Zrelak znowu stał się groźny
Gospodarze powiększają przewagę nad miejscami spadkowymi, Korona na nie spadła.
Strzelając 18. gola w PKO BP Ekstraklasie, Adam Zrelak został piątym najskuteczniejszym Słowakiem w naszej lidze i do czwartego Romana Gergela traci tylko bramkę.
WPoznaniu mogą być bardzo zadowoleni, nie tylko z wyniku niezwykle istotnego meczu, ale także z tego, że do strzelania wrócił Adam Zrelak. Słowak w dwóch poprzednich sezonach był najlepszym snajperem zespołu Dawida Szulczka. W zeszłym w PKO BP Ekstraklasie zanotował osiem trafień, a dwa lata temu dziewięć. Praktycznie od początku sezonu nie był jednak dostępny dla trenera Warty z powodu kontuzji, jaką odniósł we wrześniu zeszłego roku. 29-latka spotkał najgorszy uraz dla piłkarza – zerwanie więzadła krzyżowego w kolanie. Przed sześciomiesięczną pauzą zdążył zagrać jedynie w pięciu spotkaniach, w których nie trafił do siatki ani razu. Wrócił dopiero na początku kwietnia i trzeba przyznać, że z przytupem. Już kolejkę po powrocie w meczu z wiceliderem PKO BP Ekstraklasy – Śląskiem Wrocław miał udział przy bramce. Jego presja na Łukasza Bejgera doprowadziła do tego, że obrońca zespołu Jacka Magiery wpakował piłkę do własnej bramki. Tamto spotkanie Zieloni przegrali jednak 1:2 po golu Erika Exposito w ostatnich minutach. W meczu z Koroną na stratę punktów nie można było sobie pozwolić, takowa mogłaby utrudnić walkę w dole tabeli. Tym razem drużynie Dawida Szulczka nie zabrakło szczęścia i po świetnej bramce Słowaka poznaniacy wygrali trzecie spotkanie na własnym boisku w tym sezonie. – W poprzednich sezonach celowaliśmy w zdobycie co najmniej 40 punktów, co jest bezpieczną granicą. Wydaje mi się, że teraz powinno wystarczyć mniej punktów. Wszystko zależy od tego, jak będą punktowały zespoły z dołu tabeli. Na pewno potrzebujemy jeszcze dwóch zwycięstw, żeby było spokojnie, więc musimy wygrywać – powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Warty. Zdecydowanie gorsze nastroje panują w stolicy województwa świętokrzyskiego. Zespół Kamila Kuzery regularnie nękają kontuzje, w poprzedniej kolejce w wygranym 1:0 meczu ze Stalą Mielec boisko już po pięciu minutach musiał opuścić Miłosz Trojak. W spotkaniu z Wartą trenerowi Korony wypadł kolejny kluczowy zawodnik – Marcus Godinho. Kanadyjczyk przeszedł już badania, w których okazało się, że zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, przez co nie zagra do końca sezonu. To zdecydowanie nie ułatwia drużynie z Kielc zadania. A Korona ma przed sobą bardzo istotne spotkania. Przede wszystkim w 30. kolejce zagra u siebie z Puszczą Niepołomice, a to właśnie beniaminek wyprzedził ją właśnie w tabeli i znajduje się na pierwszym bezpiecznym miejscu. Zanim jednak dojdzie do starcia z Puszczą, zespół Żółto-czerwoni zmierzą się z Radomiakiem na inaugurację 29. serii spotkań PKO BP Ekstraklasy.
JAKUB SZYPROWSKI