Zaksa wygrywa na maksa Biło od nich WIELKIE szczęście
Znaleźli siebie na świecie jak dwie istoty sobie przeznaczone – mówi Apoloniusz Tajner (69 l.) o małżeństwie Justyny Kowalczyk-tekieli (40 l.) i Kacpra Tekielego (†38). Były prezes Polskiego Związku Narciarskiego jest bardzo przygnębiony tragiczną śmiercią wspinacza i losem osieroconej rodziny.
– Nie wiem, gdzie na siebie w życiu wpadli, ale gdy się spotkali, okazało się, że są jakby dla siebie stworzeni – mówi nam Apoloniusz Tajner, który kierował narciarską centralą w okresie największych sukcesów Justyny Kowalczyk.
38-letni Kacper Tekieli zginął pod lawiną w szwajcarskich Alpach, na zboczu góry Jungfrau (4158 m), prawdopodobnie zjeżdżając na nartach po zdobyciu wierzchołka.
– Kilkakrotnie miałem okazję zobaczyć razem Justynę i Kacpra. Aż biło od nich, że są bardzo szczęśliwi – nie kryje Tajner. – Bardzo dużo szczęścia przyniosło im dziecko. A małżeństwem bardzo dobranym byli także z racji wspólnej pasji do gór.
Justyna Kowalczyk-tekieli urodziła się w górach. Kacper pochodził z Gdańska, a górami zaraził się w wieku dorosłym. Stał się wyczynowym wspinaczem, z bardzo cennymi osiągnięciami. Żona zaczęła go naśladować na tyle, na ile pozwalało jej doświadczenie zdobyte podczas biegów po szczytach Tatr.
– Wspinaczka stała się dla niej czymś nowym, ale właściwie Justyna robiła to, co dawniej – uważa były sternik PZN. – Bo ona od zawsze kochała bieganie, po trasach, po górach. Aż trener Aleksander Wierietielny musiał ją nie raz temperować. A ostatnio podziwiałem, że po górach chodziła z maluszkiem, konsekwentna dla swojej pasji. Strasznie mi przykro po tym, co się stało.
Apoloniusz Tajner o małżeństwie Justyny i Kacpra Tekielich