NTOS epszy ożliwych
mu obca. Model pracy Marka Papszuna w klubie jest na wysokim poziomie, ma bardzo dobry przekaz pomysłu na grę i potrafi wydobyć z zawodników maksimum.
– Wielu na tym stanowisku widziało pana. Prezes Cezary Kulesza kontaktował się z panem?
– Od razu muszę uciąć te rozważania. Rok temu była wyjątkowa sytuacja ze względu na nagłe rozstanie się Paula Sousy z reprezentacją. Było pytanie, czy podjąłbym się tego zadania, i wówczas wyraziłem gotowość. Natomiast obecnie, gdy jest czas i spokojnie można było powołać trenera, który będzie budował wizerunek reprezentacji przez następne lata, to przyszła kolej na kogoś innego.
– Jak pan ocenia nasz występ na mundialu?
– Ogólnie analizując, to cel postawiony przed selekcjonerem Czesławem Michniewiczem, czyli wyjście z grupy, które zawsze jest tym minimum, został osiągnięty. Tutaj się wszystko zgadzało, ale reprezentacja Polski to jeszcze coś więcej, mam na myśli jej wizerunek i całą otoczkę wokół niej. Po mistrzostwach afera premiowa całkowicie przesłoniła wynik sportowy. Nie chcę oceniać, jaki miała wpływ na decyzję prezesa Kuleszy o zmianie selekcjonera, bo jestem za daleko od PZPN i nie znam szczegółów.
– Czego możemy oczekiwać po nowym selekcjonerze?
– Trener Michniewicz starał się bardzo pragmatycznie podejść do mistrzostw i cel osiągnął. Trzeba to uszanować, bo awans z grupy po 36 latach jest jakimś krokiem naprzód. Natomiast celem nowego selekcjonera powinny być maksymalne wykorzystanie potencjału, właściwy dobór piłkarzy, strategii i taktyki na poszczególne mecze.
– Z racji doświadczenia w pracy z kadrą jakiej rady udzieliłby pan nowemu selekcjonerowi?
– Mówiąc z przymrużeniem oka, to przy okazji ewentualnego spotkania z selekcjonerem z pewnością powspominamy stare czasy i przekażę mu swoje spostrzeżenia dotyczące reprezentacji.
Mówiąc już całkiem poważnie, to bardzo mi się podoba, że wśród asystentów będą polscy trenerzy, spośród których wymienia się Łukasza Piszczka, Tomasza Kaczmarka i Huberta Małowiejskiego, a ja nie zapominałbym też o Goncalu Feiu, od dawna pracującym w Polsce, mającym świetne predyspozycje trenerskie. Selekcjoner będzie miał też swój sztab, bo to normalne, żeby mieć ludzi sprawdzonych na przestrzeni lat, ale ruch z polskimi asystentami jest bardzo wartościowy. Taki sam model stosował Leo Beenhakker, który oparł się na naszej wiedzy, gdyż znaliśmy polską piłkę od podszewki. To będzie niezwykle ważne w pierwszym roku funkcjonowania nowego trenera.