Stworzą Swtywbourczhąową mieszannkkęę WYBUCHOWĄ
Nowy nabytek Vervy Artur Szalpuk jest równie emocjonalny jak szkoleniowiec warszawian Andrea Anastasi
Jego przyjście zamknęło budowę składu siatkarskiej Vervy Warszawa. Jest piątym mistrzem świata, który znalazł się w stołecznym zespole. Jak na kryzysowy okres w transferach wywołany pandemią, należy uznać zbudowanie i utrzymanie takiej drużyny za spory sukces. Przyjmujący reprezentacji Polski Artur Szalpuk (25 l.) chciał grać za granicą, ale sytuacja zmusiła go do innego wyboru. I tak jednak cieszy się, że dobrze trafił.
– Wiele rzeczy zadecydowało o tym, że znowu jestem w Warszawie, między innymi osoba trenera i dobra drużyna. Miałem inne opcje, ale koronawirus wszystko powywracał. W końcu okazało się, że opcja warszawska jest najlepsza – mówi „Super Expressowi” mistrz świata z 2018 r.
W maju gruchnęła wieść, że jest krok od podpisania kontraktu z rosyjskim Biełogoriem. Ostatecznie nic z tego nie wyszło. – Rynek się wywrócił przez pandemię, dużo trudniej było negocjować warunki umowy – tłumaczy.
Szczególnie ceni współpracę z trenerem Vervy Andreą Anastasim (59 l.). Z Włochem pracował już w Treflu Gdańsk w sezonie 2017/2018 i bardzo sobie chwali tamten czas. Gdańszczanie zdobyli wtedy brązowy medal PlusLigi i Puchar Polski. W półfinale play-off o mało nie ograli późniejszego mistrza Skry Bełchatów.
– Anastasi jest w porządku jako człowiek, a do tego to dobry trener. Poza tym myślę, że nadajemy na podobnych falach. Nie wiem, czy mamy takie same charaktery, ale mamy podobny styl dążenia do celu. Po sezonie w Gdańsku mnie kupił i zawsze będę go dobrze wspominał – stwierdza Szalpuk. – Andrea bywa wybuchowy, choć oczywiście czasem jest w tym trochę teatru. A czy ja jestem taki sam? Pewnie wszyscy powiedzą, że tak, ale ja bym raczej powiedział, że bywam emocjonalny.
Szalpuk właśnie zaczął treningi w nowym klubie, ale zdążył już wcześniej odbyć dwa obozy z kadrą. Pod koniec lipca reprezentacja Polski rozegra cztery spotkania towarzyskie, dwa z Niemcami i dwa z Estończykami.
– To będą raczej sparingi, będziemy grali bez kibiców, a takie mecze zawsze są najgorsze. Poza tym jest nas bardzo dużo, ja na przykład już wiem, że zagram tylko cztery sety w tych czterech meczach, czyli nie będzie za dużo grania. Będzie jednak ciekawie znowu móc wyjść na boisko i zmierzyć się z inną drużyną narodową – uważa Szalpuk.
MAREK ŻOCHOWSKI