ZATRZYMAĆ PĘDZĄCY Ekstraliga trzech prędkości?
W piątek inauguracja najlepszej żużlowej ligi świata. Faworytem do wygrania PGE Ekstraligi zdaniem ekspertów są obrońcy mistrzowskiego tytułu – Orlen Oil Motor Lublin.
Nadal spragnieni zwycięstw, z najlepszym żużlowcem świata Bartoszem Zmarzlikiem jako liderem, a dodatkowo wzmocnieni rewelacyjnym juniorem Wiktorem Przyjemskim. I choć już bez Jarosława Hampela w składzie, to lublinianie celują w trzeci z rzędu złoty medal drużynowych mistrzostw Polski. Życie już nieraz pokazało jednak, że nawet najbardziej znane nazwiska nie gwarantują końcowego triumfu. A chętnych do zdetronizowania Motoru nie brakuje.
Trudny teren na otwarcie
Na początku sezonu lublinian od razu czeka jedno z trudniejszych wyzwań. Wprawdzie według fachowców Zooleszcz GKM Grudziądz znajdzie się raczej w dolnej części tabeli, ale to właśnie na grudziądzkim torze lubelski zespół doznał w ubiegłym sezonie najbardziej dotkliwej porażki. GKM wygrał wówczas 56:34 i jako jedyny w poprzednich rozgrywkach zdobył na Koziołkach punkt bonusowy. Teraz choćby minimalne zwycięstwo byłoby dla grudziądzan gigantycznym osiągnięciem. Zawodnicy Roberta Kościechy liczą, że w końcu zrealizują wielki cel, czyli awans do fazy play-off. Sparingi i turnieje rozgrywane w ostatnich dniach wskazują, że w wysokiej formie jest pozyskany zimą z Krosna Jason Doyle, który ma być nowym liderem Gołębi. Australijczyk błysnął zwłaszcza przed tygodniem w indywidualnych międzynarodowych mistrzostwach Ekstraligi w Łodzi, gdzie zajął drugie miejsce. I co ciekawe, przedzielił na podium dwóch żużlowców Motoru – Zmarzlika i Fredrika Lindgrena.
Zderzą się z elitą?
Do Grudziądza zespół z Lublina uda się jednak dopiero w niedzielę. Zmagania elity w sezonie 2024 zainauguruje piątkowe starcie Betardu Sparty Wrocław z Novyhotel Falubazem Zielona Góra. Spartanie w ubiegłym sezonie byli najlepsi w fazie zasadniczej, jednak w play-off dopadła ich prawdziwa plaga kontuzji i musieli zadowolić się srebrem. Teraz spróbują wrócić na szczyt podium, na którym ostatnio stali w 2021 roku.
Z kolei zielonogórzanie wracają na ligowe salony po dwóch latach spędzonych na zapleczu. Po awansie działacze Falubazu namówili do współpracy Hampela, dla którego zabrakło miejsca w Lublinie, a także Piotra Pawlickiego. 29-latek pożegnał się ze Spartą i dzięki temu po wielu latach znów będzie reprezentował w PGE Ekstralidze te same barwy co jego starszy brat Przemysław. Wyraźnym faworytem są gospodarze. Ekipa z Zielonej Góry rozczarowała w ostatnią niedzielę w finale MPPK w Poznaniu, gdzie zajęła ostatnie, siódme miejsce. Dosadnie i szczerze skomentował to były zawodnik, a obecnie dyrektor sportowy zielonogórskiego klubu Piotr Protasiewicz. – No cóż, witamy w PGE Ekstralidze. Jest to swego rodzaju zderzenie z brutalną rzeczywistością. Pokazało nam to, w jakim miejscu aktualnie się znajdujemy – powiedział dla klubowych mediów Falubazu.
Od początku będzie gorąco
Trudne zadanie w piątkowy wieczór czeka Fogo Unię Leszno, która podejmie Tauron Włókniarza Częstochowa. Leszczyńscy kibice w ostatnich dniach drżeli o zdrowie swojego kapitana i niekwestionowanego lidera Janusza Kołodzieja. Pod koniec marca upadł on podczas jednego ze sparingów i doznał kontuzji mostka. 39-latek znalazł się w składzie na mecz z Włókniarzem, ale jego forma po kontuzji jest niewiadomą.
Nudzić się w tym sezonie raczej nie będziemy. Na niespodzianki stać nawet drużyny niżej notowane. Motor i Sparta wydają się najmocniejsze, ale bardzo ciekawie wygląda też skład Stali Gorzów. Duży znak zapytania musimy postawić przy Włókniarzu Częstochowa. Potencjał ta ekipa ma na pewno duży. Leona Madsena nie było na sparingach, ale jeśli w lidze będzie zdobywał dwucyfrówki, to nikt mu nie będzie tego wypominał. Walka o utrzymanie również powinna być wyjątkowa zacięta, więc możliwe, że to będzie Ekstraliga nie dwóch, a nawet trzech prędkości. Zaskoczyć zarówno pozytywnie, jak i negatywnie z ekip niżej notowanych może tak naprawdę każdy. Słychać głosy, że Falubaz wygląda słabo, ale ja bym z takimi opiniami poczekał. Na pewno będą mieć spory atut w postaci toru. Zobaczymy, co pokażą bracia Pawliccy. Dla Przemka to przejście o ligę wyżej, Piotrek pojedzie w nowym zespole. Obaj wydają się być w dobrym momencie, aby wrócić do najlepszej dyspozycji.
Kto sprawi niespodziankę? Nie wiem, czy będzie można uznać za nią Stal, bo to zawsze ambitny i silny zespół. Włókniarz może zaskoczyć w obie strony, choć mniej zdziwi jego dobra postawa.
Na zapleczu znaków zapytania jest jeszcze więcej. W tym sezonie awansować chce wyjątkowo dużo drużyn, bo nie ma się co oszukiwać, że PGE Ekstraliga to zupełnie inne realia finansowe. Spodziewam się niezwykle zażartej rywalizacji.
Bardzo ciekawie zapowiada się także starcie zamykające premierową kolejkę, w którym ebut. pl Stal Gorzów Wlkp. zmierzy się z KS Apatorem Toruń. Oba zespoły aspirują do walki o medale. Gorzowianie zimą wzmocnili się na będącej ich największą słabością w ostatnich latach pozycji zawodnika do lat 24, pozyskując z Częstochowy Jakuba Miśkowiaka. Torunianie z kolei zachowali dotychczasowy skład, ale zmienili jego opiekuna. Funkcję menedżera Apatora od jesieni sprawuje Piotr Baron, który w latach 2017–20 czterokrotnie poprowadził do złota Unię Leszno. Piątkowe mecze PGE Ekstraligi nadal transmitować będzie Eleven Sports, a niedzielne będzie można oglądać już nie w Canale+ Sport 5, a w Canale+ Sport.
Tak jak w dwóch poprzednich sezonach, po czternastu kolejkach fazy zasadniczej sześć najlepszych drużyn awansuje do fazy play-off. A siódma i ósma drużyna zakończą sezon, przy czym dla tej ostatniej będzie to równoznaczne ze spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej, która od tego roku nazywa się Metalkas 2. Ekstraligą. Te rozgrywki startują w sobotę.