To nieuprawniona ingerencja w polskie sprawy
– Czyli, pana zdaniem, dyplomaci nie mają prawa zabierać głosu w sprawach bieżących? Jakie zatem są ich kompetencje? – Ambasadorzy to osoby, które są terminalem. Dyplomaci nie uczestniczą w życiu politycznym, bo nie mają żadnej legitymacji prawnej do tego, aby to robić.
– Ale mogą interesować się tym, co dzieje się w kraju, w którym urzędują?
– Owszem. Jednak nie mają prawa na ingerowanie. Ambasadorzy nie są ludźmi, którzy urodzili się w kraju, w którym urzędują. Nie płacą tu podatków, a jedynie goszczą.
– Jednak społeczność LGBT czuje się urażona, gdy mówi się o niej, używając wyrazu „ideologia”. Pana zdaniem bezzasadnie?
– Pani Mosbacher, która wstawiła się za społecznością LGBT, powinna mieć świadomość, że na uniwersytetach amerykańskich są katedry, które zajmują się LGBT i gender. To ludzie, którzy piszą o ideologii, która w latach 60. i 70. zaczęła się rozwijać. Dlatego mówienie o ideologii jest jak najbardziej zasadne. Zresztą uważam, że osoby LGBT nie są w Polsce dyskryminowane.
– Pana zdaniem osoby LGBT nie są dyskryminowane. Skąd zatem opinie, że jest inaczej, niż pan twierdzi?
– Społeczność LGBT domaga się przywilejów, które są przyznawane wyłącznie rodzinom.
– Osoby LGBT nie mogą stanowić rodziny?
– Polskie prawo jasno określa, kogo można nazywać rodziną.
– Kogo?
– Związek kobiety i mężczyzny jest według konstytucji określany jako rodzina. Dlatego apeluję, aby odejść od histerii i przestać się na tym skupiać. Większe problemy będzie miał kibic ŁKS, jeśli pójdzie na Widzew, niż osoba LGBT, którą mijamy na ulicy. Rozmawiała
SANDRA SKIBNIEWSKA lepsze czasy. Znaleźli się bowiem w konflikcie z ekologicznym postulatem odchodzenia od węgla na rzecz innych – czystszych – źródeł energii. Od tego trendu (z różnych powodów) nie ma prawdopodobnie odwrotu.
Jednak wejście na ścieżkę nowego zielonego ładu nie powinno się usprawiedliwiać okrucieństwa wobec branży górniczej. Powinni rozumieć to zarówno ci, którzy całym sercem popierają ekologiczne postulaty, jak i ci, co zdają sobie sprawę, że produkcja energii z węgla będzie w Europie coraz droższa. Czyli siłą rzeczy coraz mniej opłacalna. Głównie z powodu finansowych restrykcji na energię z węgla.
Mimo to trzeba pamiętać, że branży górniczej należy się przejrzysty i rozłożony na lata plan wychodzenia z tego surowca. Plan biorący pod uwagę nie tylko rachunek ekonomiczny, ale także argumenty społeczne. Krótko mówiąc: po to właśnie jesteśmy wspólnotą, by wziąć na wspólnotę koszty likwidowania miejsc pracy w branży, która przez wiele dekad ciągnęła nas wszystkich w górę. Jesteśmy im to po prostu winni. Zamiast „nie będziemy do was dokładać”, powiedzmy górnikom raczej „dziękujemy. Przejdziemy przez to razem. Po to właśnie jesteśmy jednym narodem. Właśnie po to”.