Serwuję groźnie, bo źle uderzam piłkę
– Gramy pierwszy mecz u siebie. Mamy ten komfort, że jeśli będzie potrzebny trzeci, to wrócimy do naszej hali. Będziemy jednak chcieli to zakończyć w dwóch spotkaniach. Zdajemy sobie sprawę, z kim przyjdzie nam walczyć, mierzyliśmy się kilka razy. Wiemy, jak z nimi wygrywać.
– Jastrzębie to bardzo silna drużyna i, co ważne, mająca świetnych rezerwowych. Tak naprawdę to zespół grający praktycznie całą czternastką. Ktokolwiek tam wchodzi, gra świetnie. To wróży wielkie emocje w finale, szkoda, że bez kibiców, ale wierzę, że będą nas wspierać.
Jak pokonać Zaksę? Każdy fachowiec powie: przede wszystkim zagrywką. W startującym dzisiaj finale Plusligi ten element będzie miał kapitalne znaczenie w konfrontacji siatkarzy z Kędzierzyna i Jastrzębskiego Węgla. Śląska ekipa ma tu kilku fachowców, ale jeden jest wyjątkowy: nie gra w pierwszej szóstce, ale jeśli już wejdzie na parkiet, sieje spustoszenie.
Styczeń 2020 r., Jakub Bucki (23 l.) staje na zagrywce w piątym secie meczu Ligi Mistrzów Zenit Kazań – Jastrzębski Węgiel. Na tablicy 14:9 dla gospodarzy, na trybunach fiesta, bo za chwilę Rosjanie mają świętować sukces. Kilka razy gwiazdy z Kazania mają piłkę w górze i nie dobijają gości dzięki fantastycznym obronom, kontrom, a zwłaszcza żelaznym nerwom Buckiego, który razi serwisem czułe punkty przeciwników. Mimo pięciu piłek meczowych Zenitu jastrzębianie nie pękają, odrabiają straty i wygrywają w fenomenalnym stylu 16:14. To wtedy kibice dowiadują się, że w Jastrzębiu jest taki ktoś jak Kuba Bucki. Od tego czasu zawodnikom drużyny przeciwnej drżą ręce, gdy trener wstawia go na zagrywkę.
Bucki „załatwił” niedawno swojemu klubowi awans do finału Plusligi. W drugim meczu półfinału z Vervą w Warszawie nie wchodził – jak to zwykle czyni – tylko na serwis. Zagrał od drugiego seta, notując aż 21 pkt, w tym trzy asy. Te ostatnie to jego specjalność, dzięki której stał się znany w lidze.
– Nie czuję presji, kiedy muszę grać dłużej – mówi „SE” Bucki, który najczęściej wpada na boisko tylko na zmianę, by trafić parę razy atomowym serwisem. – Oczywiście jest niepokój, że mogę nie dać rady, ale jakoś się wywiązuję, a najważniejsze, że wygrywamy. To nie tak, jak słyszę od rywali, że zawsze trafiam. Zawsze się nie da, ale więcej jest tych pozytywnych zmian z mojej strony. To nie chodzi tylko o mnie, potrafimy wprowadzić z ławki kogoś, kto daje dobry impuls.
Jaka jest tajemnica skuteczności Buckiego? Na pewno nie prędkość serwisu. – Nie mierzyłem, ale chyba nie przekraczam 120 km/h. Przede wszystkim zagrywam regularnie, a, co ciekawe, ostatnio wcale więcej nie trenuję tego elementu. A na czym polega sekret trudności moich serwisów? Może na tym, że nieczysto trafiam w piłkę i tym potrafię zaskoczyć przeciwników – śmieje się Kuba.
KAMIL SEMENIUK, PRZYJMUJĄCY ZAKSY Wiemy, jak wygrać
ALEKSANDER ŚLIWKA, PRZYJMUJĄCY ZAKSY Mają mocnych rezerwowych
JURIJ GLADYR, ŚRODKOWY JASTRZĘBSKIEGO WĘGLA Rzucimy wszystkie siły
JAKUB POPIWCZAK, LIBERO JASTRZĘBSKIEGO WĘGLA Możemy namieszać