Klasyk już tylko o
Tylko katastrofa może pozbawić Real mistrzowskiego tytułu. Barcelona w Madrycie powalczy jedynie o poprawę nastrojów przed kolejnym sezonem.
Po tym jak Robert Lewandowski i spółka pożegnali się z Ligą Mistrzów, stało się jasne, że Duma Katalonii najpewniej zakończy ten sezon bez trofeum. Barcelona jest jednak żądna rewanżu za to, co stało się w pierwszym El Clasico rozgrywanym w październiku na Estadio de Montjuic. Wówczas piłkarze Xaviego kontrolowali przebieg spotkania, ale po dublecie Jude’a Bellinghama stracili punkty w doliczonym czasie gry. Od tamtego meczu w Katalonii zaczęło się pasmo niepowodzeń, które zaowocowało tak dużą stratą do Królewskich w rozgrywkach ligowych.
Zapanować nad emocjami
Pierwotnie Xavi zaplanował tydzień bez dni odpoczynku, aby po spotkaniu z Paris Saint-germain drużyna w rytmie meczowym i dobrych nastrojach wybiegła na niedzielny mecz z Realem Madryt. Jednak bolesne odpadnięcie z Champions League i następstwa słów Ilkaya Gündogana wytykające niektórym zawodnikom odpowiedzialność za porażkę z mistrzem Francji zmusiły trenera do ponownego przemyślenia sytuacji. Mając świadomość, że Duma Katalonii straciła ostatnią szansę na trofeum w tym sezonie, postanowił odłączyć się od negatywnego przekazu w hiszpańskich mediach i presji związanej z występem w klasyku. I choć dzień po porażce z PSG odbyła się sesja treningowa, to sztab Barcelony wyczuł napiętą atmosferę w szatni i podział w drużynie. Jak informował dziennik „AS”, niemiecki pomocnik zyskał wśród kolegów zarówno zwolenników, jak i przeciwników publicznego obwiniania poszczególnych piłkarzy. Antropolodzy twierdzą, że to kwestia kultur, że Niemcy są aż tak bezpośredni, że nie tracą czasu na osładzanie swoich przekazów i że nie czyni ich to bardziej agresywnymi. To, co się nie podoba, co nie jest dobrze zrobione, jest oczywiste i nie trzeba być wrażliwym. Ale w Hiszpanii ludzie odnoszą się inaczej, negatywny przekaz upiększa się tak, aby jak najmniej przeszkadzał lub wręcz się go pomija, rozumiejąc, że wskazana osoba jest już świadoma tego, co się stało i nie ma potrzeby rozdrapywać ran. Dlatego słowa Gündogana po wyeliminowaniu Barcelony przez PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów wywołały dyskusję. Niektórzy postrzegają w nim lidera, który mówi jasno, co należy poprawić i że jest to niezbędny krok w kierunku ewolucji. Ewolucji, która ma w przyszłości zaowocować trofeami. Inni wykrywają w jego wypowiedzi oskarżyciela, który wytyka palcem i skupia uwagę na tym, kto popełnił błąd, w tym przypadku Ronald Araujo. Dopóki dyskusja jest zewnętrzna, nic się nie dzieje, ale problem w tym, że kontrowersje dotarły do szatni, a to jest niebezpieczne, bo w przypadku Gündogana zdarza się to już drugi raz.
Po El Clasico w rundzie jesiennej na Estadio de Montjuic, meczu, w którym Barca przegrała 1:2, mimo że przez ponad 60 minut kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń i nie pozwalała Królewskim na stwarzanie okazji w ofensywie.
Gündogan po meczu żałował, że jego koledzy z drużyny popadli w samozadowolenie i nie okazali więcej sportowej złości po przegraniu tak ważnego starcia. Po tym zamieszaniu, po powrocie do treningów w ciągu tygodnia poprosił Xaviego o zabranie głosu i bardziej starał się wyjaśnić swoje słowa niż za nie przeprosić. Wówczas sprawa nie uległa eskalacji, choć w kolejnych tygodniach zauważono, że Niemiec stał się nieco bardziej powściągliwy w mediach.
Głos rozczarowania
– Chcę być szczery, ale bez przesady, bo nie chcę powiedzieć czegoś niewłaściwego. Wychodzę z szatni i oczywiście ludzie są rozczarowani po tak ważnym meczu i tak niekorzystnym wyniku. Ale chciałbym widzieć więcej złości, więcej rozczarowania. To część problemu. Trzeba wyrażać więcej emocji, kiedy przegrywasz i wiesz, że możesz grać lepiej w pewnych sytuacjach, a my nie reagujemy. Musimy zrobić krok do przodu w tym aspekcie, bo jeśli tego nie zrobimy, Real Madryt i Girona uciekną nam w tabeli. Nie przyszedłem tutaj, aby przegrywać tego typu mecze. Jako weteran nie pozwolę, aby takie rzeczy przytrafiły się zespołowi – brzmiało twarde i szczere samokrytyczne przemówienie Gündogana po pierwszym klasyku.
Co ciekawe, drugie krytyczne wystąpienie Niemca ma miejsce przed drugim ligowym starciem z Realem Madryt. – Jestem rozczarowany, bardzo rozczarowany. Awans był w naszych rękach i oddaliśmy go PSG. Daliśmy im to w najprostszy sposób. To jest niedopuszczalne, bez względu na przeciwnika. Nie da się wrócić do gry, jeśli jeden z twoich zawodników zostanie wyrzucony z boiska. Czuliśmy, że kontrolowaliśmy mecz przed czerwoną kartką. Jeśli był faul, to czerwona kartka była oczywista. W tych kluczowych momentach musisz być pewien, że potrafisz odzyskać piłkę, a nie wiem, czy Araujo miał pewność, że ją chociaż wybije. Mógł dać naszemu bramkarzowi szansę na uratowanie sytuacji. Mogliśmy nawet stracić tę bramkę, a tak po czerwonej kartce otrzymanej tak wcześnie było pewne, że mecz jest zabity – mówił pomocnik Barcelony po klęsce w środku tygodnia.
Najlepszym sposobem na rozładowanie napięcia w drużynie jest osiągnięcie korzystnego rezultatu na Estadio Santiago Bernabeu. I choć część kibiców zastanawia się, czy po tak krótkim czasie od odpadnięcia w Lidze Mistrzów Barcelona będzie w stanie podnieść się mentalnie na mecz z Realem, to jednak większość hiszpańskich dziennikarzy uważa, że fakt rozgrywania klasyka już w niedzielę jest olbrzymim atutem. Podopieczni Xaviego mają najlepszą okazję na okazanie sportowej złości. Złości, która po wygranej w Madrycie może stać się meczem założycielskim na nowy sezon. Pokonanie Los Blancos pozwoli także zmniejszyć stratę do pięciu punktów i wywrze presję na zespole Carlo Ancelottiego w końcówce sezonu, choć wątpliwe, aby Real na ostatniej prostej wypuścił tytuł z rąk.
Konieczna szybka regeneracja
Królewscy w niedzielnym starciu będą mieli nad Barceloną przewagę przede wszystkim mentalną. Po wygranej serii rzutów karnych przeciwko Manchesterowi City w zespole panuje przekonanie, że nikt nie jest w stanie zatrzymać Realu w drodze zarówno po wygraną w Champions League, jak i mistrzostwo Hiszpanii. Pamiętać jednak trzeba, że w nogach podopieczni Ancelottiego mają 120 minut na bardzo wysokiej intensywności, co odbiło się na ich zdrowiu. Najpoważniejsze problemy ma Vini