Nie przynieśliśmy WSTYDU
Choć przegrali 2:4, gracze Kolejorza mogą być zadowoleni po meczu z Benficą w Lidze Europy
Za piękne porażki punktów nie przyznają, ale Lech Poznań w meczu z Benficą Lizbona (2:4) zdobył coś więcej niż tylko oczka do tabeli. Ambitny Kolejorz grał świetnie, nie przestraszył się czołowego europejskiego zespołu. – Nie mamy się czego wstydzić – podkreślał młody gwiazdor Lecha Jakub Kamiński (18 l.), jeden z najlepszych piłkarzy w tym spotkaniu.
Polski jedynak w fazie grupowej Ligi Europy trafił do wymagającej grupy. Obok Glasgow Rangers i Standardu Liege rywalizuje właśnie z Benficą, która na otwarcie przyjechała do Poznania.
To był szalony mecz, a Lech ani myślał oddać punkty za darmo. Poznaniacy dwukrotnie doprowadzali do wyrównania, ale ostatecznie dzięki kunsztowi napastnika Darwina Nunesa (21 l.) goście wywieźli z Polski zwycięstwo 4:2.
Poza niepewną, popełniającą błędy obroną, Lech zasługuje jednak na same pochwały. Jak rutyniarz zagrał zaledwie 18-letni Jakub Kamiński, który szalał na skrzydle i wypracował gola.
– Rywal z najwyższej klasy, tak naprawdę Liga Mistrzów do nas przyjechała. Sądzę, że nie mamy się czego wstydzić, pokazaliśmy dobrą piłkę, daliśmy sporo emocji kibicom, choć nie ustrzegliśmy się przed prostymi błędami – powiedział „Kamyk”.
Lech zagrał bez bojaźni, jakby rywalizacja na takim poziomie nie była dla niego pierwszyzną. To cieszy, bo przecież drużyna Kolejorza jest młoda i niedoświadczona. Rolę kapitana pełnił ledwie 21-letni Tymoteusz Puchacz i żałował, że na meczu nie mogło być fanów.
– Wyszliśmy w swoim stylu, dwa razy doprowadzając do remisu, a przy 2:3 te sytuacje musiały im napędzić trochę „stracha”. Kibice mogliby nam bardzo pomóc, szczególnie kiedy gramy z takim polotem i zagrażamy jednemu z najlepszych klubów na świecie – stwierdził Puchacz. Następny mecz Lecha w LE – 29.10 z Rangers (wyjazd). W drugim meczu grupy D Rangers pokonali Standard 2:0.