skonecki z łódzkiej Wimy. Drugim był Siwiec z Nowowiejskiego Kl. Ten. (…).
Jedynie spotkanie dwu najlepszych, a więc właściwy finał Siwiec – Skonecki przyniósł walkę 3-setową i, co jest ciekawe, zwycięstwo Siwcowi – 1:6, 7:6, 6:2. (…) Zwycięzca Skonecki jest graczem dobrego pokroju; posiada bezwzględnie największą skalę techniki z wszystkich piętnastu. Imponuje u niego zarówno forhand, jak i bekhend, woley i smecz.