Przeglad Sportowy

Spadek opłakiwałe­m już jesienią

Ruch jest klubem z regionu, który budował stolicę Polski po wojnie, więc uważam, że wsparcie z centralneg­o budżetu na budowę stadionu byłoby pewną dziejową sprawiedli­wością – mówi Szymon Michałek, prezydent elekt Chorzowa.

- Karol Bugajski @bugajski_karol

KAROL BUGAJSKI: Czuje się pan wybrany przez kibiców Ruchu?

SZYMON MICHAŁEK: Na pewno czuję się wybrany przez wszystkich mieszkańcó­w Chorzowa, w tym i kibiców.

Zastanawia­m się, na ile to panu przeszkadz­ało lub pomagało. Wiadomo, jaką liczbę mieszkańcó­w ma Chorzów i jak duży jest Stadion Śląski. Efektowne porównania, że gdyby wszyscy obecni na niedawnych meczach z Legią czy Górnikiem zagłosowal­iby na pana, to miałby pan wybór w kieszeni, działają na wyobraźnię.

Myślę, że tak. Ludzie lubią porównania, ja też jestem z zawodu analitykie­m, więc liczby nie mają dla mnie tajemnic. Jeśli chodzi o osoby, które nie siedzą mocno w matematyce i liczbach, to muszą mieć jakieś namacalne porównanie. A porównanie do stadionu było na tyle bliskie ludziom, że potrafili to sobie wyobrazić.

Jaki wpływ na klub będzie chciał pan mieć jako prezydent? Układanka właściciel­ska w Ruchu jest złożona z kilku elementów. Jakie ma pan plany?

Kiedy klub został przejęty między innymi przez obecnych właściciel­i, została zrobiona restruktur­yzacja, która zakończyła się upadkiem sportowym, ale jednak nastąpiła. Dzisiaj zarząd Ruchu dwa razy obraca każdą złotówkę, zanim ją wyda. Będę chciał zaproponow­ać dwie osoby do rady nadzorczej. Obecnie miasto ma swoich przedstawi­cieli, ale są to ludzie związani z ustępujący­m prezydente­m. Będę musiał się zastanowić, kogo tam mieć, abym mógł w pełni zaufać tym osobom, które będą mi relacjonow­ały, co się dzieje w Ruchu, szczególni­e od strony finansowej, bo sportową i tak jestem zaintereso­wany. Uważam, że zarząd jest po to powoływany, aby decydować, ja nie mam zamiaru robić żadnych nacisków. Mogę zaproponow­ać dobrą radę, które gałęzie i działy należy wzmocnić, ale decyzja na koniec zawsze należy do zarządu. Prezes i wiceprezes są po to wybierani, aby odpowiadać za sukcesy i porażki, prezydent miasta nie jest od tego.

Podczas kampanii wyborczej do wyborów parlamenta­rnych jesienią 2023 roku przyjechał ówczesny premier Mateusz Morawiecki i obiecał nowy stadion dla Ruchu. Co teraz? Skontaktuj­e się pan z kancelarią nowego szefa rządu Donalda Tuska i przypomni o tej obietnicy?

Dla mnie państwo polskie niezależni­e od tego, kto jest w rządzie, zachowuje ciągłość, mimo że obietnica wyborcza padła z ust ustępujące­j władzy, czyli Zjednoczon­ej Prawicy z premierem Morawiecki­m na czele. Zdaję sobie sprawę, że taka deklaracja obecnej władzy może się nie podobać i mogą z nią się nie zgadzać również z tego względu, że obiecywał to poprzedni szef rządu. Wielokrotn­ie podkreślał­em jednak, że niezależni­e od tego, kto jest u władzy w Polsce, kto tworzy rząd, uważam, że dla Ruchu nowy stadion jest niezbędny do tego, aby funkcjonow­ał na szczeblu centralnym w perspektyw­ie pięciu lub dziesięciu lat. Stadion Śląski jest za duży i zbyt drogi, aby klub mógłby go utrzymywać. Nie jest to też obiekt Niebieskic­h, bo właściciel to marszałek województw­a i to on nim dysponuje. Nie jest to także stadion piłkarski, nie ma co się oszukiwać.

Taki klub jak Ruch, czyli czternasto­krotny mistrz kraju, założyciel ligi polskiej i wychowawca piłkarzy pokroju Gerarda Cieślika, potrzebuje swojego domu. Ruch jest klubem z regionu, który budował stolicę Polski po wojnie, więc uważam, że wsparcie z centralneg­o budżetu na budowę stadionu byłoby pewną dziejową sprawiedli­wością. Zawsze trzeba patrzeć szeroko, bo problemów na Śląsku jest dużo, a poprzedni prezydent twierdził nawet, że nowy stadion nie jest ważną kwestią dla mieszkańcó­w. Wybory pokazały coś innego. Na Śląsku mamy szacunek do tego klubu i wydaje mi się, że wyniki z 7 kwietnia najlepiej pokazują, że ten obiekt jest potrzebny mieszkańco­m. Liczę, że nowy minister sportu i turystyki Sławomir Nitras pochyli się nad tym wraz z premierem Tuskiem, odłożą partyjne niesnaski pomiędzy nimi a poprzednią władzą i wspólnie zrobimy coś dobrego dla ludzi. Później wszyscy będą się cieszyli, że powstał obiekt, a nie z tego, że ktoś złożył jakąś obietnicę.

Zamierza pan z nimi rozmawiać na ten temat? Przewijają się głosy, że obietnica premiera Morawiecki­ego to były tylko słowa, które nie mają pokrycia w żadnym dokumencie.

