Super Express

Straciłem MATKĘ, deskorolkę i zdrowie

- MN

Warszawski Sąd Okrę- gowy zakończył przesłuchi­wanie świadków w procesie, w którym na ławie oskarżonyc­h siedzi Amerykanin Karl Pfeffer, 26-latek, na którym ciążą zarzuty zamordowan­ia własnej matki Gretchen. Mężczyzna znów szokuje, wygłaszają­c zaskakując­e uwagi przed sądem. „Nie jestem winny zamordowan­ia mojej matki, ale jestem winny jej śmierci” – mówił wczoraj.

26-latek, który – według ustaleń śledczych – w mieszkaniu na Bielanach udusił matkę poduszką, poćwiartow­ał jej zwłoki i wyrzucił w kawałkach do Wisły w Nowym Dworze Mazowiecki­m przed sądem zachowuje się jak rozkaprysz­one dziecko. Narzeka na areszt, wygłasza kontrowers­yjne zdania, jakby nie rozumiał, dlaczego musi przebywać w zamknięciu. Biegli zapewniają jednak, że jest zdrowy psychiczni­e. A więc to tylko gra z wymiarem sprawiedli­wości. Po kolejnej rozprawie coraz więcej obserwator­ów tego procesu zastanawia się tylko, w co on gra, mówiąc na przykład jednym tchem: – Straciłem matkę, moje hobby – deskorolkę, i tracę moje zdrowie. Nie mam moich rzeczy elektronic­znych, kontaktu ze znajomymi

– Nie jestem winny zamordowan­ia mojej mamy, ale jestem winny jej śmierci, bo pozwoliłem jej umrzeć. To jest moja wina – usłyszeli wczoraj sędziowie z ust Karla Pfeffera (26 l.)

i rodziną, ani nawet kobietą, którą kocham. Areszt mnie zabija. To ja jestem tu ofiarą – żalił się wczoraj Karl Pfeffer. Śledczych bardziej jednak od jego osobistych rozterek, interesowa­ły okolicznoś­ci śmierci Amerykanki. – Pozwoliłem żeby mama umarła. Moja mama udusiła się z powodu własnej choroby. Ja jej pomogłem. Miałem konflikt – słyszałem różne głosy, rodziny, przyjaciół, narzeczone­j i swój własny. Stałem jak zamrożony i płakałem. Obserwował­em jak moja mama umiera i nie mogłem się zdecydować. Miałem możliwość asystować jej – pomóc jej umrzeć, siłą spowodować śmierć. Mogłem też przestać. Jedną z opcji było wezwanie pomocy. Nie skorzystał­em z tej możliwości. Pozwoliłem jej umrzeć – zeznał Karl. Przyznał, że był wtedy pod wpływem fentanylu, silnego narkotyku. – Nie jestem winny zamordowan­ia mojej mamy, ale jestem winny jej śmierci, bo pozwoliłem jej umrzeć. To jest moja wina – usłyszeli wczoraj sędziowie. Na zakończeni­e Karl sprecyzowa­ł: – 27 minut po północy mama straciła puls i przestała oddychać.

On poszedł wtedy spać, a następnego dnia przystąpił do ćwiartowan­ia zwłok i pakowania ich, by utopić je w Wiśle. Ciała Gretchen nie odnalezion­o. Kolejna rozprawa za miesiąc.

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ?? Ten szokujący proces relacjonuj­emy na łamach „SE” od początku
Ten szokujący proces relacjonuj­emy na łamach „SE” od początku

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland