To nie jest wina PIS
„Super Express”: – Wygląda na to, że przedsiębiorcy nie odpuszczają. W całej Polsce otwierają się zamknięte wskutek rządowych rozporządzeń lokale usługowe. Przez kraj przechodzi lawina nieposłuszeństwa obywatelskiego, którą serwują rządowi mali i średni przedsiębiorcy. Czy bunt przedsiębiorców zapowiada koniec PIS?
Prof. Henryk Domański: – Mówienie o końcu PIS jest przedwczesne. Spadek notowań nie oznacza od razu końca. Zresztą sondaże wskazują, że poparcie dla partii rządzącej utrzymuje się mniej więcej natym samym poziomie. – Czy zryw przedsiębiorców może wpłynąć na popularność Zjednoczonej Prawicy? – Sytuacja przedsiębiorców wygląda trochę podobnie jak strajk rolników. Gdy rolnicy protestowali w sprawie zwierząt futerkowych, notowania partii chwilowo spadły. Wcześniej PIS popierało ok. 70 proc. rolników. Po wprowadzeniu pomysłu o likwidacji branży futerkowej PIS mógł liczyć na 30 proc. poparcia rolników. Jednak suma summarum nie wpłynęło to na pogorszenie się sytuacji partii i obozu rządzącego. Elektorat rolników był dla PIS ważny, ale bez niego partia rządząca nadal cieszyła się popularnością. – Z przedsiębiorcami jest podobnie?
– Tak. Przedsiębiorcy stanowią mniejszą część elektoratu PIS. Nawet jeśli ta mniejsza część zniechęci się do PIS i nie będzie głosowała na obóz Zjednoczonej Prawicy, to nie będzie miało dla partii większego znaczenia. Oczywiście wszystko może się zdarzyć, ale nie przewiduję ekstremalnej zmiany w tym zakresie.
– Jednak Polacy widzą niezadowolenie przedsiębiorców, bankructwa właścicieli lokali gastronomicznych i sami mają dość lockdownu, który przedłuża się o kolejne tygodnie. Wielu ludzi uważa, że rząd nie ma żadnej strategii do walki z koronawirusem. – Wiele osób to widzi. Jednak jeśli mamy rozmawiać o statystyce, to muszę powiedzieć, że większość Polaków widzi, iż rząd „coś robi”. Działa, aby niwelować ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa. Nie zawsze są to decyzje trafione, ale rząd działa. Realizuje plany, opowiada o nich i wdraża kolejne pomysły. Z boku większość społeczeństwa widzi, że coś się dzieje. W związku z tym obarczanie winą PIS nie jest trafione.
– To kogo ludzie powinni obarczać winą za zaistniałą sytuację, o której wielu mówi, opisując ją słowem „chaos”?
– Świadomość chaosu mają przedsiębiorcy i osoby, które interesują się tym, co się dzieje. Nie każdy Polak interesuje się sytuacją w kraju na tyle, aby widzieć to, co widzą takie osoby jak dziennikarze czy przedsiębiorcy. Dla niektórych obecna sytuacja jawi się zgoła inaczej. Jednak pozamykane lokale gastronomiczne, hotele i inne miejsca są widoczne dla każdego. Niezależnie od tego, czy ktoś interesuje się obecną sytuacją. Jeśli pandemia będzie się przedłużała, sytuacja może się zmienić.
– To znaczy?
– Niezadowolenie społeczne może się rozszerzać jeszcze bardziej niż teraz. Jednak będę obstawał przy tym, że nie jest to wina PIS.
– A czyja? Według przekazu PIS winą za rozprzestrzenianie się wirusa zostali obarczeni obywatele, którzy w dużej mierze od wiosny są zamknięci w domach. Podczas gdy rodziny polityków szusują na nartach. Społeczeństwu tego nie wolno.
– Proszę zwrócić uwagę, że cały świat boryka się obecnie z pandemią koronawirusa. Państwa uczą się, jak funkcjonować w nowej rzeczywistości. Nie jest to łatwe.