Mamy mistrzostwa!
Tak dużej szansy na rozwój kobiecej piłki ręcznej w naszym kraju nie wolno zaprzepaścić! W Polsce w 2031 roku odbędą się najważniejsze mecze MŚ szczypiornistek, a w 2026 roku kluczowe spotkania ME.
Było jasne, że skoro chęć organizacji mistrzostw globu piłkarek ręcznych – w miejsce Rosji i Chin – w 2029 roku wyraziła Hiszpania, a w 2031 roku Polska wraz z Czechami, to przedstawicielom władz IHF spadł kamień z serca. We wtorek podczas posiedzenia rady Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej we francuskim Creteil nie było niespodzianek i potwierdzono miejsca rozegrania kolejnych edycji MŚ kobiet i mężczyzn. Panowie będą walczyć o medale czempionatów globu w 2029 roku we Francji i Niemczech, a w 2031 roku w Danii, Islandii i Norwegii. Wcześniej było wiadomo, że kobiece MŚ w 2025 roku zorganizują Niemcy i Holandia, a w 2027 – Węgry, z kolei męskie MŚ 2025 – Chorwacja, Dania i Norwegia, a w 2027 – Niemcy.
Najważniejsze mecze będą u nas
Prezes ZPPR Henryk Szczepański, który jesienią przekaże władzę demokratycznie wybranemu następcy, nie krył zadowolenia. – Chcemy popularyzować nasza dyscyplinę i dać szansę polskim kibicom piłki ręcznej, aby mogli uczestniczyć w jak największej liczbie wielkich imprez. Już w przyszłym roku zorganizujemy MŚ U-21 mężczyzn, a potem ugościmy ME kobiet w 2026 roku razem z Czechami, Rumunią, Słowacją i Turcją. W każdym przypadku mecze decydujące o medalach odbędą się w Polsce, co zapewni naszym fanom możliwość doświadczenia największych sportowych emocji – skomentował Szczepański.
Za dwa i pół roku w ME kobiet (pierwsza faza kwalifikacji do igrzysk w Los Angeles 2028) najważniejsze spotkania zaplanowano w katowickim Spodku. Za siedem i pół roku arenami zmagań w rundzie wstępnej i głównej w MŚ szczypiornistek będą: czeska Arena Brno (także starcia o dalsze miejsca, czyli o Puchar Prezydenta), Arena Sosnowiec, hala GKS Katowice oraz wspomniany Spodek, gdzie przede wszystkim zostanie przeprowadzona runda finałowa.
Najważniejsze, że czempionat globu w 2031 roku ma stanowić istotną część kwalifikacji do igrzysk w australijskim Brisbane 2032.
Biało-czerwone poznały rywalki
Niestety, Polki dotychczas ani razu nie wystąpiły w turnieju olimpijskim i zabraknie ich również latem w Paryżu. Dlatego w tym roku najważniejszą imprezą dla naszej drużyny narodowej piłkarek ręcznych, prowadzonej od prawie pięciu lat przez norweskiego selekcjonera Arne Senstada, będą finały ME w Austrii, Szwajcarii i na Węgrzech, zaplanowane od 28 listopada do 15 grudnia. Po raz pierwszy w historii w turnieju o prymat na Starym Kontynencie wezmą udział aż 24 zespoły. Biało-czerwone zakwalifikowały się do tej imprezy z drugiego miejsca w eliminacyjnej grupie ósmej po porażkach 22:26 i 31:39 z Dunkami – medalistkami dwóch ostatnich wielkich turniejów (srebro ME 2022 i brąz MŚ 2023), oraz zwycięstwach 34:27 i 28:17 nad Kosowem.
Los nie był łaskawy dla naszego zespołu. Polki trafiły do grupy C i w szwajcarskiej Bazylei zmierzą się z mistrzyniami olimpijskimi i świata Francuzkami oraz Hiszpankami, które w miniony weekend awansowały do igrzysk w Paryżu oraz z Portugalkami.
Do drugiej rundy awansują po dwie drużyny z sześciu grup, więc prawdopodobnie trzeba będzie wyprzedzić ekipy z Półwyspu Iberyjskiego, bo Francja wydaje się poza zasięgiem pozostałych ekip.
Z Hiszpankami Biało-czerwone mają rachunki do wyrównania. W ME 2022 w Podgoricy nasz zespół wygrał 22:21, lecz do drugiej rundy awansowały rywalki, które w ostatnim spotkaniu grupowym z Niemkami „zagrały” na wynik eliminujący Polki. Wygrana z Portugalią jest dla naszej ekipy obowiązkiem. Przeciwniczki losowane były z czwartego koszyka, a w eliminacjach ME wygrały tylko dwa mecze z Finkami, nie miały szans z Holenderkami i po walce dwukrotnie nie sprostały Czeszkom.