Chce wypełnić LUKĘ w składzie
Słoweniec Luka Zahović ma być bronią Portowców na najbliższy mecz z Legią
To jeden z bardziej spektakularnych transferów do ekstraklasy w ostatnich tygodniach. Również ze względu na nazwisko nowego napastnika Pogoni Szczecin. Luka Zahović (25 l.) to syn słynnego Zlatko, byłego piłkarza FC Porto i Benfiki Lizbona. W Szczecinie liczą, że zapełni lukę w ataku, bo po odejściu przed prawie rokiem Adama Buksy Pogoń cierpi na brak klasowego napastnika.
„Super Express”: – Jak to się stało, że trafiłeś do Pogoni? Luka Zahović: – Wszystko potoczyło się szybko. Pierwsze rozmowy z Pogonią miałem niecałe dwa tygodnie przed podpisaniem kontraktu. Najpierw rozmawiałem z trenerem Kostą Runjaicem. Powiedział mi dużo o klubie i mieście, o dużym zainteresowaniu piłką w Szczecinie. Od samego początku byłem pozytywnie i optymistycznie nastawiony do przyjścia do Pogoni. Może złapaliśmy dobry kontakt również dlatego, bo rozmawialiśmy w języku serbsko-chorwackim.
– Jest prawdą, że pierwszą opcją dla ciebie było znalezienie klubu w Portugalii?
– Portugalia nie była pierwszą opcją. Oczywiście, że ten kraj jest bliski mojemu sercu, urodziłem się tam, mieszkałem przez 12 lat i dalej jestem związany z Portugalią.
– Przed przyjściem do Pogoni radziłeś się swoich kolegów, którzy wcześniej grali w ekstraklasie?
– Rozmawiałem z Damjanem Boharem, Marko Sulerem i Nemanją Mitroviciem, a ich opinie były podobne. Mówili, że macie piękne stadiony, liga jest ciekawa, wzbudza duże zainteresowanie wśród kibiców i że będę zadowolony z wyjazdu do Polski. Aha, i że będę sporo podróżował autokarem na kolejne mecze, bo odległości w Polsce są większe niż w Słowenii. (śmiech) – Wszyscy wiemy, że twój tata Zlatko Zahović był znakomitym piłkarzem. Jak często masz kontakt z nim, rozmawiacie ze sobą po twoim meczach?
– Nasze relacje są normalne, ale nie tak, że rozmawiamy ze sobą codziennie. Tata mieszka w Mariborze. Do niedawna pracował w tym klubie, w którym grałem, ale teraz jest na emeryturze i cieszy się życiem.