PODŹGANY i wyrzucony z auta Teleportował się ze sklepu
Koszmar na ul. Międzyborskiej. Jak relacjonują świadkowie, wieczorem, ok. godz. 21, czarne audi zajechało nagle drogę karetce pogotowia. Z auta, które następnie szybko odjechało, wyrzucono na jezdnię zakrwawionego mężczyznę. Jak się okazało, miał on kilka ran od noża.
Niedaleko skrzyżowania ul. Międzyborskiej i al. Jerzego Waszyngtona nieoczekiwanie powiało grozą. Świadkowie mówią o leżącym na jezdni zakrwawionym mężczyźnie, który został wyrzucony z auta. Policja przedstawia nieco inną wersję wydarzeń. Według niej zespół ratownictwa medycznego przejął z samochodu zakrwawionego mężczyznę. – Mężczyzna został przekazany z przejeżdżającego auta do karetki pogotowia, która pojawiła się na miejscu. Policjanci gromadzą materiał dowodowy. Nikt nie został zatrzymany – mówi podinsp. Joanna Węgrzyniak z praskiej policji.
Jak jednak twierdzą ludzie, którzy widzieli całe zajście, nie było mowy o przekazaniu rannego, raczej było to „podrzucenie”. Na jezdni została zresztą ogromna plama krwi.
Wersję świadków potwierdza Marcin Borkowski „Borkoś”, który udzielał pierwszej pomocy rannemu. – Rany u poszkodowanego były dość duże. Mogły zostać zadane potłuczoną butelką, kawałkiem blachy, nożem. Na pewno był to ostry przedmiot. Mężczyzna został wywleczony z samochodu przez ludzi, którzy zajechali drogę karetce pogotowia. Chwilę później weszli do auta i uciekli z miejsca – mówił nam „Borkoś”.
Po godz. 22.30 strażnicy miejscy z Pragi-południe dostali dziwne zgłoszenie od mieszkańców bloku. Wynikało z niego, że jakiś człowiek dobija się do drzwi na klatce schodowej. Funkcjonariusze zastali na miejscu starszego pana, który nie potrafił wyjaśnić, dlaczego chce się dostać do środka ani gdzie mieszka. Okazało się, że 83-latek poszedł na zakupy z żoną do sklepu na Ursusie i zgubił się. – Nie umiał powiedzieć funkcjonariuszom, jak się znalazł w tym miejscu, ani przypomnieć sobie, po co wszedł do bloku. Strażnicy zaprosili więc seniora do radiowozu, potwierdzili jego adres zamieszkania i odwieźli do domu.