ŚWIETLIK UWAGA! ZŁY ŚWIETLIK Byle było gorzej
SSzczególna troska o dobro wspólne ze strony opozycji i powiązanych z nią mediów nabrała nowego wymiaru. Niedawno mieliśmy apele, by nie tankować na Orlenie, teraz mamy wielką radość z tego powodu, że Polak może nie zostać sędzią Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Radość musi tym być większa, że ciało Rady Europy, które zajmuje się wyłanianiem tych kandydatów, podeptało obwiązujące do dzisiaj standardy. Dla przypomnienia: Rada Europy, której podlega „sąd nad sądami”, nie jest agendą Unii Europejskiej, a należą do niej takie ikony demokracji jak Rosja, która właśnie szykuje się do kolejnej wojny na Ukrainie, albo Azerbejdżan, który dopiero co napadł na Armenię. Ale tak naprawdę czarny koń jest jeden. To my. I dlatego cała lista kandydatów, których wystawiła Polska, została wywalona do kosza. Zrobiono to co prawda z ewidentnym złamaniem zasady, że zanim się kandydatów odrzuci, trzeba ich przesłuchać. Ponoć to strona polska dokonała naruszeń, które nagłośnił zawczasu niezastąpiony w takich sytuacjach nasz rzecznik Bodnar. Na przykład, kandydatur nie konsultowano z rozmaitymi podmiotami krajowymi bliskimi rzecznikowi, jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Tyle że w 2012 r., gdy rząd PO zgłaszał kandydatów, to nikomu to nie przeszkadzało. Adam Bodnar był wówczas we wspomnianej fundacji i jego donośnego głosu nie było słychać. Teraz było. No i koronny dowód – dwoje z trojga kandydatów było związanych z prawicą. Jak widać, to wystarczy, by nawet międzynarodowa organizacja, jaką jest Rada Europy, mogła przyjęte reguły cisnąć w kąt. Jeśli byliby, jak kiedyś, związani z ekipą Donalda Tuska, to byłoby OK. Zresztą nie tylko Tuska. W przypadku tak demokratycznych struktur jak putinowska Rosja zastrzeżeń już nie ma.
Nie da się ukryć, że sami się prosimy. O sprawie odrzucenia polskiej listy, jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem faktu mediom, mówił zasiadający w Radzie polityk lewicy Andrzej Szejna. Radość zresztą ewidentnie jest wielka. Co z tego, że oprócz tego, że kopią przeciwników politycznych, skopano też Polskę. Wszyscy muszą się zresztą w Radzie z tego cieszyć, a część naszych mediów oraz panowie pracujący tak ciężko na rzecz tego, by Polska dostała po tyłku, zyskali tam zapewne niepomierną sympatię. Tylko Polacy tak robią, że w ramach walk wewnętrznych ostentacyjnie podkopują rangę własnego państwa, nawet jeśli odbywa się to na korzyść innych i ze złamaniem zasad. Zbyt często zapominamy, że to jest też, całkiem długa, część naszej tradycji narodowej.