Raków przedłuży klątwę Legii?
Trener Marek Papszun chce sięgnąć po Superpuchar i nie dopuścić do przerwania fatalnej serii legionistów
Wpoprzednim sezonie Raków był rewelacją: został wicemistrzem i zdobył Puchar Polski. Mecz z Legią w Superpucharze to dla częstochowian test formy przed debiutem w euro- pejskich pucharach i startem w lidze. Trener Marek Papszun (47 l.) nie ukrywa, że marzy o pokonaniu Legii na Łazienkowskiej i zdobyciu Superpucharu. Mistrzowie Polski ostatni raz to trofeum zdobyli w 2008 r.
„Super Express”: – Jest nutka niepewności przed startem? Marek Papszun: – Niepewność to była przed dwoma laty po awansie do ekstraklasy. Teraz nie jesteśmy już nowicjuszem. Zmieniło się podejście do Rakowa, bo jednak coś już osiągnęliśmy. Zachowujemy pokorę.
– Jakie cele wyznacza pan sobie na ten sezon?
– Interesuje mnie rozwój klubu i drużyny. To jest cel nadrzędny. Wiemy, w którym kierunku chcemy zmierzać. Najbliższy cel sportowy to wygrać z Legią. W poprzednim sezonie przegraliśmy z nią dwa razy. Teraz chcemy zdobyć kolejne trofeum. Na koniec zawsze liczy się to, co stoi na półce. O to trzeba walczyć. Rywale świetnie zaczęli rozgrywki pucharowe, są w rytmie meczowym. Jednak jesteśmy wicemistrzem, więc nie możemy myśleć o niczym innym niż o zwycięstwie.
– Legia wygrała Superpuchar w 2008 r., a potem przegrała siedem takich meczów. To dobry prognostyk dla Rakowa? – To nie ma znaczenia. Legia ma mocną kadrę, może rotować składem. Może pozwolić sobie na wystawienie innej jedenastki, która nie będzie odbiegała poziomem od wyjściowego zestawienia. Ma przewagę nad nami: gra przed własną publicznością oraz grała już o stawkę.
– Jak zatrzymać ofensywę Legii, w której bryluje Luquinhas, a skuteczni są Mahir Emreli i Tomas Pekhart?
– To jest właśnie siła i jakość Legii. Tylko można pozazdrościć trenerowi Czesławowi Michniewiczowi takiego składu i wyboru. Jednak nie zawsze liczą się tylko umiejętności indywidualne. Liczą się zespołowość, cechy wolicjonalne, dyscyplina. Te elementy będą miały znaczenie. Jesteśmy znani z tego, że pod tym względem potrafimy wejść na wysoki poziom. I to chcemy pokazać na Łazienkowskiej.
– Zdrowy jest Tomas Petrasek. Ucieszył się pan z powrotu Czecha?
– Tak, bo to dla nas bardzo ważny gracz. Nie tylko na boisku, ale i poza nim. Razem dużo przeszliśmy. Nasze drogi w Rakowie są podobne. To jest nasz lider. Stanowi dużą wartość mentalną dla zespołu.
– Mieszka pan w Warszawie, grywał w oldbojach Legii. Mecze z tym rywalem mają dla pana wyjątkowy smak?
– Sentyment zawsze będzie, bo jestem ze stolicy, znam to środowisko, mam wielu znajomych wśród kibiców z Łazienkowskiej, którzy w meczu z Rakowem mają rozdarte serce. Wtedy wielu z nich się do mnie odzywa. Przy okazji meczów z Legią cieszy się rodzina, żona i córka, bo przyjeżdżam do domu.