Wirus w nas ud Ja się nie daję!
Pandemia zaatakowała „polski” klub we włoskiej lidze siatkówki, Sir Safety Perugia. Drużyna prowadzona przez selekcjonera Vitala Heynena (51 l.), w której gwiazdą jest Wilfredo Leon (27 l.), jeszcze tydzień temu rozgrywała ligowe spotkanie, ale w ostatnich dniach jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać przypadki zakażenia koronawirusem. Poinformowano już o 12! – A ja wciąż jestem negatywny – mówi „Super Expressowi” belgijski trener.
„Super Express”: – Jak się pan czuje?
Vital Heynen: – Bardzo dobrze, właśnie jestem na spacerze.
– Nie w izolacji?
– Nie, bo nie mam koronawirusa. Badamy się bez przerwy. Mam negatywny wynik ostatniego testu, a zrobiłem ich bez liku, więc chyba można im wierzyć.
– A co u Wilfredo?
– Niestety, nie mogę mówić o stanie zdrowia innych osób z klubu.
– Jeszcze kilka dni temu wrzucał do sieci film, na którym ćwiczy w maseczce.
– Po ostatnim meczu, przed którym mieliśmy dwóch zakażonych i jednego nieprzebadanego, ale z symptomami, uznaliśmy, że w ciągu tygodnia gracze będą ćwiczyć indywidualnie. Jak widać – i to nie stanowi gwarancji, że wirusa się uniknie.
– Ilu siatkarzy Perugii ma koronawirusa?
– Dwunastu oraz bodaj także dwoje ludzi ze sztabu.
– I wszystko w Perugii wydarzyło się zaledwie w ciągu kilku dni. Jeszcze przed tygodniem zagraliście mecz ligowy.
– My naprawdę robiliśmy wszystko, co można, żeby wyeliminować zagrożenie, nawet próbowaliśmy treningu w maskach, ale to nie jest łatwe. Z wyjątkiem jednego czy dwóch przypadków wykrywaliśmy zakażonych, zanim pojawił się jakikolwiek sygnał, że coś może być nie tak. Raz nawet w czasie treningu dostałem informację o zakażonym, a on właśnie ćwiczył na boisku. Powiedziałem, że musi natychmiast zakoń