Skorża przejął stery Lech dostanie skrzydeł?
Jak był mały, chciał zostać pilotem myśliwca. Teraz Maciej Skorża (49 l.) znów złapał za stery poznańskiej Lokomotywy. Mimo odległej pozycji w tabeli zapowiada, że jego Lech powalczy o europejskie puchary. W sobotę starcie z Rakowem.
– I ja, i Lech Poznań mamy coś do udowodnienia i to nas zbliżyło do siebie – mówi przed debiutem Skorża. – Nikt nie zabroni nam marzyć. Wciąż mamy teoretyczne szanse na grę w europejskich pucharach. Nie chcę nakładać presji na drużynę, ale chcę, byśmy z takim nastawieniem wyszli na mecz z Rakowem. To ostatnia szansa, by skrócić dystans do czołówki i marzyć o czymkolwiek. Szanse są niewielkie, ale... wciąż są – dodał.
Skorża wrócił do klubu, w którym w 2015 r. nosili go na rękach, gdy na finiszu wyprzedził Legię i wywalczył z Lechem mistrzostwo Polski.
Zaledwie kilka miesięcy później wyleciał z Kolejorza z hukiem po długiej serii katastrofalnych wyników. Tych wzlotów i bolesnych upadków w karierze utytułowanego trenera było więcej.
WZLOTY
Już w 2007 r. jako zaledwie 35-letni trener sięgnął z Groclinem po Puchar Polski i Puchar Ligi. Sukcesy młodego szkoleniowca zwróciły uwagę Wisły Kraków, która wtedy odbudowywała potęgę.
Szybko wyprowadził z kryzysu Wisłę, która pod jego wodzą sięgnęła w sezonie 2007/2008 po mistrzostwo z ogromną przewagą (14 pkt). W kolejnym sezonie obronił tytuł.
Najbardziej spektakularnym wzlotem było jednak mistrzostwo Polski
wywalczone z Lechem w sezonie 2014/2015. Faworytem była Legia, ale Kolejorz po świetnym finiszu ją wyprzedził.
UPADKI
Największym koszmarem w czasie trzech lat spędzonych w Wiśle była kompromitacja w eliminacjach do Ligi Mistrzów w 2009 r. Zespół Skorży ośmieszyła... estońska Levadia. To był początek jego upadku w Wiśle.
Zwolniony z Wisły, szybko wylądował w Legii. Plany były mocarstwowe, ale prowadzony przez Skorżę warszawski zespół w dwóch kolejnych sezonach w fatalnym stylu przegrał walkę o mistrzostwo.
Ostatni epizod Skorży w ekstraklasie to kompletna katastrofa w Pogoni (2017 r.). Wyleciał z niej z szybko z hukiem, zostawiając zespół na ostatnim miejscu w tabeli.