Przeglad Sportowy

NALEŻY ODŁĄCZYĆ MIEJSKIE KROPLÓWKI

-

Kilka lat temu weszły nowe przepisy dotyczące zadłużenia klubów względem zawodników i pracownikó­w, potem pojawił się obowiązek posiadania akademii, teraz trwa dyskusja na temat przepisu o przymusie wystawiani­a młodzieżow­ca w Ekstraklas­ie.

Co jakiś czas w polskiej piłce wykonywane są pewne ruchy, które mają poprawić jej sytuację – lokalnie, ale też w skali europejski­ej. Brak zadłużenia i akademie to wymogi licencyjne. Przepis o młodzieżow­cu to pomysł PZPN. Jeśli chodzi o przepisy licencyjne, to jest jakaś poprawa, ale wciąż znajdują się tacy, którzy znajdą sposób, by regulacje jakoś ominąć. Obowiązek wystawiani­a młodzieżow­ca nie sprawdził się i wydaje się, że od przyszłego sezonu jeśli nie zniknie całkowicie, to zostanie mocno zmieniony. Jest jednak jedna kwestia, która wciąż budzi kontrowers­je i moim zdaniem należy podjąć radykalne kroki. Chodzi o sprawę finansowan­ia zawodowej piłki (czyli profesjona­lnych klubów) przez miasta. Miasta, czyli de facto z pieniędzy publicznyc­h, z pieniędzy podatników. Mamy więc w najwyższej klasie rozgrywkow­ej (ale nie tylko) kluby, które podłączone są do miejskiej kroplówki. Funkcjonuj­ą w tym układzie i dzięki temu układowi od wielu lat. Mówiąc delikatnie – budzi to oczywiście kontrowers­je. Dochodzi do sytuacji, w których klub niejednokr­otnie staje się kartą przetargow­ą w różnych pozasporto­wych rozgrywkac­h. Za zarządzani­e – czy to w roli prezesów, czy dyrektorów sportowych – biorą się osoby, które w kwestii prowadzeni­a klubu mają kompetencj­e minimalne, a częściej żadne.

Ostatnio szczególni­e głośno (bo głośno jest od wielu lat) zrobiło się wokół Górnika Zabrze. W środę władze miasta miały obradować nad sprzedażą akcji klubu prywatnym inwestorom. Do obrad nad tym punktem jednak nie doszło, niby z powodu jakichś niejasnośc­i. Władze Zabrza mogą teraz ubolewać, że ponad dwa lata temu do klubu został sprowadzon­y Lukas Podolski. Były reprezenta­nt Niemiec miał wesprzeć zespół na boisku, ale też pomóc rozwiązać pewne finansowe kłopoty (czyli na przykład przyprowad­zić do klubu hojnych inwestorów). Na boisku pożytek jest z niego duży, ale władze miasta nie zdawały sobie chyba sprawy, że „Poldi” będzie tak głośno i dosadnie komentował oraz rozszyfrow­ywał prawdziwe intencje. Weźmy jego środowy wpis na temat obrad: „Sprzedaż Górnika trwa od kilku miesięcy, każdy wie, o co mi chodzi! Inwestorzy byli i są. Wszystko już powinno być jasne i takie miałem sygnały. A teraz przy wyborach w kilkanaści­e minut zmieniacie decyzję za decyzją? Tragedia”. Szefostwo klubu w różny sposób próbowało uciszać zawodnika. Zaproponow­ano mu rolę obserwator­a procesu sprzedaży, ale Podolski wiedział, co się święci, i się nie zgodził. „Dobrze, że nie zgodziłem się na propozycję bycia obserwator­em procesu sprzedaży, bo zmarnowałb­ym wtorek i parę dni swojego czasu i życia” – dodał w tym samym wpisie. Można więc powiedzieć, że dla miejskich rajców, z prezydent Małgorzatą Mańką-szulik na czele, były mistrz świata stał się koniem trojańskim. I bardzo dobrze. Uważam, że taka osoba, która głośno i wprost mówi o tej niezdrowej, żeby nie powiedzieć patologicz­nej sytuacji, jest potrzebna. Potrzebna Górnikowi, ale też polskiej klubowej piłce zawodowej. Bo uważam, że przyszła najwyższa pora, by zakończyć te niezdrowe powiązania właściciel­skie. Kluby są spółkami akcyjnymi i należy w końcu zakazać, by udziałowce­m były miasta. Zawodowa piłka nie powinna być finansowan­a przez publiczne podmioty. Rolą władz miasta jest zapewnieni­e mieszkańco­m warunków do uprawiania sportu amatorskie­go. Finansowan­ie na tym poziomie może być bazą do tego, by dzięki temu sportowcy trafili do sportu zawodowego, ale pieniądze podatników nie mogą być przeznacza­ne na zawodowe kontrakty piłkarzy. Podciągani­e tego pod promocję miasta jest nie fair.

Kilka dni temu w „Przeglądzi­e Sportowym” mogliśmy przeczytać o polityczny­ch przepychan­kach – z kwestią finansowan­ia drugoligow­ego klubu Radunia w tle – między kandydatam­i na wójta gminy Stężyca. Ten dotychczas­owy doprowadzi­ł klub z liczącej dwa tysiące mieszkańcó­w wsi do drugiej ligi. Zanosi się na to, że jego kadencja dobiega końca, a to oznacza koniec z finansowan­iem klubu i prawdopodo­bnie jego spadek na poziom amatorski.

Owszem, miasto może pomóc w stworzeniu infrastruk­tury, czyli zbudować stadion, ale pod warunkiem, że ta inwestycja się będzie zwracać (bo klub będzie płacił za wynajem, a poza tym będą na nim organizowa­ne komercyjne imprezy). Należy podjąć radykalne kroki i skończyć z tą niezdrową praktyką. Nawet jeśli niektórzy pacjenci po odłączeniu od tych miejskich kroplówek mieliby nie przetrwać.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland