Wyrok Trybunału słuszny
„Super Express”: – Do spółki z Julią Przyłębską PIS zlikwidował instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich jako ostatni niezależny od władzy bezpiecznik demokracji. Po co wam ten antydemokratyczny krok?
Marek Ast: – Tego rodzaju opinia to manipulacja. Każdy, kto wsłuchał się w orzeczenie TK, wie, że Trybunał orzekł o niekonstytucyjności przepisu, który umożliwiał pełnienie funkcji dotychczasowemu RPO po upływie kadencji. Natomiast odsunął wejście w życie swojego wyroku o trzy miesiące. To czas dla Sejmu, by znowelizować przepisy ustawy i sprawić, by były zgodne z konstytucją.
– Rozumiem, że chodzi o to, by tak znowelizować ustawę, żeby obejść zdominowany przez opozycję Senat i na RPO powołać kandydata PIS.
– Absolutnie nie o to chodzi. Chodzi m.in. o to, by rzeczywiście zapewnić ciągłość urzędu. Oczywiście, jest kwestia rozstrzygnięcia, który organ powinien wskazać osobę pełniącego obowiązki RPO oraz jakie kompetencje taka osoba będzie posiadać.
– Czyli mówiąc krótko, żeby wobec problemów z wyborem przez parlament następcy Adama Bodnara wykastrować tę instytucję?
– Znów nie. Jest rzeczą oczywistą, że ten zakres kompetencji musi się różnić od konstytucyjnie wybranego Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Ale do tej pory przedłużenie kadencji nikomu nie przeszkadzało i zachowanie pełnych kompetencji też nie było problemem. Teraz jest problem, bo – jak pan sam zwracał uwagę – Senat nie jest w rękach PIS i nie da się wybrać wymarzonego przez was rzecznika. O to w tym wszystkim chodzi.
– Jesteśmy w sytuacji, której nie przewidzieli ustawodawca ani twórcy konstytucji. To znaczy w sytuacji, w której nie dokona się wybór Rzecznika Praw Obywatelskich i w drodze ustawowej funkcja dotychczasowego RPO byłaby sprawowana bezterminowo.
– I czyja to wina? Wystarczyło dogadać się z opozycją, wskazać kompromisowego kandydata, a nie upierać się przy partyjnych kolegach – jak nie Piotrze Wawrzyku, to przy Bartłomieju Wróblewskim. Trudno się dziwić opozycji, że nie chce ich poprzeć.
– Pan raczy żartować. A czy opozycja dogadała się z nami? To także kamyczek do ogródka opozycji. Jak opozycja wybierała w czasie swoich rządów lewicowego RPO, myśmy się na to przez pięć lat godzili. Jeśli my proponujemy kandydaturę do przyjęcia…
– Polityk PIS, który jest twarzą wyroku ws. ograniczenia prawa do aborcji jako kandydatura do przyjęcia? Naprawdę? – Sądzę, że akurat w czasie przesłuchań przed Komisją Sprawiedliwości zarówno w przypadku prof. Wawrzyka, jak i dr. Wróblewskiego ich poglądy okazywały się nie tak kontrowersyjne. To, co budziło sprzeciw, to był fakt, że zostali zgłoszeni przez PIS. Jestem przekonany, że kogo byśmy nie wskazali jako swojego kandydata, będzie kontestowany przez opozycję w imię zasady „nie, bo nie”.