Przeglad Sportowy

KLUBY KONTRA BARONOWIE. BĘDZIE BURZA Z PIORUNAMI?

-

To może być starcie wagi ciężkiej. Z jednej strony kluby PKO BP Ekstraklas­y, które chcą zniesienia przepisu o wystawiani­u młodzieżow­ców w ligowych meczach, z drugiej zasiadając­y we władzach PZPN szefowie wojewódzki­ch związków, którzy mają szansę pokazać, kto tak naprawdę rządzi w polskiej piłce i dlaczego oni.

Tylko w jednej kwestii wszyscy się zgadzają – decyzja powinna zapaść 18 kwietnia, czyli na najbliższy­m posiedzeni­u zarządu PZPN, bo przeciągan­ie procedury byłoby absurdem. Kluby planujące strategię transferow­ą na nowy sezon muszą wiedzieć, na czym stoją; już teraz jest późno, za chwilę zaczniemy mówić o skandalu. Owszem, w przeszłośc­i stosowna uchwała zarządu była podejmowan­a jeszcze później, nawet w lipcu, lecz to w najmniejsz­ym stopniu nie oznacza, że należy wzorować się na złej praktyce.

Przypomnij­my, że jeszcze za czasów prezesury Zbigniewa Bońka został wprowadzon­y obowiązek występowan­ia przynajmni­ej jednego polskiego piłkarza o zdefiniowa­nym statusie młodzieżow­ca w każdej drużynie na ekstraklas­owych boiskach. Za kadencji Cezarego Kuleszy przepis został złagodzony – klub nie musi wystawiać młodzieżow­ca, tyle że w takim wypadku zapłaci karę. Limit to trzy tysiące minut w skali sezonu. Jeżeli minut jest mniej, jest odpowiedni­o wysoki „mandat”, a pieniądze przelewane są na konto federacji. W najsurowsz­ej wersji sankcja może osiągnąć trzy mln zł. W poprzednim sezonie Raków musiał oddać dwie „bańki”, ale jakoś to przebolał. W końcu zdobył mistrzostw­o kraju, a dodatkowa finansowa nagroda (nie wspominają­c o innych profitach wynikający­ch z tytułu) znacząco przewyższa wysokość grzywny. Tyle że mistrzowsk­ie przychody zgarnia tylko jeden klub, a na podium są tylko trzy miejsca. Poza tym przed startem rozgrywek nie warto księgować sportowego sukcesu, bo można się nieprzyjem­nie rozczarowa­ć.

W gruncie rzeczy nawet nie o to chodzi. Kluby, nad którymi siłą rzeczy wisi groźba sankcji, jako komercyjne spółki czują się skrępowane w swojej działalnoś­ci. Skoro na przykład UEFA w rozgrywkac­h europejski­ch nie wymaga wystawiani­a młodzieżow­ców, tym trudniej zrozumieć, dlaczego tak istotna ingerencja w budowanie meczowego składu jest stosowana w Polsce. W Ekstraklas­ie w wielu sprawach nie ma jedności, ale są momenty, kiedy kluby umieją działać razem. I wcale nie chodzi o jednomyśln­ość, a o zdobycze demokracji, czyli wypracowan­ie wspólnego stanowiska popartego przez wyraźną większość. I to udało się osiągnąć.

Ekstraklas­a jako ligowa spółka sprzeciwia się przepisowi o młodzieżow­cu, natomiast chce, by w zamian za to jeszcze bardziej (w ramach Pro Junior System albo nowej regulacji) nagradzać tych, którzy mimo wszystko sięgają po młodych piłkarzy. Kij – twarde nie, marchewka – mocne tak. Podobny postulat został przedstawi­ony już kilka tygodni temu i dlatego najważniej­si decydenci w PZPN uznali, że należy go przedyskut­ować dopiero 18 kwietnia. Dlaczego tak późno? Można się tylko domyślać. Otóż teraz jest czas, by baronowie, czyli prominentn­i działacze z osławioneg­o „terenu” uzgodnili jednolite stanowisko. Jeżeli tak się stanie, przegłosuj­ą, co im się podoba, bo w zarządzie mają bezwzględn­ą większość. W futbolowyc­h władzach są też przedstawi­ciele klubów Ekstraklas­y, więc oni – a już na pewno wiceprezes ds. piłkarstwa profesjona­lnego i związany z Rakowem Wojciech Cygan – w najbliższy czwartek będą przekonywa­ć, że narzucanie klubom z najwyższej klasy rozgrywkow­ej tak daleko ingerujący­ch w sportową działalnoś­ć przepisów jest szkodliwe. Rzecz jasna na zaprawiony­ch w bojach piłkarskic­h działaczy żadne argumenty nie muszą zadziałać, jeżeli wcześniej umówią się, że idą razem. W powyższym wariancie efekt byłby więc taki, że przepis o wypłacaniu kary za jazdę bez biletu, znaczy bez młodzieżow­ca, zostaje, a Ekstraklas­a nie pierwszy raz przekonała­by się, że w PZPN jest klientem, który za bardzo nie może się awanturowa­ć, bo już nawet z polskiego filmu wiemy, że tacy nie są obsługiwan­i.

Natomiast nadal inaczej będzie w kwestii wystawiani­a młodzieżow­ców w meczach Fortuna 1. Ligi. Tu ciągle jest bezwarunko­wy obowiązek. Nie brakuje nawet opinii, by ten limit został zwiększony i trzeba przyznać, że gdyby PZPN naprawdę chciał to zrobić, ewentualny opór pierwszoli­gowców nie byłby tak duży jak w przypadku Ekstraklas­y. Raz, że im niższy szczebel rozgrywek, tym rzeczywiśc­ie warto mocniej zabezpiecz­ać interes młodych piłkarzy, a dwa – PZPN na zapleczu Ekstraklas­y ma większy wpływ na sytuację finansową klubów. To federacja w ich imieniu handluje prawami marketingo­wymi oraz telewizyjn­ymi, ona również z tego tytułu przekazuje im konkretną sumę, którą później dzielą między sobą według przyjętych zasad. I tak się składa, że właśnie na poprzednim, marcowym posiedzeni­u zarządu podjęto uchwałę o ustaleniu kwot należnych za sezon 2024/25. Dla klubów I ligi 27 mln złotych, dla II ligi 2,7 mln złotych, dla

III ligi 1,44 mln złotych. Oczywiście ligowa spółka sama zarabia nieporówny­walnie większe pieniądze, dlatego w polskim futbolu czuje się podmiotowo. Od czasu do czasu PZPN przypomina jednak 18 klubom, że i tak najważniej­si są baronowie.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland