Oddalające się marzenia
Polacy świetnie rozpoczęli mecz z Chorwacją, ale ostatecznie przegrali 2:3.
Pomimo trzech ważnych absencji (brak Mikołaja Zastawnika, Michała Marka i Sebastiana Leszczaka) Polacy fenomenalnie rozpoczęli spotkanie w Koszalinie. Podopieczni selekcjonera Błażeja Korczyńskiego byli stroną przeważającą, stwarzali wiele okazji, a już w 3. minucie spotkania wyszli na prowadzenie za sprawą strzału z powietrza Sebastiana Szadurskiego. Głęboko zepchnięta do defensywy Chorwacja z każdą minutą powoli odżywała. Tuż przed pierwszym kwadransem snajper Luka Perić wyrównał stan meczu. Pomimo straty gola to Polacy prowadzili grę. Na murawie świetnie prezentował się Michał Kubik, z którym ogromne problemy mieli Ogniści. To po jego dośrodkowaniu z narożnika boiska piłkę we własnej bramce umieścił Marko Kuraja. Niestety w drugiej połowie Chorwaci pokazali, dlaczego od początku uznawani są za faworyta do awansu na mundial. Przyjezdni chętniej atakowali, stwarzali wiele okazji, a Biało-czerwonych często ratował Bartłomiej Nawrat. Ostatecznie w 23 sekundy podopieczni selekcjonera Marinko Mavrovicia, strzelając dwa gole, znacznie przybliżyli się do awansu na MŚ. We wtorek (16 kwietnia) w Zagrzebiu podopieczni selekcjonera Korczyńskiego rozegrają rewanżowe spotkanie z Chorwatami. Przed naszymi futsalistami bardzo trudne zadanie. Zwycięzca dwumeczu we wrześniu pojedzie do Uzbekistanu, gdzie odbędzie się tegoroczny mundial. Polacy ostatni raz na tak dużej imprezie zagrali w 1992 roku, a Chorwaci, którzy do awansu poczynili ogromny krok w Polsce, osiem lat później. Jeżeli Polacy w Zagrzebiu przez całe spotkanie zaprezentują się tak jak w pierwszej połowie w Koszalinie, będą mieli szansę napisać historię. W innym wypadku ósmy mundial z rzędu odbędzie się bez polskich futsalistów.