1726 krzesełek za mało
1726 – dokładnie tylu miejsc brakuje na PGE Narodowym, by zgodnie z wymogami UEFA mógł on gościć finał Ligi Mistrzów. Na pierwszy rzut oka wydaje się to do przeskoczenia, prawda? Zobaczmy, czy mamy jakiekolwiek szanse, by zorganizować w przyszłości najważniejszy mecz klubowy na świecie.
Są w Polsce firmy, dla których postawienie takiej tymczasowej trybuny to pestka. Na Narodowym dostawiano już krzesełka w różnych konfiguracjach, m.in. na mecz otwarcia MŚ 2014 w siatkówce, dzięki czemu na stadionie zgromadziło się 61 500 kibiców. Oprócz tymczasowego rozwiązania na obiekcie możliwe byłoby bardziej strome ułożenie krzesełek w wyższych rzędach i dzięki temu nawet bez dokładania dodatkowych trybun jestem niemal pewny, że dobicie do 60 000 kibiców jest możliwe. Taka frekwencja poszłaby w świat i miałaby także pozytywny wymiar propagandowy – oczywiście z przymrużeniem oka.
Czy to jedyny wymóg? Jest ich kilka, ale wszystkie poza dobiciem do tej liczby krzesełek Stadion Narodowy spełnia z dużym naddatkiem.
Ambitni Madziarzy
W 2013 roku Zbigniew Boniek powiedział, że Warszawa nie ma szans na organizację finału Ligi Mistrzów. Wydaje się, że były prezes PZPN nie wziął pod uwagę, że Narodowy można powiększyć – i wcale nie musi być to nietrafiona inwestycja. W 2015 roku w rozmowie z Onetem potwierdził to Mikołaj Piotrowski, ówczesny dyrektor ds. komunikacji i marketingu spółki PL.2012+. – Wszystko może się odbyć w ramach istniejącej infrastruktury. Po prostu układ krzesełek można na wiele sposobów modyfikować. Na finał Ligi Europy w 2015 roku powiększyliśmy wielkość trybuny prasowej, bo takie były wymogi UEFA. Te brakujące miejsca moglibyśmy dostawić w różnych punktach stadionu. Przy takiej wielkości trybun to naprawdę nie byłby problem. Powiem nawet, że krzesełka czekają w gotowości w magazynie – tłumaczył Piotrowski. Co istotne, taka modernizacja mogłaby zostać przeprowadzona bez potrzeby długotrwałego zamykania stadionu. W tym miejscu warto wspomnieć Anfield – domowy obiekt Liverpoolu. W 2023 roku nad istniejącą trybuną Anfield Road dobudowano nową kondygnację, zwiększając pojemność stadionu z 54 000 do 61 000 miejsc.
Od dziewięciu lat polskie media i środowisko piłkarskie nie poruszały tematu organizacji finału Ligi Mistrzów w naszym kraju. Uważam to za błąd. Trzeba walczyć, póki Narodowy jest względnie młody i jeszcze wydaje się nie tracić dystansu do konkurencji. Niektórzy krytycy tego pomysłu mogą powiedzieć, że Narodowy i tak nie ma szans, ponieważ w tym roku w Warszawie odbędzie się spotkanie o Superpuchar Europy. Spójrzmy jednak na Węgrów i pozbądźmy się jakichkolwiek kompleksów. W 2020 roku na Puskas Arenie w Budapeszcie zorganizowano mecz o Superpuchar Europy, w 2021 cztery spotkania EURO, w 2023 finał Ligi
Europy, a teraz Madziarzy ubiegają się o finał Ligi Mistrzów w 2026 lub 2027 roku.
– Chcemy, żeby Puskas Arena była gospodarzem meczów o wszystkie najważniejsze trofea w europejskim futbolu i żeby nasi kibice mogli zobaczyć supergwiazdy światowego futbolu. Po poprzednich finałach europejskich pucharów i EURO 2020 otrzymaliśmy doskonałe recenzje od UEFA, uczestniczących drużyn i samych kibiców – mówi Jeno Sipos, rzecznik Węgierskiego Związku Piłki Nożnej (MLSZ). Jedynym rywalem Puskas Areny jest San Siro w Mediolanie. UEFA w maju ogłosi decyzję, komu i w jakich latach powierzy organizację kolejnych finałów LM. W mediach można wyczytać, że mediolański stadion będzie gotowy dopiero w sezonie 2028/29, dlatego łatwo można się domyślić, że Węgrzy, sprawiedliwie rzecz biorąc, konkurencji żadnej nie mają.
Ich i Polaków pod względem stadionowej infrastruktury łączy naprawdę wiele. My również w ostatnich latach sprawdziliśmy się w roli gospodarzy najważniejszych rozgrywek pod egidą UEFA. – Jeśli chcesz, żeby turniej albo ważny mecz został perfekcyjnie zorganizowany, to Polska jest jednym z miejsc, które to gwarantują – powiedział w 2019 roku prezydent UEFA Aleksander Čeferin w trakcie obchodów stulecia PZPN. Podczas najbliższego meczu o SE (14 sierpnia 2024 roku) Warszawa będzie miała doskonałą okazję, aby zrobić dobre wrażenie na włodarzach UEFA, Vip-ach i kibicach, którzy będą oceniać zakwaterowanie, komunikację i bezpieczeństwo. Warto zwrócić też uwagę na aspekt sportowy. W walce o triumf w LM liczą się obecnie praktycznie same potęgi, w LE szansę na wygraną ma m.in. Bayer Leverkusen, czyli największa rewelacja sezonu w klubowym futbolu.
Starcie triumfatora LM z Aptekarzami prowadzonymi przez Xabiego Alonso przyciągnęłoby przed telewizory setki milionów kibiców – czyli więcej niż liczba ludności naszego kraju. Z uwagi na bliską odległość od Niemiec do Warszawy przyjechałoby wielu kibiców Bayeru, co byłoby dodatkowym smaczkiem.
Polak potrafi i Polak może
UEFA, wybierając gospodarzy finałów europejskich pucharów, kieruje się również względami bezpieczeństwa – a to podczas najważniejszych turniejów i meczów nie zawsze jest zagwarantowane, o czym niestety miałem okazję przekonać się na własnej skórze. W 2021 roku przed finałem EURO na Wembley dziki tłum angielskich kibiców sforsował bramki i tysiące nieuprawnionych osób wtargnęły na teren obiektu. Rok później przed finałem LM w Paryżu doszło do starcia policji z fanami Liverpoolu, przez co mecz rozpoczął się z ponadpółgodzinnym opóźnieniem. Wydaje się, że u nas byłoby jednak spokojniej. Warto podkreślić, że w raporcie Komisji Europejskiej z 2023 roku „Jakość życia w miastach europejskich” Warszawa jest na pierwszym miejscu wśród dużych stolic, których mieszkańcy czują się bezpiecznie. Przełom maja i czerwca to czas dobrej pogody – czy wyobrażają sobie państwo wieczorny spacer nad Wisłą i głośny hymn Ligi Mistrzów, czyli popularną „kaszankę”, którą usłyszelibyście w okolicy mostu Poniatowskiego graniczącego z Narodowym? Stadion w Warszawie został otwarty 12 lat temu. Od tego czasu powstały m.in. nowe obiekty Tottenhamu Hotspur i Atletico Madryt, ale mimo to Narodowy wciąż jest jednym z najnowocześniejszych w Europie – ma ogromny parking, trasy dojazdowe z każdej strony, pojemną stację metra i dwie osobne stacje kolejowe – dla pociągów miejskich i dalekobieżnych. Z Narodowego można odlecieć helikopterem, odpłynąć łódką lub odjechać na elektrycznej hulajnodze lub miejskim rowerze, np. kiedy zamknięty dla ruchu samochodowego byłby most Poniatowskiego. W Warszawie jest jedna z najnowocześniejszych tak dużych sieci hotelarskich i noclegowych na świecie. Praktycznie w całym mieście znajdują się świetne restauracje z każdego zakątka świata, w których dania sprzedawane są w rozsądnych cenach. Za Narodowym przemawia również bliska odległość z Lotniska Chopina do centrum (ok. 8 km), a także łatwy dojazd pociągiem ze stadionu do Modlina. Pod względem komfortu nie ma tu żadnego porównania do poprzednich gospodarzy – słabo skomunikowanego portu lotniczego w Stambule oddalonego o ok. 35 km od centrum miasta, a także w Paryżu, gdzie mimo kilku lotnisk komunikacja miejska nie radzi sobie z rozładowaniem ruchu, o czym przed igrzyskami olimpijskimi mówią lokalne władze.
W ostatnich latach w naszym kraju wybudowano wiele pięknych i nowoczesnych stadionów. Zastanawiam się nad ich logicznym wykorzystaniem w praktyce i być może w niedalekiej przyszłości opowiem państwu o tym w kolejnym felietonie. Na razie chciałbym zachęcić władze Warszawy i duże instytucje sportowe w Polsce, by spróbowano wykorzystać ten piękny stadion do promocji naszego kraju. Polak potrafi i Polak może bez kompleksów zorganizować finał Ligi Mistrzów.