Siatkarki są zajechane
Rekord na autostradzie do mistrzostwa
Droga do zdobycia mistrzostwa Polski w siatkówce jest w tym sezonie wyjątkowo długa. Nie wystarczy wygrać co najmniej trzech meczów, ale trzeba pokonać setki kilometrów z Polic do Rzeszowa (odległość między miastami 900 km) i z powrotem.
Jeśli dojdzie do pięciu meczów, co jest możliwe, to policzanki będą musiały pokonać prawie 5500 km, a Developres ok. 3600. Na razie w rywalizacji jest 1:1, po tym jak Chemik wygrał u siebie po dramatycznym meczu 3:2, trwającym 2 godz. i 40 min.
– Te wyjazdy to duży mankament dla obu drużyn – mówi rozgrywająca Chemika Marlena Kowalewska. – Podróże, szczególnie te powrotne, są wyczerpujące, bo cała noc jest nieprzespana, a po niej regeneracja organizmu jest o wiele gorsza. Trochę paradoksalnie, kto lepiej się zregeneruje, to zdobędzie mistrzostwo.
Policzanki jeżdżą do Rzeszowa autobusem (Developres podobnie), a podróż trwa ok. 10 godz. Po wtorkowym meczu już dzisiaj ruszają w kolejną podróż na sobotni mecz.
– To nasza przećwiczona taktyka – mówi półżartem dyrektor Chemika Radosław Anioł. – Startujemy w czwartek, żeby dziewczyny przespały normalnie noc, w piątek trenują, a w sobotę mecz. Moglibyśmy lecieć w piątek samolotem, z przesiadką w Warszawie, ale i tak byłoby trzeba puścić pusty autobus do Rzeszowa, bo nie mielibyśmy czym wrócić, dlatego podróżujemy w ten sposób. Z rozmów z zawodniczkami i trenerami wynika, że lepszy byłby poprzedni system – dwa mecze w weekend w jednym miejscu, następne dwa na boisku rywala i ewentualnie powrót na piąty mecz. W ten sposób oszczędzamy pieniądze, czas i zdrowie – dodaje Anioł. Władze Tauron Ligi mają chyba nad czym myśleć przed następnym sezonem.