To margines marginesów
Testy na koronawirusa dają fałszywe wyniki?
„Super Express”: – Sprawa byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i możliwy błąd przy wyniku pierwszego testu na koronawirusa rodzą pytania o jakość testów, które się w Polsce przeprowadza. Mamy problem? Prof. Jarosław Drobnik: – To, co teraz obserwujemy przy okazji sprawy, o którą pani pyta, jest wynikiem próby stworzenia przez rząd fałszywej narracji.
– Co chce pan przez to powiedzieć?
– Niektórzy rozprawiają o fałszywie pozytywnych wynikach testów, jakby skala problemu była większa, niż w rzeczywistości jest.
– A nie jest?
– Nie, nie jest tak duża, jak niektórzy próbują to przedstawić.
– Łatwo jest rozstrzygnąć, czy wynik testu jest pozytywnie fałszywy?
– Rozstrzygnięcie tego jest czasem trudne i wieloetapowe ze względu na różne rodzaje testów, które mamy.
– Które są najbardziej wiarygodne, jeśli chodzi o wynik?
– Najbardziej wiarygodne i dokładne są testy trzygenowe, ale są rzadko dostępne. W szpitalu, w którym pracuję, mamy testy dwugenowe, które są bardzo dobre, bo mają wysoką czułość. Jednak czasem mogą dać ekstra wynik dodatni.
– Jaki jest tego powód?
– Badając wymaz, nie badamy, czy jest tam ten konkretny typ materiału genetycznego, czy tylko fragmenty RNA. Koronawirusów mamy co najmniej kilka. Czasem są tak podobne, że test może identyfikować go jako potencjalny koronawirus. Czasem dodatkowo weryfikujemy badany koronawirus. Kolejnym testem. Jednak to zabiera nam coraz więcej czasu. Dlatego czasem musimy traktować kolejną osobę jako potencjalnie zakażoną. Lepiej mieć więcej fałszywie dodatnich wyników niż odwrotnie. Musimy podejmować decyzję tu i teraz. Nie możemy pozwolić, by pacjenci zakażali innych. Dlatego staramy się wyizolować ludzi zakażonych i odseparować ich od osób zdrowych.
– Jaka jest skala fałszywie dodatnich wyników? Jesteśmy ją w stanie określić?
– Nie. Według mojej obserwacji nie jest to możliwe. Jednak wykonując tak wiele testów, fałszywe wyniki są naprawdę marginesem. Można rzec, że to margines marginesów. Dlatego nie popadajmy w absurd, negując wyniki testów. – Zmieniając temat. Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że Polska ma dobrą strategię na walkę z epidemią koronawirusa. Podziela pan tę opinię?
– Niekoniecznie. Muszę przyznać, że ludzie zbagatelizowali zasady wynikające z rozporządzeń ministerstwa, ale nie można za wszystko winić obywateli. Nie ma co ukrywać, że część polityków przespała okres wakacji, kiedy należało przygotować nas na drugą falę. To, co teraz najważniejsze, to dbanie o higienę i niedopuszczanie do zakażania innych. To bardzo ważne. Pamiętajmy o tym! Bez tego czeka nas katastrofa. Maseczki, częste mycie rąk i dezynfekcja! Wbijmy sobie to głowy, że to ważne.