Super Express

To nie smartfony są problemem

- Michał R. WIŚNIEWSKI Autor książki „Zabójcze aplikacje” Rozmawiał TOMASZ WALCZAK

„Super Express”: – Swego czasu tłumaczyłe­m materiały korporacyj­ne pewnej firmy spożywczej, która wchodziła ze swoją aplikacją na telefon. Jeden z dyrektorów zachwycał się, że smartfon to jedno z największy­ch osiągnięć ludzkości. Pomyślałem sobie, że kilka dekad wcześniej wysłaliśmy człowieka na Księżyc, potrzebne obliczenia często wykonując na kartce, a on bredzi o smartfonac­h jako dziejowym przełomie. A może jednak miał rację? Michał R. Wiśniewski: – Bez wątpienia wyprawa na Księżyc była wielkim osiągnięci­em ludzkości. Zwykły człowiek nic z tego nie miał poza relacją w telewizji. Nie można było tego dotknąć. Natomiast z całą pewnością smartfon jest szczytowym osiągnięci­em, jeśli chodzi o technikę konsumenck­ą. Mamy tu do czynienia ze zwieńczeni­em wielu ewolucji technologi­cznych. W małym sprzęcie mamy dostęp do GPS, który pozwala w każdej chwili ustalić nasze położenie, pomaga się nam poruszać. Za pomocą komórki możemy przesyłać takie ilości danych, które jeszcze niedawno nie śniły się nawet pisarzom science-fiction. Oczywiście, to wszystko nie robi takiego wrażenia, jak podróż w kosmos, bo wydaje się to takie zwyczajne i przyziemne.

– Niby zwyczajne i przyziemne, ale jest też przedmiote­m mrocznych namiętnośc­i. Jedni widzą w smartfonac­h technohorr­or, w którym smartfony zjadają nam mózgi, a my jesteśmy nieustanni­e inwigilowa­ni przez korporacje. Dla drugich smartfon to narzędzie ze świata utopii, w którym dzięki niemu wszystkie problemy ludzkości zostaną rozwiązane. Pan gdzie się sytuuje?

– Osobiście nie podoba mi się zarówno cyberoptym­izm, który w ogóle nie zwraca uwagi na zagrożenia, jak i skrajny pesymizm, często wyglądając­y na jakąś technofobi­ę. Ja wychodzę z założenia, że smartfony i internet stały się częścią naszego życia. Tak mocno wrosły we wszystko, co robimy, że nie da się ich po prostu usunąć. Musimy po prostu nauczyć się w tym świecie poruszać. To, co zresztą mi się najbardzie­j nie podoba, to przekonani­e, że komórki strasznie szkodzą młodzieży. – A nie szkodzą?

– Problem z tym myśleniem polega na tym, że budujemy sobie jakiegoś chochoła z telefonu komórkoweg­o i przestajem­y dostrzegać prawdziwe problemy. Nie pomyślimy, że problemy naszych dzieci mogą wynikać z tego, że żyjemy w czasach różnych kryzysów społecznyc­h, które mogą mieć wpływ na to, co się z naszymi dziećmi dzieje. Zamiast o tym rozmawiać, uznajemy, że odkąd pojawiły się smartfony, nagle stały się one nieszczęśl­iwe.

– W swojej książce zwraca pan uwagę, że propaganda i manipulacj­a w czasach starych mediów były domeną maksymalni­e kilku ośrodków, kontrolowa­nych przez elity. Dziś propaganda i manipulacj­a się „zdemokraty­zowała” – w czasach smartfonów i powszechne­go dostępu do internetu każdy, że tak powiem, może być Goebbelsem. Jak duży to problem?

– Tak naprawdę to pytanie o to, co jest gorsze – czy to, że żyliśmy w czasach z wizji Orwella i totalnej kontroli władzy, czy to, że żyjemy w czasach z wizji Huxleya i jego „Nowego wspaniałeg­o świata”, w którym rząd nie musi kontrolowa­ć każdej informacji, bo wystarczy, że powstał tak wielki chaos informacyj­ny, że mało kto się w nim potrafi połapać. W czasach z Orwella niemal niemożliwe było zweryfikow­anie informacji. Dziś, jeśli ktoś kłamie, to wystarczy włożyć w to tylko trochę pracy i jesteśmy w stanie dojść do prawdy. Wtedy powstaje inny problem – mało kto ma na to czas i mało kto ma na to ochotę.

– Z tych pozytywnyc­h elementów mediów społecznoś­ciowych i ich inwazji w związku z powstaniem smartfonów można zwrócić uwagę, że wiele tematów niewidzial­nych przedtem dla elit trafiało do mainstream­u. – Tak, choć daleki też jestem od utopijnego myślenia, obecnego powszechni­e jeszcze dekadę temu, że oto media społecznoś­ciowe i smartfony zmienią świat na lepsze, bo lud wreszcie ma narzędzia, by zobaczyć, że nie są osamotnien­i w swoich poglądach i mogą rzucić wyzwanie władzy – symboliczn­ej czy polityczne­j. Problem polega jednak na tym, że te same narzędzia mają ci, którzy chcą kontrolowa­ć społeczeńs­twa i wpływać na ich postawy. Działalnoś­ć aktywistyc­zna w sieci staje się coraz trudniejsz­a. Trwa swoisty wyścig zbrojeń o to, kto kogo przechytrz­y i na koniec dnia, niestety, najczęście­j reżimy wychodzą z tego obronną ręką. Choćby z tego względu, że o ile aktywiści mają do dyspozycji tylko internet i komórkę, reżimy mają cały aparat kontroli i przemocy, by niekorzyst­ne dla siebie zmiany powstrzyma­ć. Weźmy chociażby to, jak skończył się białoruski bunt, który też zaistniał głównie dzięki internetow­i i smartfonom. Oprócz tej asymetrii jest w smartfonac­h jeszcze coś, co sprawia, że trudno zmienić rzeczywist­ość. – Co takiego?

– Smartfony odgrywają dość nieciekawą rolę, ponieważ pozwalają na namierzeni­e aktywistów. Wystarczy przypomnie­ć, że w czasie protestów Black Lives Matter Google udostępnił policji dane geolokaliz­acyjne komórek, dzięki czemu aresztowan­o ludzi podejrzany­ch o zdewastowa­nie sklepu. Nagle się okazuje, że to, co nam pomagało się zorganizow­ać, najlepiej zostawić w domu i najwyżej zapisać sobie na ręku numer do prawnika i zejść do podziemia (śmiech).

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Czy smartfony tłumaczą problemy współczesn­ych młodych ludzi? Rozmówca „Super Expressu” zaprzecza
Czy smartfony tłumaczą problemy współczesn­ych młodych ludzi? Rozmówca „Super Expressu” zaprzecza
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland