Śmierć była fatum?
Ta historia mrozi krew w żyłach. Wdowa po aktorze, oglądając zdjęcie samochodu, w którym z mężem miała wypadek, odczytała numery rejestracyjne: 71-17 WE... – No tak, same „krzyże” na tej tablicy. Mówiłam o tym Bobkowi, ale oczywiście oboje nie wierzyliśmy, że naprawdę mogłoby stać się coś złego. A fatum? No cóż znaczy fatum? To jest zawsze zbieg okoliczności. Przypadek jak wszystko w życiu. I nie wiadomo, co tym rządzi. Sytuacja... Sytuacja ma rację. To jest zresztą tytuł książki Bonarskiego. Mieliśmy ją wtedy w tym samochodzie. Jak ją wyjmowałam, już jakiś czas po wypadku, z bagażnika i spojrzałam na okładkę, to nie trzeba było żadnych słów. „Sytuacja ma rację” – wyjawiła Małgorzata Kobiela w książce „Zezowate szczęście. Opowieść o Bogumile Kobieli” Macieja M. Szczawińskiego. To jednak nie było wszystko. – Proszę pana, to była młodość. Było wesoło, było zabawnie, było oryginalnie. Ale bardzo szybko pojawił się pierwszy znak ostrzegawczy, że życie nie składa się wyłącznie z przyjemności i radości. To była śmierć Zbyszka oczywiście. Uderzyła nas potwornie mocno. Ból prawie fizyczny. A następny szok, zaledwie dwa lata później, to tragedia Krzysia Komedy. I ja sobie wtedy uświadomiłam na tym pogrzebie, że przecież Krzyś niedawno, przed chwilą dosłownie, był obok nas przy otwartym grobie Zbyszka, w Katowicach. A teraz myśmy stali przy jego grobie. Wtedy powiedziałam: „Bobek, popatrz, między nami stoi następny pogrzeb. Któraś z tych osób będzie następną, na której pogrzeb pójdziemy”. I to był pogrzeb Bobka właśnie – dodała.