Nie ma zgody na barbarzyństwo
„Super Express”: – Przestraszyliście się masowych protestów przeciwko decyzji o zaostrzeniu prawa aborcyjnego?
Jacek Ozdoba: – Demokracja polega na tym, że każdy ma prawo protestować, ale musimy pamiętać o dwóch rzeczach: że jest sytuacja pandemii i protesty w takim czasie są niebezpieczne i że forma tego protestu jest nieakceptowalna. Mowa tu o wulgarnej formie i bezpośrednim ataku na kościoły.
– Pytałem, czy się boicie gniewu społecznego…
– To nie kwestia gniewu. Czasami trzeba podjąć decyzje niełatwe, które nie wszystkim się podobają. Ale nawet wtedy nie można wykorzystywać demokratycznych
Wielkie emocje w czasie protestów skonczyły się użyciem gazu przez policję
Radio Plus: – Rozumie pan emocje, które stoją za protestami przeciwko wyrokowi TK ws. aborcji?
Kamil Bortniczuk: – Częściowo rozumiem, częściowo nie rozumiem, bo i te protesty mają bardzo wiele różnych oblicz. Są kobiety, które w sposób absolutnie szczery i świadomy oburzają się na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego i które mają prawo do swoich poglądów. Natomiast absolutnie nie rozumiem tych form wyrażania swojego zdania do ataków na kościoły i wiernych, a z tym niestety mamy do czynienia.
– Skoro zapisaliście Boga do swojego obozu politycznego, powiadają protestujący, to siłą rzeczy, Bóg obrywa za wasze decyzje. – Przede wszystkim to decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który badał zgodność z konstytucją…
– Który wasz obóz kontroluje, więc de facto to wasza decyzja. Nie czarujmy się.
– To pana opinia. To decyzja niezależnego organu konstytucyjnego, który przedstawił wykładnię prawną swojej decyzji. Rozumiem, że nie wszystkim się ona może podobać, ale nie można swoich emocji wyrażać w ten sposób, że profanuje się kościoły, atakuje kapłanów i wiernych. To nie jest demokratyczny sposób prowadzenia sporów. To haniebne i barbarzyńskie. Dla czegoś takiego nie może być zgody. Ja w sprawie aborcji mam swoje zdanie, ale szanuję tych, którzy mają inne poglądy. Niemniej nie może być zgody na takie zachowania, jak obserwowaliśmy w weekend.
– Pan nie chce przyznać, czy przestraszyły pana protesty, ale kolegów z Porozumienia najwyraźniej tak. Proponują, by wstrzymać publikację wyroku TK do czasu uchwalenia ustawy, w której wady letalne płodu będą legalną przesłanką do aborcji. Kobiet nie można zmuszać bowiem do heroizmu – mówią. Czy to dobry pomysł na uspokojenie nastrojów i czy wy się pod tym podpiszecie? – Musiałbym taki projekt najpierw zobaczyć. Dyskusja jest naturalnym elementem demokracji i jeśli taki pomysł się pojawia, trzeba go przedyskutować. Na razie musi pan uzbroić się w cierpliwość – nie powinienem wypowiadać się przed rozmową z gronem posłów Solidarnej Polski.
– A jak pan osobiście uważa?
– Staram się wysłuchać argumentów wszystkich stron, ale, by taka rozmowa się odbyła, potrzeba prowadzić ją na pewnym poziomie. W obecnej dyskusji jest wiele nieprawdziwych informacji. – Znów unika pan odpowiedzi. Można zmuszać kobiety do heroizmu czy nie?
– To bardzo wrażliwy temat i nie chcę, żeby wywoływał jeszcze większe emocje. Nie zgadzam się na pewno ze stwierdzeniem, że ciało kobiety i dziecko, które nosi, to coś, o czym może decydować wyłącznie kobieta.
– Ale to kobieta, nie pan, będzie zmuszona do rodzenia z myślą, że urodzi martwe dziecko... – Mówi pan o skrajnych przypadkach. Ponadto uważam po prostu, że pełna odpowiedzialność mężczyzny jest czymś naturalnym w takiej sytuacji. Tak zostałem wychowany. Tak samo uważam, że należy walczyć o każde życie. To moje przekonania. Mam jednak nadzieję, że dalsza dyskusja na temat aborcji będzie merytoryczna i bez zbędnych emocji, które nikomu nie służą. Jako państwo musimy również stworzyć nowe mechanizmy wsparcia rodzin, które potrzebują pomocy.
Rozmawiał TOMASZ WALCZAK