Na sześć dni straciłem smak i węch
Adam Małysz o objawach koronawirusa
Adam Małysz (42 l.) cieszy się zdrowiem i swobodą po trzech tygodniach izolacji od otoczenia. O wyzdrowieniu z koronawirusa poinformował na Instagramie i Facebooku, podobnie jak wcześniej powiadomił o zakażeniu.
„Super Express”: – Cieszymy się, że jest pan ponownie wśród zdrowych. A jak pan zniósł tę chorobę?
– Fizycznie czuję się teraz bardzo dobrze. A sama choroba przebiegła bez specjalnych objawów, ale… nie całkiem. Po kilku dniach, gdy zjadłem rosół, pomyślałem sobie: „źle przyprawiony”. Okazało się, że to był początek, bo potem na sześć dni straciłem smak i węch. Potem wróciły. A ponadto czułem się nieco zmęczony przy pracach fizycznych. Współczuję tym, którzy mają klasyczne objawy.
– Uprawiał pan swój ogródek? – Wykorzystałem czas na czynności, na które zwykle nie ma czasu. Kosiłem trawnik, zrobiłem odwodnienie terenu, bo bardzo namókł. Mam ten luksus, że mieszkam w domu z ogrodem. Strasznie ciężko mają ci, którzy mieszkają w blokach.
– Takie zajęcia odprężają psychicznie…
– Poczucie, że wirus jest w organizmie, działa na psychikę. Najgorzej
było na początku. Dręczyło mnie poczucie, że mogłem kogoś zakazić. Niby nikt nie miałby o to pretensji, ale kadra skoczków miałaby problem w przygotowaniach, gdyby musiała przejść dwutygodniową kwarantannę. Razem ze mną kwarantannę przechodziła żona mimo trzech testów negatywnych. Wiem teraz, że nikogo nie zakaziłem i daje mi to dużą satysfakcję. Ktoś jednak napisał w internecie, że moja choroba to ściema...
– Trudno pojąć hejtowe wpisy, które pana dotknęły po publicznym wyjawieniu choroby… – Zastanawiałem się, czy dawać ten wpis, ale wolałem oznajmić to otwarcie. Teraz widzę, że było to słuszne. Ale widzę, jak zachowują się inni. Boją się o tym powiedzieć, boją się nawet pójść z wirusem do lekarza. Bo stracą pracę, bo ich firma padnie. A inni lekceważą objawy, mówią, że to jak zwykła grypa.
– Co pan poczuł, gdy kwarantanna się skończyła?
– Największą przyjemność sprawiło mi to, że na ostatni, czwarty test mogłem pojechać własnym samochodem do szpitala w Cieszynie (śmiech). Miałem też tomografię, zbadano mi krew. Jestem zdrowy. – Umknął panu zagraniczny obóz kadry. Pojedzie pan na kolejny?
– Oni teraz mają przerwę, a potem z nimi pojadę. A wcześniej fajnie byłoby pojechać z żoną na wakacje, choćby na trzydniowy wypad.
DARIUSZ CHRABAŁOWSKI