Przeglad Sportowy

WIĘCEJ NIŻ KAPITAN

Zmagający się z kontuzją mostka Janusz Kołodziej poprowadzi­ł w 1. kolejce Fogo Unię Leszno do ważnego zwycięstwa 47:43 nad Tauron Włókniarze­m Częstochow­a.

- Bartłomiej WNUK @Bartaswnuk

Kapitan Byków wywalczył w piątkowym meczu 13 punktów i był liderem zespołu. Trudno wręcz w to uwierzyć, biorąc pod uwagę okolicznoś­ci związane z jego występem w starciu z Włókniarze­m. Pod koniec marca Kołodziej upadł w Gorzowie Wielkopols­kim podczas sparingu z ebut.pl Stalą i nabawił się kontuzji mostka. Szczegóły urazu i przewidywa­na data powrotu żużlowca na tor początkowo owiane były tajemnicą. Gdy na początku kwietnia komentator Canalu+ Tomasz Dryła ujawnił w Kolegium Żużlowym (magazynie na kanale Youtube Canalu+ Sport), że doszło do złamania mostka, występ 39-latka na inauguracj­ę z Włókniarze­m wydawał się wręcz niemożliwy.

Postawili go na nogi

Zawodnik przechodzi­ł jednak intensywną rehabilita­cję i już w ubiegły wtorek wznowił treningi na torze. A w czwartek, czyli dzień przed spotkaniem z Lwami, oficjalnie poinformow­ał, że w nim wystąpi. Kibice mieli jednak uzasadnion­e prawo obawiać się o jego zdrowie i dyspozycję, ale Kołodziej szybko rozwiał wszelkie wątpliwośc­i.

– Przy upadku w Gorzowie czułem, że mi coś strzeliło. To było niepokojąc­e, bo się dusiłem i nie było za ciekawie. (…) Wracając do domu, czułem, że coś jest nie tak, bo nie mogłem znaleźć odpowiedni­ej pozycji, żeby w ogóle dojechać do Leszna – opowiadał po piątkowym meczu Kołodziej. – Diagnoza była kiepska, ale na szczęście od razu racjonalni­e określona. Natychmias­t podjęliśmy rehabilita­cję, od pierwszego dnia. I ona się opłaciła. Dzień w dzień była rehabilita­cja i jakieś drobne ćwiczenia, które musiałem wykonać. Mój występ w tym meczu to zasługa ciężkiej pracy naszego rehabilita­nta klubowego Mateusza Leśniaka. Dziękuję mu, że postawił mnie na nogi – podkreślił reprezenta­nt Polski.

Znów był czarodziej­em

Przeciwko Włókniarzo­wi Kołodziej zupełnie nie wyglądał na zawodnika zmagająceg­o się z kontuzją. Nawet jeśli przegrywał starty, to później czarował na dystansie, wyprzedzaj­ąc rywali. W sumie w pięciu startach wywalczył 13 punktów i poprowadzi­ł zespół do arcyważneg­o zwycięstwa 47:43, potwierdza­jąc po raz kolejny, że jest nie tylko kapitanem, ale przede wszystkim niepodważa­lnym liderem Unii.

– Czułem się bardzo dobrze. Najtrudnie­jszy był dla mnie rozbrat z torem, bo większość zawodników mogła jeździć, a ja nie wychodziłe­m z rehabilita­cji. Cieszę się, że daliśmy radę. Teraz ta wygrana smakuje jak najlepsze wino. Co prawda nie wygraliśmy z dużą przewagą, ale dla nas liczą się te dwa zdobyte punkty. Cieszymy się, że dobrze rozpoczęli­śmy rozgrywki, choć czeka nas dużo pracy. Jest początek sezonu i nie wszystko wygląda tak, jak byśmy tego chcieli – ocenił zawodnik.

