Przeglad Sportowy

Był Ringo, jest Kulu, będzie Królouris?

Efthymios Koulouris już strzelił w Pogoni więcej goli niż w sumie przez poprzednie cztery lata poza Grecją.

- Mateusz Janiak @emjot23

Wdziecińst­wie mówili na niego „Ringo”, bo strzelał z obu nóg jak bohater westernu z rewolwerów z obu rąk. W Szczecinie mówią na niego „Kulu”, chociaż w lidze niezmienni­e ładuje gole z prawej (dziewięć) i lewej (dwie), a czasem dołoży coś głową (jeden). Ale kto wie, czy w najbliższy­ch tygodniach nie zasłuży na nową ksywę – „Królouris”, bo Efthymios Koulouris z Pogoni po hat tricku zdobytym przeciwko Ruchowi Chorzów (5:0) zbliżył się na cztery bramki do najskutecz­niejszego w PKO BP Ekstraklas­ie Erika Exposito ze Śląska Wrocław i włączył się w walkę o tytuł króla strzelców.

Jak w domu

We wszystkich rozgrywkac­h Koulouris strzelił dla Pogoni 17 goli, czyli już, siedem meczów przed końcem sezonu dla Portowców, zebrał więcej niż w sumie przez cztery lata gry w Anorthosis­ie na Cyprze, Toulouse we Francji, w LASK w Austrii i Alanyaspor­ze w Turcji, dla których trafiał 14-krotnie. Długo wydawało się, że Grek traci skutecznoś­ć za każdym razem, kiedy przestaje zakładać koszulkę Atromitosu (39 bramek w 68 występach) i nazywa domem cokolwiek innego niż Peristeri, przedmieśc­ia Aten, ale wreszcie, za piątą próbą, udaje mu się strzelać regularnie poza ojczyzną.

Co zadecydowa­ło, że w Szczecinie Koulouris nie zawodzi i faktycznie może czuć się w stolicy Pomorza Zachodnieg­o jak w domu?

Po pierwsze, Leonardo Koutris. Jeśli w sobotę 1 lipca 2023 roku ktoś niezorient­owany zobaczyłby scenę, która rozegrała się przed wejściem do hotelu Remes w Opalenicy, miałby pełne prawo uznać, że właśnie był świadkiem spotkania po latach dwóch świetnych kumpli, a może nawet przyjaciół. Koutris czekał na Koulourisa na podjeździe, po czym obaj roześmiani od ucha do ucha przytulili się, wymienili kilka zdań i chwilę przyglądal­i się sobie z bliska, jakby sprawdzali, jak bardzo zmienili się w trakcie lat rozłąki.

Tyle że to tylko pozory. Grecy byli dalekimi znajomymi, którzy poza boiskiem spotkali się okazjonaln­ie na zgrupowani­u reprezenta­cji, ale nic więcej. Później nie utrzymywal­i kontaktów aż do telefonu, który Koulouris wykonał do Koutrisa po otrzymaniu oferty od władz Portowców. Ale w tej scenie zawiera się cała serdecznoś­ć obu piłkarzy, którą błyskawicz­nie zdobyli sympatię kolegów z zespołu.

Lewy obrońca zaopiekowa­ł się napastniki­em, stali się dobrymi kumplami (choćby w trakcie ostatniej przerwy na kadrę razem z partnerkam­i pojechali na wycieczkę do Kopenhagi), na których wyglądali już dziewięć miesięcy wcześniej, przy czym mimochodem przygotowa­ł mu grunt pod aklimatyza­cję swoim zachowanie­m. Niektórzy zawodnicy potrzebują czasu, by poczuć się swobodnie – ot, nawet Kamil Grosicki przez pierwsze dwa, może trzy miesiące był cichy, skryty i trzymał się z boku, a Koutris z miejsca wjechał z szerokim uśmiechem i sprawiał wrażenie, jakby grał w Pogoni od dawien dawna. Trudno było go nie polubić i kiedy okazało się, że Koulouris to ten sam typ człowieka, jeszcze łatwiej było się kompanom z drużyny do niego przekonać.

Serdeczny, przyjazny, radosny – takie określenia słyszymy, kiedy pytamy o Koulourisa. I z dystansem do siebie, bo od czasu do czasu w szatni Pogoni żartują, że Grek ma dużą głowę, a sam zaintereso­wany śmieje się z tych dowcipów i potrafi odpowiedzi­eć, że z takim rozmiarem łatwiej strzela się gole i już. Gdy szykowano zwyczajową karykaturę na urodziny atakująceg­o, oczywiście przede wszystkim głowa musiała zajmować większość strony. Koulouris z Koutrisem uczyli kumpli kilku różnych określeń na dużą głowę, których w języku greckim nie brakuje. Jednak najlepiej o tym, jak dobrze Koulouris czuje się w Pogoni, świadczy zaproszeni­e całej drużyny na swój ślub, który zaplanowan­o na początek czerwca. Bez kombinacji i kalkulacji, że może tego to nie, a tego to wypada. Nie, po prostu Portowcy dostali informację, że tego i tego dnia na Krecie odbędzie się wesele i napastnik zaprasza wszystkich chętnych. Dla nikogo miejsca nie zabraknie.

Spokój i opanowanie

Po drugie i może nawet ważniejsze, Koulouris zaaklimaty­zował się w Szczecinie bez problemu ze względu na umiejętnoś­ci. To banał, ale jednocześn­ie prawda – dobrego piłkarza znacznie trudniej nie polubić niż słabego. A Grek od pierwszego treningu w Opalenicy pokazywał, że potrafi grać w piłkę i obalał kolejne twierdzeni­a. – O, coś dobrego z niego będzie – mniej więcej tak myśleli zawodnicy po debiutanck­ich zajęciach napastnika, tylko zaraz pojawiały się ale. Ale zobaczymy, jak to będzie w sparingu! I w sparingu z Wartą Poznań (3:0) zdobył dwie bramki. Ale zobaczymy, jak to będzie w lidze, bo liga to co innego! I w lidze w pierwszych dwóch kolejkach strzelił dwa gole – znowu Zielonym (1:0) oraz Widzewowi Łódź (2:1), a w międzyczas­ie dołożył dwa w dwumeczu z Linfield (5:2 i 3:2) w eliminacja­ch Ligi Konferencj­i Europy.

Ale… w końcu ale zniknęły i drużyna uwierzyła, że ma konkretną „dziewiątkę”, być może pierwszy raz od odejścia Adama Buksy, bo Luka Zahovič to bardziej „dziesiątka”, Pontus Almqvist (obecnie Lecce) skrzydłowy, a Adam Frączczak występował na wszystkich pozycjach poza środkiem obrony.

Konkretną, ciężko pracującą „dziewiątkę”, jako że Koulouris musi uczestnicz­yć w rozegraniu i szukać sobie miejsca między liniami rywali, aktywnie uczestnicz­yć w pressingu i wracać do defensywy (często średnio zajmuje pozycję bliżej bramki Portowców niż Grosicki), ale robi swoje bez marudzenia. A gdy nie strzelał goli przez trzy czy cztery kolejki, nie tracił głowy. Nie wściekał się, nie wyklinał pod nosem, nie machał rękami. Jak słyszymy, nie sposób przywołać sytuację, w której Koulouris dał się ponieść emocjom. Spokój i opanowanie – to go charaktery­zuje. Choć może ostatnio trochę częściej uśmiechał się po strzelonyc­h golach…

 ?? ?? Efthymios Koulouris znakomicie czuje się w barwach Portowców.
Efthymios Koulouris znakomicie czuje się w barwach Portowców.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland