BORKOŚ WALCZ!
PIĄTEK
Marcin „Borkoś” Borkowski to słynny warszawski ratownik i społecznik. Gdy schodził z oficjalnego dyżuru jako załoga karetki, trochę odpoczywał, a potem wsiadał na swój prywatny motoambulans i znów ruszał pomagać ludziom. W środę na Pradze miał poważny wypadek. „Borkoś” trafił do szpitala. Przeszedł operację. – Jego stan jest ciężki, ale stabilny – słyszymy od przyjaciół ratownika.
W środę jeszcze o godz. 15 „Borkoś” jechał do wypadku przy ul. Szwedzkiej, gdzie motorower, którym kierował 15-latek, zderzył się z osobowym fordem. Dwie godziny później sam miał bardzo poważny wypadek. Na skrzyżowaniu ul. Radzymińskiej i Folwarcznej na Pradze-północ zderzył się z oplem. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala na Szaserów. Przeszedł operację i jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Czekają go kolejne zabiegi i na pewno długotrwała rehabilitacja. Ratownik nieprędko wsiądzie na motor. Głowę uratował mu kask, ale ma poturbowane nogi i ramię. W mediach społecznościowych pojawiła się lawina komentarzy wspierających poszkodowanego medyka: „Wracaj do zdrowia, trzymamy kciuki”, „Borkoś, walcz!”. Rodzina apeluje o oddawanie krwi ze wskazaniem: „Marcin Borkowski, Wojskowy Instytut Medyczny, Oddział Intensywnej Opieki Medycznej”.
Koledzy ratownicy też już ruszyli na pomoc. Pieniądze na rehabilitację można wpłacać przez Patronite (tam ratownik zbierał na co dzień pieniądze, które pokrywały koszty jego działalności medycznej), więc to jedyna autoryzowana zbiórka, choć tych w internecie pojawiło się już sporo.