Przeglad Sportowy

TEN PREZES PRACUJE NAJDŁUŻEJ

- ANTONI BUGAJSKI

Za prezesury Jarosława Mroczka Pogoń w europejski­ch pucharach już grała za trenera Jensa Gustafsson­a i wcześniej za Kosty Runjaicia. Ciągle jednak sprawa rozbija się o tę legendarną gablotę, która do siedziby klubu została wniesiona 21 kwietnia 1948 roku i do dzisiaj stoi pusta. Jeżeli nawet dużo w tym złośliwej przesady, faktem jest, że odkąd istnieje Duma Pomorza, nie udało się jej zdobyć żadnego seniorskie­go trofeum. Teraz znowu jest bardzo blisko, bo Pogoń w finale Pucharu Polski zagra z pierwszoli­gową Wisłą Kraków, a w ekstraklas­owych rozgrywkac­h też nic nie jest przekreślo­ne. Choć strata do lidera wyraźna, to miejsce na podium połączone z triumfem na PGE Narodowym oznaczałob­y, że Pogoń jest w najlepszym momencie 76-letniej historii. Jasne, że całkowitym spełnienie­m byłby tytuł mistrza kraju, zgodnie z tym, co zupełnie otwarcie zapowiadał Kamil Grosicki. On chce mieć złoty medal, po to wrócił do Szczecina i w tytaniczny­m postanowie­niu jest tak zawzięty, że już obiecał, że jak się nie uda w tym sezonie, spróbuje w następnym, zupełnie nie przejmując się PESEL-EM, bo wizja wygrania Ekstraklas­y nakręca go do robienia rzeczy wielkich i przesuwani­a granic długowiecz­ności profesjona­lnego piłkarza.

Zostawmy jednak „Grosika”, bo o fascynacji jego formą i cudownym wpływie na Portowców było już sto razy i będzie jeszcze tysiąc, w końcu 35-letni reprezenta­nt kraju nie ma zamiaru się zatrzymywa­ć. W tym miejscu warto docenić innego zawziętego i cierpliweg­o człowieka tak samo owładnięte­go wizją wielkiej Pogoni. Jarosław Mroczek prezesem klubu jest od 2011 roku, co musi robić wrażenie. Dopóki na czele Cracovii stał świętej pamięci Janusz Filipiak, w ostatnich latach żaden ekstraklas­owy prezes pod względem stażu nie mógł się z nim równać, bo profesor Pasami zarządzał od 2004 roku. Teraz szefem, który najdłużej nieprzerwa­nie kieruje klubem występując­ym w najwyższej klasie rozgrywek, jest Mroczek. Prezesem jest od lutego 2011 roku, więc został nim dziewięć miesięcy wcześniej niż Karol Klimczak z Lecha Poznań, tyle że on w tej chwili dzieli się władzą z Piotrem Rutkowskim, co oznacza, że w istocie Kolejorz ma dwóch sterników. W przypadku Mroczka zakres władz jest niepodważa­lny. To w Pogoni bezdyskusy­jnie człowiek numer jeden, ale nie oznacza to, że nie deleguje ważnych zadań współpraco­wnikom. Przede wszystkim zaufaniem obdarzył Dariusza Adamczuka, który zawiaduje pionem sportowym. To trochę podobny układ do tego, jaki obowiązuje w Legii, z tym że ostatnio zaistniały wątpliwośc­i (po zwolnieniu Runjaicia i zatrudnien­iu Goncalo Feio), czy Jacek Zieliński podejmuje w stu procentach suwerenne decyzje – po prostu czy w tym jednym przypadku liczyła się wola szefa, a nie zdanie dyrektora. W Pogoni zapewne też ostatnie zdanie należy do prezesa, lecz on już nie raz, nie dwa dawał do zrozumieni­a, że w kwestiach sportowych nie tylko uznaje, ale też respektuje decyzje Adamczuka. Może się z nimi nie zgadzać, ale nie wydaje się, by to Mroczek ręcznie sterował polityką zatrudnian­ia i rozstawani­a się z piłkarzami i szkoleniow­cami. Zarazem Mroczek jest prezesem szczególny­m, ponieważ – a o tym jednak łatwo się zapomina – kierując zarządem Portowców, jest także przedstawi­cielem organu właściciel­skiego. To dlatego w publicznyc­h wypowiedzi­ach uściśla, że owszem, chciałby znaleźć dla Pogoni nowego i majętnego inwestora, co w konsekwenc­ji mogłoby oznaczać, że ustąpi ze stanowiska prezesa, a jednak z klubu tak całkiem się nie wycofa. Że będzie wiernym kibicem, to jasne, ale prawdopodo­bnie nie pozbędzie się wszystkich udziałów. Pozostawi sobie pakiet akcji, który spowoduje, że będzie miał już nawet nie tyle wpływ, ile wiedzę, co się dzieje w Pogoni.

W tej chwili 90 procent akcji klubu należy do szczecińsk­iej spółki EPA, której ważnym udziałowce­m i prezesem jest Jarosław Mroczek, a akcje Portowców mają również panowie zapamiętan­i z czasów, gdy klub po dramatyczn­ej zapaści walczył o odrodzenie, czyli Grzegorz Smolny (3,34 proc.) i Artur Kałużny (1,1 proc.). W ubiegłym roku nowym akcjonariu­szem piłkarskie­j spółki została m.in. Bożena Mroczek. Tak, zbieżność nazwisk nieprzypad­kowa: to małżonka pana prezesa. Nabyła 500 akcji po 500 zł (czyli ich łączna wartość to 250 tys. zł), co daje 0,96 proc. udziałów w spółce. W ten sposób Pogoń Szczecin dla państwa Mroczków jeszcze bardziej stała się sprawą rodzinną, a raczej rodzinnym biznesem. I dobrze, bo w rodzinne biznesy – jeżeli jest to zdrowy, uczciwy układ – oprócz chłodnej kalkulacji wkłada się też serce.

Zapewne Jarosławow­i Mroczkowi można wytykać pewne błędy w trzynastol­etnim zarządzani­u klubem, ale trudno mu zarzucać nielojalno­ść. Trudno uwierzyć, by kiedykolwi­ek mógł świadomie zaszkodzić Pogoni, a że przez ponad dekadę nauczył się specyficzn­ego, piłkarskie­go zarządzani­a, to obecnie Portowcy należą do krajowej czołówki, z szansami na regularną grę w europejski­ch pucharach. I w pierwszej kolejności jest to jego sukces.

 ?? ?? Uśmiech Jarosława Mroczka po kolejnym zwycięstwi­e Pogoni Szczecin mówi wszystko. To może być ten sezon i ta wiosna, na którą czekał od kilkunastu lat.
Uśmiech Jarosława Mroczka po kolejnym zwycięstwi­e Pogoni Szczecin mówi wszystko. To może być ten sezon i ta wiosna, na którą czekał od kilkunastu lat.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland