Zieloni na górze
Zastal utrzymał się już w sobotę. W niedzielę z OBL pożegnał się Sokół Łańcut.
Na dole tabeli wszystko już jasne. Z Orlen Basket Ligą po sezonie pożegna się Muszynianka Domelo Sokół Łańcut. W sobotę spośród drużyn zagrożonych spadkiem jako pierwszy utrzymanie zapewnił sobie Zastal Zielona Góra, o pewność zachowania miejsca w lidze bardzo mocno walczyła także Tauron GTK Gliwice, ale ostatecznie zabrakło mu do tego jednej udanej akcji. W niedzielę wszystko się wyjaśniło za sprawą zwycięstwa 100:90, które MKS Dąbrowa Górnicza odniósł właśnie nad drużyną z Łańcuta. I dwie pozostające do rozegrania kolejki już niczego nie w tej kwestii nie zmienią. O tym, że Sokół ma najmniejsze szanse na utrzymanie, było wiadomo już przed weekendowymi meczami. Jednak okoliczności, w których Stelmet Zastal zapewnił sobie pozostanie w lidze, są więcej niż interesujące. Zespół z Zielonej Góry potwierdził, że jest nieprzewidywalny. Wygrał na wyjeździe z Icon Sea Czarnymi Słupsk, dla których przed meczem celem była walka o udział w play-off. Owszem, Czarni mieli ostatnio kryzys, nie wygrali żadnego ze swoich marcowych meczów, jednak wydawało się, że po odniesionym w ubiegłym tygodniu zwycięstwie nad Startem Lublin sytuacja została opanowana. Nic z tego. Zastal dominował od początku meczu i ostatnia kwarta, w której lepsi byli przyjezdni, nie mogła zmienić już kwestii zwycięstwa. Mecz był braterskim starciem dwóch synów legendy polskiej koszykówki Adama Wójcika – Jana i Szymona. Można jednak stwierdzić, że punkty zdobyte przez braci „uległy neutralizacji”. I jeden, i drugi zdobył sześć oczek.
Teraz Czarnym pozostają już wyłącznie matematyczne szanse na play-off, jednak jeżeli brać pod uwagę wyniki uzyskiwane w ostatnim czasie, to są słabsi niż zespół z Zielonej Góry. Z pięciu ostatnich meczów Zastal wygrał trzy, bo oprócz spotkania z Czarnymi także z Anwilem i również walczącymi o play-off Dzikami Warszawa.
O tym, jak silną motywację niesie ze sobą nadzieja na uniknięcie degradacji, świadczy także sobotni wynik GTK Gliwice. Ten zespół nie musiałby czekać na wynik niedzielnego starcia z udziałem Sokoła, gdyby wygrał swoje spotkanie. Tyle tylko, że jego rywalem był wicelider tabeli Trefl Sopot. Gliwiczanie sprawili, że mecz dla kandydata do medalu był niezwykle trudny (przy okazji także niespecjalnie atrakcyjny do oglądania). 16 sekund przed końcem był remis, a o zwycięstwie Trefla zdecydował jeden rzut wolny, który trafił (bardzo słaby w tym elemencie) amerykański środkowy z polskim paszportem Geoffrey Groselle.