Ukrainiec z Covidem uciekł z izolatorium
ŚRODA
Przyleciał z Kijo- wa, żeby zwiedzić Warszawę i poszukać pracy. Zafundował mieszkańcom stolicy zagrożenie i naraził postronne osoby na ogromne niebezpieczeństwo. Vitalij L. (43 l.) wiedział, że ma COVID-19, ale mimo to postanowił uciec ze stołecznego izolatorium.
Vitalij L. przyleciał z Kijowa do Warszawy. Ponieważ nie chciał poddać się obowiązkowej dwutygodniowej kwarantannie, postanowił wydać 170 zł i zrobić test antygenowy na lotnisku. Wynik był pozytywny. Mimo że 43-latek zarzekał się, że poprzedni test robiony jeszcze na Ukrainie wyszedł negatywny, mężczyzna zgodnie z obowiązującymi zasadami trafił do izolatorium przy ul. Bobrowieckiej. Nie zagościł w nim jednak na długo. Następnego dnia rano po prostu uciekł.
– Od początku pobytu w izolatorium obywatel Ukrainy sprawiał problemy, tj. awanturował się, podejmował próby ucieczki, aż wreszcie bez wiedzy personelu medycznego oddalił się z miejsca – przekazał podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej policji.
W pościg za uciekinierem ruszyli policjanci, którzy ustalili, że po ucieczce z izolatorium mężczyzna pojechał taksówką do wynajętego mieszkania, w międzyczasie nawet wybrał się na większe zakupy, ale jak zaznaczył, z własną siatką, do pobliskiego sklepu. I dopiero wtedy postanowił się izolować. Ale zaraz do jego drzwi zapukali policjanci.
Mężczyzna usłyszał już prokuratorskie zarzuty sprowadzenia powszechnego niebezpieczeństwa dla życia wielu osób. Został aresztowany na miesiąc. Ukrainiec to ojciec dwójki dzieci, w swoim kraju pracował w kopalni, do Polski przyleciał w poszukiwaniu lepiej płatnego zajęcia.