Sochan sięga gwiazd
C M YK
Trwa znakomita passa Jeremy’ego Sochana (20 l.) w barwach San Antonio Spurs. Chociaż zespół polskiego jedynaka w NBA jest jednym z ligowych słabeuszy, to postawa reprezentanta Polski sprawia, że przecieramy oczy ze zdumienia. – On wcale nie wygląda jak pierwszoroczniak – mówi „Super Expressowi” Cezary Trybański (44 l.), pierwszy Polak, który w 2002 r. trafił do NBA.
„Super Express”: – Jak pan odbiera to, co wyprawia w NBA Sochan?
Cezary Trybański: – Wiem, jak ta liga wygląda od środka i jak trudno się przebić, zwłaszcza pierwszoroczniakowi. Przyznam, że nie dawałem sobie wielkich nadziei na to, że Jeremy od razu zaskoczy. Absolutnie się nie spodziewałem, że z miejsca będzie się tak mocno rozpychał łokciami, jak to robi w tej chwili. Oczekiwałem raczej, że będzie powoli zdobywał dla siebie minuty na parkiecie. To dla mnie megapozytywne zaskoczenie, że w wieku 19 lat chłopak wchodzi do zawodowej ligi z podniesioną głową i walczy o swoje.
– Kiedy przychodził do ligi, mówiono, że nie potrafi rzucać.
– Tymczasem popisem ofensywnym był niedawny mecz z Phoenix, w którym zdobył aż 30 pkt poza tym, że robił to, z czego jest znany, czyli utrudniał życie rywalom w obronie. Sądziłem, że właśnie defensywa, jego znak firmowy, pomoże mu się mozolnie przebijać w NBA, a reszta przyjdzie z czasem, kiedy dołoży coś w ataku. Tymczasem on już zdobywa mnóstwo punktów, a przy tym gra efektownie i dynamicznie.
– Ludzie otwierali szeroko oczy, kiedy zaczął rzucać wolne jedną ręką. Pana to zszokowało?
– Świetnie, że stale pracuje nad rzutem. To nietypowe, że trenerzy polecili mu zmienić technikę wykonywania wolnych w trakcie sezonu. Zwykle takie rzeczy dopracowuje się przed rozgrywkami. Rzucanie osobistych jedną ręką wszystkich zszokowało, ale Jeremy nie przejmuje się opiniami innych, tylko dalej robi swoje i, jak widzimy, osiąga znacznie lepszą skuteczność.
– Czyli kluczem do sukcesu naszego koszykarza jest mental?
– Jeremy ma silną psychikę. Widać to też w sytuacjach, w których nie pokazuje kompleksów w walce z weteranami ligi. Jeśli potrafi rzutem zapaśniczym powalić rutyniarza Markieffa Morrisa, który zalazł mu chwilę wcześniej za skórę, to to najlepiej demonstruje tę jego pozytywną bezczelność. Sochan nie czuje się i zupełnie nie wygląda jak pierwszoroczniak. Gra tak, jakby spędził w NBA wiele lat. Wielu kibiców na pewno jest mocno zaskoczonych, chociaż nie zabraknie pewnie także takich, którzy będą przypominać, że Sochan gra w bardzo słabym zespole. To prawda, że Spurs nie są mocarzami, ale zawsze wolałbym grać regularnie w gorszym klubie, niż siedzieć na ławce w świetnym. – Za kilkanaście dni w ramach Weekendu Gwiazd w Salt Lake City odbędzie się spotkanie młodych obiecujących koszykarzy NBA. Sochana chyba nie może tam zabraknąć?
– Jeremy jest w czołówce najlepszych pierwszoroczniaków NBA i należy mu się miejsce w meczu wschodzących gwiazd. To byłby kolejny historyczny moment dla polskiej koszykówki. A kiedy przyjedzie na kadrę, to szybko stanie się jej liderem. To kariera na lata.