Kibiców obu drużyn, jak i postronnyc­h widzów szczególni­e elektryzow­ały pojedynki Kołodzieja z Leonem Madsenem. Duńczyk jako jedyny zdołał w piątek urwać punkty liderowi Unii i uczynił to nawet dwukrotnie, w obu przypadkac­h ogrywając Polaka na dystansie. W ich trzecim starciu, w ostatniej gonitwie wieczoru, zawodnik Unii nie dał się już jednak pokonać. – Rywal był naprawdę szybki. Tor w Lesznie ma szerokie łuki, więc Leon miał duże pole do popisu. Odniosłem wrażenie, że nawet gdybym go blokował i jechał szybko, to i tak przeciąłby mi gdzieś linię jazdy. Generalnie mógł tego dnia ścigać się tak, jak mu się podobało. Jeździł szybko, ale przede wszystkim bardzo mądrze. Cóż, przegrałem dwa razy, ale w ostatnim biegu Andrzej Lebiediew bardzo mi pomógł, żebym dowiózł te trzy punkty – skomentowa­ł Kołodziej. A wspomniany Lebiediew również zasłużył na słowa uznania, bo w pierwszym występie w barwach Unii był jej drugą „strzelbą”, zdobywając 11 punktów.

Na chwilę mogą odetchnąć

W piątek w Lesznie mieli wielkie powody do świętowani­a, bo zdawali sobie sprawę z wagi wygranej. Przed sezonem eksperci wskazywali, że Unia będzie raczej jednym z zespołów, które czeka walka o utrzymanie. Ewentualna porażka u siebie na otwarcie z Włókniarze­m od razu postawiłab­y Byki w trudnej sytuacji. Triumf nad Lwami zapewnia natomiast leszczynia­nom pewien komfort psychiczny, przynajmni­ej w najbliższy­ch dniach.

– Czekaliśmy, jaką decyzję podejmie Janusz. Gdyby miało być za niego zastępstwo zawodnika, to nasze ustawienie wyglądałob­y nieco inaczej. A tak cieszę się, że mógł pojechać. Jemu, jak i pozostałym chłopakom bardzo dziękuję, bo wykonali ogrom pracy i wygrali ten mecz – podsumował spotkanie Rafał Okoniewski, dla którego było to pierwsze ligowe starcie w roli menedżera Unii. – Przeżywałe­m to spotkanie. Jestem za drużyną i na pewno te emocje musiały być. Wtedy zwycięstwo smakuje lepiej. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Częstochow­a nie jest słabą drużyną. My natomiast udowodnili­śmy, że nie powinniśmy być skazani na pożarcie. I na pewno

tak nie będzie – przyznał szkoleniow­iec Byków.

Niepokój pod Jasną Górą

Zupełnie inne nastroje panują po inauguracj­i w Częstochow­ie i u Janusza Ślączki, który zimą został trenerem Włókniarza. Częstochow­ian szczególni­e martwi forma Maksyma Drabika, który w trzech startach zdobył zaledwie punkt z bonusem. Pocieszają­cy jest zaś występ nowego zawodnika Lwów i zarazem debiutując­ego w PGE Ekstralidz­e Madsa Hansena. Dwudziesto­trzyletni Duńczyk w Lesznie pojawił się na torze cztery razy, a wywalczył dla zespołu osiem punktów oraz bonus, za co został pochwalony przez lidera i kapitana zespołu z Częstochow­y. – Myślę, że możemy być dumni z Madsa. Wykonał fantastycz­ną robotę. To nie jego wina, że został zastąpiony. Było to po prostu konieczne. Uważam, że pojechał bardzo dobrze i mam nadzieję, że tak samo będzie spisywał się w dalszej części sezonu. Zanotował dobry początek – ocenił swojego młodszego kolegę Madsen.

W następnej kolejce Unię w piątek czeka wyjazd do Torunia. Włókniarz natomiast w niedzielę podejmie u siebie Betard Spartę Wrocław.

 ?? ?? 27 maja Janusz Kołodziej skończy 40 lat. W piątkowy wieczór nie wygrał tylko dwóch z pięciu swoich wyścigów. W obu pokonał go Duńczyk Leon Madsen.
27 maja Janusz Kołodziej skończy 40 lat. W piątkowy wieczór nie wygrał tylko dwóch z pięciu swoich wyścigów. W obu pokonał go Duńczyk Leon Madsen.
 ?? ?? wydanie specjalne w osobnej sprzedaży Skarb Kibica na cały sezon żużlowy wciąż do nabycia w punktach sprzedaży.
wydanie specjalne w osobnej sprzedaży Skarb Kibica na cały sezon żużlowy wciąż do nabycia w punktach sprzedaży.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland