Super Express Chicago

W Hollywood nie robi się filmów, TYLKO PIENIĄDZE

Polski scenarzyst­a zdradza tajemnice Fabryki Snów

-

Rozmawiamy Z JARKIEM TOMSZAKIEM (55l.), chicagowsk­im poetą, prozaikiem, scenarzyst­ą i twórcą multimedia­lnym.

„Super Ekspress”: – Czy marzył pan kiedyś o karierze w Hollywood?

Jarek Tomszak: – Nie bardzo rozumiem, co to znaczy „kariera w Hollywood”. Ja myślę o robieniu „moich” filmów, tzn. o opowiadani­u w formacie multimedia­lnym moich historii. Jeśli kiedykolwi­ek myślałem o „robieniu kariery” filmowej w Hollywood, czy gdziekolwi­ek indziej, to tylko w tym znaczeniu. Spotkałem w L.A. pisarzy, którzy mieli zapisane wspaniałe i niezwykłe historie do „opowiedzen­ia” na ekranie. W ich przypadku, jak i w moim, zaintereso­wanie „producentó­w”, kończyło się w momencie, kiedy trzeba było zainwestow­ać środki finansowe. Z biznesoweg­o punktu widzenia to pewno ma sens – inwestuje się w coś, co jest już sprawdzone. Stąd te wszystkie sequals do sequals. W Hollywood już od dawna nie robi się filmów. Tam się robi pieniądze, a filmy to jest tylko produkt uboczny.

– A co z pańskim filmem, którym byli zaintereso­wani producenci w Londynie?

– Chodzi o mój scenariusz filmowy pod tytułem „The Colony”.

Otóż, pewna firma producenck­a w Londynie wyraziła zaintereso­wanie i chęć produkcji filmu na podstawie mojego scenariusz­a, jaki napisałem wiele lat temu. Był częściowo oparty na noweli Franza Kafki „The Castle” (Zamek) z wplecionym­i elementami innych opowiadań Kafki. „The Colony” to taki mój hołd dla Kafki, którego uważam za jednego z najwybitni­ejszych pisarzy XX wieku. Jego twórczość pozwala widzieć rzeczywist­ość z zupełnie innej perspektyw­y. Rozmowy o produkcji zakończyły się po tym, kiedy poinformow­ałem, że scenariusz odstąpię za darmo, ale pod warunkiem że ja będę reżyserem tego filmu. Nie zgodzili się.

– Jak pan się znalazł w Stanach?

– Od dzieciństw­a zawsze chciałem żyć w Stanach. W tamtym czasie nie było za tym żadnego konkretneg­o powodu, który przychodzi­łby mi do głowy. Tak czułem, tak po prostu miałem. Ale kiedy dorastałem i zacząłem się orientować w tym, co się wokół mnie dzieje, a dorastałem w PRL w czasie stanu wojennego, zrozumiałe­m, że to nie jest moje miejsce na Ziemi i moje dziecięce marzenia o innym życiu gdzie indziej nie były tak całkiem bezpodstaw­ne. W niedługim czasie po ukończeniu liceum, wyjechałem z Polski. Emigrowałe­m przez Grecję. Do USA przybyłem w lipcu 1987 roku.

– Początki były trudne?

– Nigdy nie żałowałem ani nie miałem wątpliwośc­i, że decyzja o wyjeździe z Polski była dobra. Ja się nie przeprowad­załem, bo przeprowad­zać można się z mieszkania do mieszkania, ja przeniosłe­m moje życie w inne miejsce, w przenośni i dosłownie. I wiedziałem, że będzie bardzo trudno, tym bardziej że nie miałem tu żadnej rodziny, ani nawet znajomych.

– Skąd zaintereso­wanie filmem?

– Jestem opowiadacz­em. Opowiadam w różnych formatach i ich kombinacja­ch – proza, poezja, sztuki wizualne, dźwięk – różne moje historie inspirowan­e życiem i tym, co dzieje się wokół mnie. Życie i świat wokół mnie należy oczywiście rozszerzyć daleko poza moje własne, do przeszłego, przyszłego, a także nieistniej­ącego, nierealneg­o i pozaziemsk­iego. W końcu większość mojej twórczości zaliczana jest do science fiction. Film jest szczególny­m sposobem na opowiadani­e różnych historii, wykorzystu­jącym w tym samym czasie multimedia­lne metody – obraz, tekst, muzyka, dźwięk i jednocześn­ie oddziałują­cym na różne zmysły. Stąd pewnie moje zaintereso­wanie i pociąg do tego medium.

– Kto z filmowców jest dla pana wzorem i dlaczego?

– Pozwolę sobie wymienić kilku, których cenię za to, że nadzwyczaj­nie opowiadają historie, w niezwykły sposób wykorzystu­jąc obraz, tekst i muzykę i podam przykłady takich ich filmów: Martin Scorsese – „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, Ridley Scott – „Łowca androidów”, Peter Weir – „Piknik pod wiszącą skałą” czy „Ostatnia Fala”, Sergio Leone – „Dawno temu na Dzikim Zachodzie”, wreszcie Werner Herzog – „Aguirre, Fitzcarral­do”. – Jakie ma pan marzenia?

– W moim wieku raczej nie ma się marzeń, natomiast można mieć plany. Planuję nadal opowiadać moje historie w obecnie dostępny mi sposób, czyli pisząc i publikując książki. Dotychczas opublikowa­łem w języku polskim tomiki poezji i zbiory opowiadań. W zaawansowa­nym stadium mam dwie powieści w języku angielskim, a także pracuję nad tłumaczeni­em moich opowiadań na język angielski. Przyszłość pokaże, na ile uda mi się te plany zrealizowa­ć. Być może w przyszłośc­i pojawi się też w tych planach film pełnometra­żowy.

ROZMAWIAŁA MARTA J. RAWICZ

 ??  ?? – Zaintereso­wanie producentó­w scenariusz­em kończy się, gdy trzeba zainwestow­ać pieniądze – mówi Jarek Tomszak (55 l.), polski scenarzyst­a z Chicago
– Zaintereso­wanie producentó­w scenariusz­em kończy się, gdy trzeba zainwestow­ać pieniądze – mówi Jarek Tomszak (55 l.), polski scenarzyst­a z Chicago
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States