Puchacz mnie zachwycił
Mateusz Borek dla „Super Expressu” o skandalu podczas meczu i grze Polaków
Mecz Albania – Polska (0:1) był rozgrywany pod ogromnym napięciem, a zakończył się wielkim skandalem. Mateusz Borek (48 l.) w rozmowie z „Super Expressem” opowiedział nie tylko o żenującym zachowaniu albańskich kiboli, lecz także ocenił grę reprezentacji Polski. – Zdaliśmy egzamin na piątkę. Pokazaliśmy, że mamy drużynę. A Tymoteusz Puchacz mnie zachwycił – powiedział komentator TVP.
„Super Express”: – Jak skomentujesz ten skandal pod koniec meczu?
Mateusz Borek: – Są deszcze monsunowe i butelkowe, we wtorek taki oglądaliśmy na stadionie. Wiadomo, że takie coś nie powinno się zdarzać, ale czasem się zdarza. Zwłaszcza jak są wielkie oczekiwania. Ten wieczór w Tiranie miał dla Albańczyków status święta narodowego. Na trybunach prezydent, merostwo miasta, najważniejsi ludzie w państwie. Wszyscy przyszli zobaczyć ten najważniejszy mecz od momentu otwarcia tego stadionu. Okazało się, że Albania nie miała argumentów, że reprezentacja Polski była lepsza w każdym elemencie.
– Bałeś się, że ta przerwa w grze wytrąci z rytmu Polaków?
– Był niepokój, jak my to wytrzymamy, jacy wrócimy na boisko, czy utrzymamy ciepłotę ciała. Wiedzieliśmy, że Albania rzuci wszystkie siły na szalę, że zaatakuje. Ale od pierwszej piłki po powrocie my reagowaliśmy dobrze, potrafiliśmy trzymać piłkę 60–70 m od własnej bramki. Graliśmy dobrze pod faul, zamykaliśmy te niebezpieczne sektory boiska.
– Kto cię zachwycił, a z kogo nie jesteś do końca zadowolony. – Nie mam uwag do nikogo. Byli zawodnicy, którzy grali dobrze, bardzo dobrze albo świetnie. Wszystko zaczyna się od defensywy i jeśli Janek Bednarek z Kamilem Glikiem czyszczą wszystko, to większy spokój jest w drugiej linii. Kto mnie zachwycił w stosunku do oczekiwań? Na pewno Tymoteusz Puchacz. Mówimy o piłkarzu, który dwa razy był na ławce rezerwowych w Bundeslidze, a pięć razy poza kadrą. Wybiegał miesiąc temu mecz z Anglią, a teraz znów wychodzi bez praktyki meczowej i gra jak piłkarz, który ten rytm meczowy ma. Pamiętajmy, że zanim Mateusz Klich fenomenalnie zagrał do Karola Świderskiego, to piłkarzem, który tę piłkę wykradł i dzióbnął, był właśnie Puchacz.