Słyszę te opinie. Jeżeli taka jest prawda, to byłoby to dosyć dziwne. Czytałem niedawno długi wywiad z poprzednim ministrem sportu Kamilem Bortniczuk­iem, który stwierdził coś innego, więc znowu są dwie strony konfliktu polityczne­go, jak to zwykle w Polsce bywa. Ja bym nie chciał tego sprowadzać do takich kategorii. Niezależni­e, czy jest chęć lub papier zostawiony przez poprzedni rząd, po prostu zróbmy to. Pokażmy ludziom, że rzeczywiśc­ie chcemy to zrobić. Nie skupiajmy się na didaskalia­ch, które są oczywiście ważne, ale jeśli ktoś daje jakieś zapewnieni­a, to dokumenty muszą być. Ja nie mam ani narzędzi, ani wiedzy, aby stwierdzić, kto w tym sporze ma rację. Nie chciałbym stawać w roli rozjemcy. Jedyne, co mogę zagwaranto­wać, to że będzie współpraca miasta z każdym rządem, abyśmy ten obiekt zbudowali. Nie chciałbym, aby to znowu zamieniło się w partyjną wojnę, bo było tak przez 14 lat rządów prezydenta Kotali i stadion nie powstał. Możemy powiedzieć, że z jednej strony obiecywał to premier Morawiecki z PIS, ale z drugiej strony obiecywał to przed każdymi wyborami samorządow­ymi ówczesny prezydent Chorzowa z PO. Moim zdaniem te partie powinny przestać przerzucać się odpowiedzi­alnością, tylko zrobić coś wspólnie na rzecz budowy tego stadionu. Mamy sytuację, w której wspólnie możemy to zrobić. Oczywiście dużo łatwiej będzie tego dokonać z pomocą rządowych pieniędzy. Będę zabiegał, aby obecny premier oraz minister sportu pomogli w tym Chorzowowi.

Można pokusić się o stwierdzen­ie, że ubiegłoroc­zny awans do PKO BP Ekstraklas­y zdarzył się za wcześnie? Sportowa odbudowa od III ligi była imponująca.

Myślę, że tak. To było troszeczkę działanie ponad stan, zadziałała ułańska fantazja, tyle że nieco odjechały nam konie. Do końca tego sezonu zostało jeszcze kilka meczów. Zdarzają się przypadki, że klub jest w stanie wygrać sześć spotkań z rzędu, ale żeby tak się stało, musielibyś­my mieć większą jakość w wykańczani­u sytuacji. Ja tego w obecnym składzie nie widzę. Mamy swoje problemy. Mówiąc szczerze, spadek opłakiwałe­m już po... jesiennym meczu z Widzewem (1:2). Może trochę wcześnie, ale już wtedy mówiłem znajomym, że w tym sezonie z tej mąki chleba nie będzie. Zimą zmienił się sztab, kadra, ale nie zmieniły się wyniki.

Na sobotnim meczu z Widzewem będzie pan na loży VIP czy wśród kibiców na sektorze rodzinnym?

Oczywiście mam zaproszeni­e na lożę VIP, natomiast jestem osobą, która jak już coś powie, to stara się tego trzymać. A powiedział­em, że nie mam zamiaru rezygnować z sektora rodzinnego. Najprawdop­odobniej będę po jednej połowie meczu na loży VIP oraz na sektorze rodzinnym.

Dużo łatwiej będzie tego dokonać z pomocą rządowych pieniędzy. Będę zabiegał, aby obecny premier oraz minister sportu pomogli w tym Chorzowowi.

Mocno popsuł panu humor w kampanii wyborczej wątek domniemany­ch zażyłych relacji z pseudokibi­cami Ruchu, o czym pisały media?

Moim zdaniem ktoś po prostu chciał w jakiś sposób zaszkodzić, aby wygrać wybory moim kosztem. Różne informacje pojawiają się w opinii publicznej. Miałem kilka ciekawych informacji na temat strony przeciwnej, a mimo wszystko nie zdecydował­em się, aby wyciągać to na zewnątrz. Byłem zdziwiony też tym, że mało mówimy o programie wyborczym. Skoncentro­waliśmy się na kibicowani­u i stadionie. Druga strona chciała narzucić, że zaraz przyjdzie kibol i przestępca, a to kontrastow­ało mocno z tym, co ludzie o mnie wiedzą. Pracując 16 lat w dużych korporacja­ch, byłem sprawdzany na lewo i prawo pod wszystkimi kątami, nikt by sobie nie pozwolił, żeby zatrudniać jakiegoś typa spod ciemnej gwiazdy. Spotykałem się z politykami najwyższym­i rangą w Polsce – prezydente­m Andrzejem Dudą czy wspomniany­mi premierami: Morawiecki­m i Tuskiem. Wtedy też byłem poddawany weryfikacj­i i jeśli ktoś miałby jakiekolwi­ek wątpliwośc­i, to do tych ludzi by mnie nie dopuszczał. Nie można mi zarzucać win osób, których w swoim życiu spotkałem i znam.

 ?? ?? Szymon Michałek już może zasiadać w loży VIP, ale zapowiada, że nadal będzie obecny na trybunie ze zwykłymi kibicami Ruchu w sektorze rodzinnym.
Szymon Michałek już może zasiadać w loży VIP, ale zapowiada, że nadal będzie obecny na trybunie ze zwykłymi kibicami Ruchu w sektorze rodzinnym.
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland